Co do mojej Myszki kochanej to meeeega pogorszenie od wczoraj...
Jeszcze wczesnym wieczorkiem w miarę, zjadła coś i w miarę ok była. Ale później tak mi jej żal było. Widać, że coś jej mocno dokucza. Leżała taka biedna na moich kolanach. Trochę jadła i piła jak jej poidełko podsunęłam... Znalazłam jakiś lek p.ból który kiedyś podawałam któremuś ogonkowi... Strasznie było mi na nią patrzeć...
![Cry :'(](./images/smilies/cry.gif)
Myślałam, że skoro po operacji było dobrze to jeszcze trochę życia przed nią... Teraz widzę, że może popełniłam błąd i przeze mnie się męczy... Chociaż poddawać się bez walki, jak widać, że ogonek chce żyć - nie mogłam.
![Sad :(](./images/smilies/sad.gif)
Dziś rano przed pracą na chwilkę ją wyciągnęłam by podać gerberka z lekiem, tylko kilka razy pyszczek zamoczyła w jedzonku + mikro kawałek ziemniaka zjadła, wody wypiła i nic więcej. Logika podpowiada, że nie ma co dłużej czekać, Mysza się męczy. Serce nie chce słuchać, ale wie że powinno jej pomóc skrócić cierpienia. Myślę, że dziś po pracy...
![Cry :'(](./images/smilies/cry.gif)