
Potem jeszcze probiotyk do pysia i chwilka na przytulenie...
Mikę niestety zamknęliśmy w klatce, żeby Puma miała szansę zjeść to, co zostało dla niej na podłodze; zjadła tylko dropsa rozmoczonego w wywarze z siemienia oraz zarodki pszenne namoczone w siemieniu z odrobiną nutri. Po południu nie chciała nawet Convalescence ani Nutri, ale dość chętnie zjadła ok. 3 ml papki z zarodków w wywarze z siemienia i też dropsa w nim rozdrobnionego, jakoś udało się także z cieniutkim plasterkiem banana. Wypuszczoną z niewoli Mikę powitała z lekkim ożywieniem, obwąchała ją, następnie zaczęła wspinać się na białaskę - nie wiem, czy chcąc się na niej położyć, czy przegonić. Potem poszła spać.
Nadal nie jest pewne, czy to kłopoty z gazami, czy ma problemy z jedzeniem - bo sprawia wrażenie, jakby nawet chciała tylko nie bardzo mogła... Czy może uraziłam jej coś w pyszczku podczas podawania na siłę leków strzykawką? Dla mnie wygląda jak przytkana

A wieczorem kolejna dawka antybiotyku...
Jest za słaba na wziewkę do USG i dokładnego zbadania pyszczka i przełyku (może jednak wcześniej coś utkwiło jej tam i kłujący kawałek czegoś nie pozwala jej jeść?
Może uda się coś zobaczyć, tylko przykładając głowicę do brzuszka, bez znieczulania

Edit

Pojechałam z Pumą do lecznicy. W drodze siemię lniane z herbatkami wreszcie zrobiły swoje, do tego doszedł stres, w efekcie podczas jazdy autobusem szczura obrobiła się jak niemowlak

Już w poczekalni wzrokiem bystrym i ożywioną postacią zademonstrowała gotowość przekąszenia czegoś, więc testowo dostała kawałek sucharka. Wsunęła gładko i u pana doktora było widać, że - jak to określił - jest jej dobrze, nie boli już

Antybiotyk wciągnęła z apetytem, a przed kwadransem wtłukła Mice za próbę przejęcia sprzed nosa miękkiego żółtka

Szmer nad oskrzelami już tylko leciutki, a mała nie kumka już prawie wcale. Wierzę, że idzie ku dobremu. Wielka radość w naszym domu!

Dziękujemy Wam za Wasze kciuki
