Dziękuję, że tu zaglądacie, mimo że ja ostatnio w wielkim niedoczasie i mam problem ze śledzeniem na bieżąco Waszych wątków (ale się staram!). Niestety, na razie zapowiada się, że będzie gorzej, a nie lepiej, ale czas na poranne miziaki z wszystkimi ogoniastymi i wieczorne wybiegi musi się znaleźć, choćbym miała drzemać na stojąco.
Ejka coraz naturalniej przyjmuje wybiegi z maluchami, one od początku niezbyt się przejmują. Psiunia przez pierwszy kwadrans chodzi, tropi, zaczepia myszaki. Upodobała sobie Groszka, przed którym najczęściej przypada na łapy w psiej zachęcie do zabawy, a potem zmyka z tyłkiem biegnącym szybciej od przedniej osi i wyrazem pyska szczęśliwego psychopaty. Groszek zwykle zostaje zdębiały, bo nie widzi, co ta wariatka wyprawia. Czasami ta zabawa pada na BluBlu, który się płoszy, ale mam wrażenie, że próbuje zrozumieć i wymyślić własną odpowiedź, bo zaraz wraca i przygląda się uważnie psu, czasem nawet próbuje podrygiwać zabawowo uciekając. Niekiedy psu uda się któregoś z chłopców zaskoczyć i przestraszyć, że wyskakują w górę, jak sprężynka. Ejce się to straszliwie podoba, o psychikę chłopców troszkę się martwię, dlatego na to staram się nie pozwalać, ale chyba nie jest źle, bo jak tylko zorientują się, że to tylko pies, zaraz wracają. Potem, ze względu na późną porę, Ejce kończą się bateryjki i pada na pyszczek.
Z tymi pazurami jest coś na rzeczy, bo z kolei wczoraj przypiął się do nich Groszek. Ej strasznie tego nie lubi i teraz, kiedy tylko Elza zbliża się do jej łap, ucieka.
W sobotę wykorzystaliśmy mój luźniejszy dzień i piękną pogodę i poszliśmy topić Marzannę, tylko Ejka zrozumiała "tropić" i skąpała się w bajorku, cala szczęśliwa.



A Pan Mąż kupił chleb, zapomniał o nim i ususzył calutki bochenek na kamień. Ech, dałam myszakom do zabawy, a resztę ptaszkom.

Zabawka uniwersalna: przekąska, sofa i rydwan w jednym. Rydwan, bo BluBlu próbował zaciągnąć chleb z pasażerami za kanapę.
Elzie jaśnieją i znikają znaczenia od mieszkania w ciepłym mieszkanku.
Heidi
BluBlu i drapieżna Muszka
Grosiu
Sardynka
Latimeria ostatnio jakby mniej łysiała
Mauryś stłukł sobie w zeszłym tygodniu łapeczkę, spadł z niewysokiej półki w klatce. Bałam się, że się połamał, ale zrobiliśmy RTG i jest cały. Po dwóch dniach nie było już śladu.
Fenusia coś miała focha i przyszła pochrupać chlebek, dopiero kiedy schowałam aparat.