Moje Kochane Gryzonie

Dział poświęcony wszystkim zwierzakom, które macie lub chcielibyście mieć. Można tutaj się chwalić i słodzić do woli!

Moderator: Junior Moderator

Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu :)
Awatar użytkownika
kalinda
Posty: 445
Rejestracja: pn paź 12, 2009 8:19 pm
Lokalizacja: Wrocław

Re: Moje Kochane Gryzonie

Post autor: kalinda »

Dziś w końcu byłam z Zoe u weta. Kurcze ponad 2 godziny czekałam, tyle ludzi przybyło ze swoimi ogonkami, papugami, jaszczurami i innymi ciekawymi stworkami. Dr powiedział, że to wygląda mu na gruczolaka, ale nie jest on jeszcze "odgrodzony", więc póki co ma dostać co 3 dni zastrzyk z jadu tarantuli, który ma obkurczyć naczynia. Teoretycznie jest szansa (choć z mojego szczurzego doświadczenia, wiem że bywa różnie), że się to wchłonie - OBY! W każdym razie po serii zastrzyków pokazujemy się znowu i zobaczymy co z tego wyniknie.
Rety jak ja bym chciała, żeby Zoe nie musiała być operowana... i to jeszcze w tym miejscu! Liczę na cud!!!
Awatar użytkownika
Buba
Posty: 679
Rejestracja: wt gru 17, 2013 2:41 pm
Lokalizacja: Warszawa

Re: Moje Kochane Gryzonie

Post autor: Buba »

O ludzie...
Z jadu tarantuli? Serio? Brzmi makabrycznie :o
Myśl pozytywnie. Wchłonie się i nie będzie trzeba operacji. Podobno pozytywne myślenie działa cuda :) Ja ze swojej strony mogę tylko powiedzieć, że trzymam kciuki i wspieram Was mentalnie.
A szczuraki proszę rozpieścić. Na mój koszt ;D ;D
Granda i Toffi :)
Moje dziewuchy: http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t=43502
Awatar użytkownika
unipaks
Posty: 9611
Rejestracja: wt wrz 16, 2008 8:08 am
Lokalizacja: Wrocław

Re: Moje Kochane Gryzonie

Post autor: unipaks »

Kalinda, i ja trzymam kciuki, żeby gruczolak się wchłonął, albo przynajmniej jak najładniej obkurczył i oddzielił od reszty tkanki. Trzymajcie się z Zoe! :-*
[*]Peanut Czarnulka Dżuma Fini Martini Shenzi Fantazja Muffinka Puma Myszka Mika Lala Pepi Bella
Choć inaczej, ale nadal obecne...
Szarak[*] WIKI[*] http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 0#p1031889
Awatar użytkownika
kalinda
Posty: 445
Rejestracja: pn paź 12, 2009 8:19 pm
Lokalizacja: Wrocław

Re: Moje Kochane Gryzonie

Post autor: kalinda »

Dziękuję dziewczyny! :) Wszelkie miłe słowa i pozytywne myśli mile widziane! :)
Ostatnio przez tę moją chorobę i w ogóle szpital w domu coś straciłam optymizm. Muszę go odnaleźć na nowo, gdzieś mi się zapodział. ;)
Awatar użytkownika
unipaks
Posty: 9611
Rejestracja: wt wrz 16, 2008 8:08 am
Lokalizacja: Wrocław

Re: Moje Kochane Gryzonie

Post autor: unipaks »

Bądź dobrej myśli :) U nas kiedyś jad z tarantuli dużo pomógł, twór się zmniejszył i pięknie oddzielił
Na zastrzyki jeździsz czy robisz sama? My zdecydowaliśmy się nie targać bieduli za każdym razem; mając pod nosem kaszkę lub jogurt nie zdawała się czuć zastrzyku :)
[*]Peanut Czarnulka Dżuma Fini Martini Shenzi Fantazja Muffinka Puma Myszka Mika Lala Pepi Bella
Choć inaczej, ale nadal obecne...
Szarak[*] WIKI[*] http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 0#p1031889
Awatar użytkownika
kalinda
Posty: 445
Rejestracja: pn paź 12, 2009 8:19 pm
Lokalizacja: Wrocław

Re: Moje Kochane Gryzonie

Post autor: kalinda »

Oby i u mnie tak było. Ja bym bardzo operacji chciała uniknąć i to znów przy cewce.
Na razie zdaje się oddzielać. Zastrzyki robi mój mąż, ma już doświadczenie więc co 3 dni ja małą tylko przytrzymuję, a on robi kuj kuj. Mała znosi dzielnie. :)
Awatar użytkownika
kalinda
Posty: 445
Rejestracja: pn paź 12, 2009 8:19 pm
Lokalizacja: Wrocław

Re: Moje Kochane Gryzonie

Post autor: kalinda »

NIE!!! Dlaczego??? Nie rozumiem :'(
Rano zastałam nieżywą Zoe na hamaczku... :(
Dlaczego??? Wczoraj pełna życia, kochana szczurcia, która wdrapywała się na mnie, a dziś nie żyje...
Nie rozumiem!!! :'( :'( :'( Miała tylko rok i 7mc...
Awatar użytkownika
Buba
Posty: 679
Rejestracja: wt gru 17, 2013 2:41 pm
Lokalizacja: Warszawa

Re: Moje Kochane Gryzonie

Post autor: Buba »

Kalinda.. matko. Przykro mi. Trzymasz się jakoś?
Jakie takie stworzonka są kruche. Zoe była fantastycznym szczurkiem. I z pewnością miała u Ciebie wspaniałe życie. Trzymajcie się jakoś. Ślemy buziaki :'(
Granda i Toffi :)
Moje dziewuchy: http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t=43502
Awatar użytkownika
kalinda
Posty: 445
Rejestracja: pn paź 12, 2009 8:19 pm
Lokalizacja: Wrocław

Re: Moje Kochane Gryzonie

Post autor: kalinda »

Powiem, że ciężko... Była dorosła, ale nie w wieku babcinym. U mnie szczurki zwykle żyły dłużej. Kompletny S Z O K !
Tłumacząc sobie wszystko na chłodno - wiadomo, że coś się jej budowało koło cewki - potencjalnie zakwalifikowane jako gruczolak, ale jeśli miałoby dojść do operacji w tym miejscu, to z doświadczenia wiem, że u szczurków nie jest zwykle tak, że 1 operacja i do końca życia jest cacy, ale często zaczyna się walka i maraton... Zatem tego uniknęła. Nie zdążyła poznać co to znaczy - więc dla niej dobrze. Pewnie lepiej jest kiedy szczurek nie musi za życia dużo wycierpieć. Ale nie byłam przygotowana na tak szybkie jej odejście... Myślałam że razem z Sindy pożyją jeszcze długo i będziemy razem... A tu takie coś. :'(
Sindy też mi szkoda, serducho mi ściska mocno... Wiadomo, że każdy - nie tylko szczurek - potrzebuje kogoś... Wczoraj wąchała różne miejsca, szukała Zoe, była wyraźnie niespokojna. Dziś jest lepiej. Od wejścia do domu mam Sindy przy sobie, by sama nie była. Źle się czuję z tym, że jutro wyjeżdżam i 2 noce mnie nie będzie, więc mój mąż będzie z nią - wiem, że doskonale się nią zajmie, ale jednak wolałabym to ja być z nią. Jestem bardzo rozdarta, bo chcę zatrzymać Sindy, ale z drugiej strony Sindy i Zoe miały być (przynajmniej na jakiś czas) moimi ostatnimi ogonkami - bez "doszczurzania". Tylko, że miały żyć dłuuuugoooo i ewentualnie w późnej swej starości odejść. Wtedy by nie było problemu... A tak... :'( Mam mętlik w głowie... ???
Awatar użytkownika
unipaks
Posty: 9611
Rejestracja: wt wrz 16, 2008 8:08 am
Lokalizacja: Wrocław

Re: Moje Kochane Gryzonie

Post autor: unipaks »

Takie smutne wieści, tak niespodziewanie :(
Bardzo mi przykro, trzymaj się jakoś...
dla Zoe [*]
[*]Peanut Czarnulka Dżuma Fini Martini Shenzi Fantazja Muffinka Puma Myszka Mika Lala Pepi Bella
Choć inaczej, ale nadal obecne...
Szarak[*] WIKI[*] http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 0#p1031889
Awatar użytkownika
kalinda
Posty: 445
Rejestracja: pn paź 12, 2009 8:19 pm
Lokalizacja: Wrocław

Re: Moje Kochane Gryzonie

Post autor: kalinda »

Dziękuję.
Awatar użytkownika
unipaks
Posty: 9611
Rejestracja: wt wrz 16, 2008 8:08 am
Lokalizacja: Wrocław

Re: Moje Kochane Gryzonie

Post autor: unipaks »

Jak się trzymasz, jak Sindy radzi sobie teraz po odejściu Zoe?
Wygłaszcz ją ode mnie serdecznie, pozdrawiam :-*
[*]Peanut Czarnulka Dżuma Fini Martini Shenzi Fantazja Muffinka Puma Myszka Mika Lala Pepi Bella
Choć inaczej, ale nadal obecne...
Szarak[*] WIKI[*] http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 0#p1031889
Awatar użytkownika
kalinda
Posty: 445
Rejestracja: pn paź 12, 2009 8:19 pm
Lokalizacja: Wrocław

Re: Moje Kochane Gryzonie

Post autor: kalinda »

Jakoś się trzymamy. Ostatnio zmobilizowałam się do zrobienia porządku w klatce i znów mi się łezka zakręciła w oku, kiedy zdejmowałam hamaczek, na którym znalazłam martwą Zoe... Wczoraj - mimo, że już trochę czasu minęło - też się rozkleiłam właśnie wspominając Zoe. Coś nie mogę się z tym pogodzić...
Sindy ogólnie mnie zaskoczyła - pozytywnie. Nie widzę u niej strasznej rozpaczy, wręcz przeciwnie. Mam wrażenie, że stała się jeszcze bardziej kontaktowa. Ostatnio jak się położyłam, ta na mnie wskoczyła i zaczęła iskać i lizać mnie po nosie. :o
Też kiedyś leżąc przykryłam się kocem, Sindy była ze mną na łóżku w jednym z kartoników, koc zarzuciłam też na kartonik i klatkę. Kurczę - ale jej się to spodobało - buszowanie koło mnie pod kocem. Koc wywołał takie zaciekawienie i to, że teren okrycia kocem może się zmieniać. :)
Teraz obserwuję ją jeszcze bardziej, mam nadzieję, że będę w stanie dostrzec symptomy ewentualnego niezadowolenia z obecnego stanu rzeczy... Choć wolałabym, by nie wystąpiły.
Awatar użytkownika
kalinda
Posty: 445
Rejestracja: pn paź 12, 2009 8:19 pm
Lokalizacja: Wrocław

Re: Moje Kochane Gryzonie

Post autor: kalinda »

Sindy odeszła. :'( Aż brakuje słów by coś napisać... Miała ok 2 lat, 11.08 przegrała walkę z nowotworem. :'( :'( :'( Najbardziej boli mnie to, że w ostatnich chwilach jej życia nie było mnie przy niej. :( :( :(
Ok 1 miesiąc temu mocno podupadła na energii, nie reagowała też na zachęcające szelesty łakoci. Od razu pojechałam do weta. Dr dokładnie jej się przyjrzał, wyczuł bardzo powiększoną śledzionę i macicę. Od razu dostała steryd i antybiotyk. Następny dzień ponownie wet i kolejny to samo. Ogólnie przez 2 tygodnie bardzo często odwiedzałam placówkę. W międzyczasie raz zauważyłam u niej krwisty wyciek z pochwy. Sindy miała robione tydzień w tydzień morfologię, raz usg. Poprawa nastąpiła - zarówno w zachowaniu jak i wynikach morfologii, choć te wciąż nie były zachwycające...

Białaczka - pierwsze podejrzenie - zostało wykluczone na podstawie wyników; alternatywna diagnoza to prawdopodobnie chłoniak - stwierdzona "anemia autohemolityczna i trombocytpenia tła immunologicznego prawdopodobnie wtórnie do nowotworu - chłoniaki są najczęstszą przyczyną wtórnych anemii autoimmunohemolitycznych". Jak przeczytałam "Podczas hemolizy hemoglobina zostaje uwolniona z erytrocytów, a następnie przeciwciała wytworzone przez organizm doprowadzają do zniszczenia erytrocytów. Organizm błędnie rozpoznaje swoje własne erytrocyty jako ciało obce. Normalna długość życia erytrocytów to około 120 dni. Jednak w przypadku niedokrwistości hemolitycznej, erytrocyty giną tak szybko, że szpik kostny nie nadąża z produkcją nowych krwinek." Wet powiedziała, że organizm Sindy wytwarzał też nowe erytrocyty, jednak starsze są szybko "zabijane"...

07.08 w czwartek odebraliśmy zapas sterydu dla Sindy. Skończyła antybiotyk, miała ostatni zastrzyk sterydu i po tym zaczynała steryd w tabletkach 2x dziennie (Pabi-Dexamethason) + wzmacniająco BetaGlukan. Podałam jej steryd w czwartek i piątek. Zachowywała się super, aż cieszyło oczy. Wróciło jej zainteresowanie światem, chęć na zabawy z ping pongiem, pogoń za łakociami. :) Niestety w sb w nocy musieliśmy wyjechać na chrzciny - aż nad morze. Siostra została z Sindy. Mówiła, że sb i większość niedzieli stan Sindy był taki w jakim ją zastała - czyli zachowanie super, apetyt dopisujący, energii mnóstwo! :D Ale pod koniec dnia - szokujący spadek formy... Wieczorną dawkę sterydu i beta w gerberze jeszcze jej wyrwała z miseczką, choć już nie dokończyła. :-\ I forma zaczęła jej mocno spadać. Siostra do mnie dzwoniła... Zorganizowałam wizytę u weta z rana - mój Tato miał podjechać po szczurcię. Siostra bez auta i na 6stą do pracy, a wet na 2gim końcu miasta. W nocy nad morzem nie mogłam dobrze spać, obudziłam się ok 5 i rozmawiałam z siostrą. Mówiła, że Sindy już nic nie chce jeść... że próbowała się wspinać na wyższy hamaczek, ale sił jej brakowało i spadała na niższy... Poprosiłam by przełożyła Sindy do mniejszej klatki i tam zostawiła jej gerberka. Mój Tato zajechał do naszego domu o 10, miał jechać z Sindy do weta i generalnie zabrać ją do siebie - z racji tego, że do weta od nich jest 10 min piechotą! Już zapakował dużą klatkę do auta, idzie po Sindy... i ... dzwoni do mnie, że Sindy NIE ŻYJE. :o :'( :'( :'( Jak stałam tak mnie w ziemię wmurowało! Siadłam gdzie mogłam i się poryczałam... Nie było mnie z nią w jej ostatnich chwilach... Nie doczekała naszego powrotu. :( Zmarła 2 dni po naszym wyjeździe...

To jedno z jej ostatnich zdjęć - zrobione ostatniego dnia lipca, kiedy steryd i antybiotyk podniosły jej formę.
Obrazek

Minął już tydzień, a wciąż nie mogę się pozbierać. Dziś wymyłam klatki, wyciągnęłam z nich hamaczki, spakowałam szczurze rzeczy... Wciąż mam łzy w oczach, bo nie mogę w to uwierzyć, że w ten sposób to się zakończyło... A obiecywałam Sindy, że jak uda jej się dzielnie walczyć to zaraz po powrocie rozejrzę się za jakimiś tymczasami, które pilnie szukają domków, by sprawić mojej damie towarzystwo...
Awatar użytkownika
unipaks
Posty: 9611
Rejestracja: wt wrz 16, 2008 8:08 am
Lokalizacja: Wrocław

Re: Moje Kochane Gryzonie

Post autor: unipaks »

:( Bardzo mi przykro z powodu śmierci Sindy, współczuję straty...
Leć, kochana, do Zoe [*]
Trzymaj się jakoś, kalinda, przytulam...
[*]Peanut Czarnulka Dżuma Fini Martini Shenzi Fantazja Muffinka Puma Myszka Mika Lala Pepi Bella
Choć inaczej, ale nadal obecne...
Szarak[*] WIKI[*] http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 0#p1031889
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nasi pupile”