Położyłam głowę, po chwili siedziała na niej szóstka szczurów i zapamiętale iskała... i tylko Kaszmir próbowała się dostać do nasady nosa (?). Bałam się o powieki, więc położyłam się czołem na blacie
Ostatnio coś zapadła taka cisza w klatce, jak makiem zasiał... Środek dnia, wiadomo, ale zwykle chociaż jedno sobie drepta, przekąskę wcina czy coś... Zerkam do środka, no ni ma szczurów! ... aż w jednym z hamaków zobaczyłam plątaninę łap, ogonków i sterczących tu i ówdzie wąsików...Serduszko mi stopniało - cała szósteczka wtulona, zaspana, i te łapki i ogonki...
Dzisiaj przygotowuję się na zajęcia (z chorób zwierząt egzotycznych

) i czytam tak sobie specjalistyczną lekturę... I doszłam do wniosku - czy w sumie ja poprawnie chwytam szczury? Wiadomo, takie nakolankowe trudno łapać źle, ale chodzi o "profesjonalne" łapanie, w lecznicy, więc czytam odpowiedni rozdział... (w międzyczasie kilka razy zabieram po kolei Karmel, Kaszmir, Imbir, Kaszmir, Kaszmir, Kaszmir, Karmel, Imbir... długopis, którym usiłuję robić notatki. Raz Karmel udaje się zanieść pod "ich pudełko", wszystkie trzy obsiadają je i zanim zdążę zareagować, rozlega się chrupnięcie, na szczęście długopis wychodzi z tego sprawny) Patrzę, no hm, no tak. No to dalej, biorę Kaszmir, łapię jak trzeba. Czarne paciorki wytrzeszczają się na mnie z lekkim brakiem zrozumienia. To samo powtarza się przy Karmel i Imbir. Cynamona poprawnie chwycić mu trudno bo jest już za duży i mi go szkoda trzymać za kark

Ale co to za wyzwanie - wszystkie wiszą jak szmaciane lalki ledwo się podniesie...
No więc gdy Flani wychyliła brudny nosek i zajrzała "a co ty właściwie tu robisz?", to (Imbir właśnie robi najpiękniejszą stójkę świata, z resztkami kociej wędki w łapkach - konkretniej wstążką) dalejże!
...Ale mam za miękkie serce i nie potrafię jej przytrzymać jak trzeba, bo widzę w jej czerwonych ślepkach wyrzut i brak zrozumienia... Flani jest dużą panną, ale wydaje się być taka krucha - psychicznie - jakże mogę jej zadać gwałtu i ryzykować utratą tego, cośmy uzyskały...? Dla niej każdy transport - klatka-stół jest przeżyciem...
... a wynagradza mi to wszystko chwila, w której podchodzi do ręki i najdelikatniej na świecie - jak żaden inny szczur - lekko liże mnie po palcach.
Flani odzyskała wolność i odkicała wdzięcznie

Trudno, nauczę się kiedy indziej
A w ogóle z małpami ciężko się pracuje. Wieczory to są nasze chwile - wtedy nie muszę mieć oczu dookoła głowy - zamykamy się w kuchni i one szaleją, a ja często muszę pracować, uczyć się... I tylko jak, kiedy na moment odwróciłam głowę i usłyszałam trzy trzaski w odstępie sekundy... I kiedy spojrzałam znów, Kaszmir lokowała pod "ich pudełkiem" trzy klawisze laptopa?

W tym enter numeryczny i trzeba było szukać speca, bo ja nie umiem tego zamontować
