Dziękujemy za kciuki, nie puszczajcie
Na razie nie jest źle, Czarnulka wciąż biega i bryka, jest nadal w pełni samodzielna, tylko dupka jakby cięższa. Tak naprawdę lżejsza, niestety schudła znów, waży obecnie 405g (jeszcze w piątek ważyła trochę ponad 420, do takiej wagi "dotuczyłam", po zjeździe z 450 na 390 jakiś czas temu). Wdrażamy więc program "hulaj dusza" i dokarmiamy pannę na boku towarami luksusowymi. Nauki Kluseczki nie poszły w las, włączyła się hrabiowska nuta, panience miód nie smakuje
Może wielokwiatowy za mało wykwintny albo co... Ale żuli o żarcie cały czas, jak nigdy nie postawię kroku w kuchni, zaczepia, plącze się pod nogami, staje słupka, a jak chcę wyjść nie kopsnąwszy jej kąska, to siada mi na stopie
Nie wiem, głodnawa chodzi, czy co... żarła przy mnie chrupki z karmy, więc to chyba nie problem z jedzeniem. A może wyczuła zmartwioną frajerkę i korzysta
Czarnuszka zdaje sobie sprawę, że jej możliwości maleją i jest ostrożna, nie próbuje na przykład już przeskakiwać z dachu klatki na głośnik, czuje, że choć jej łapki mogą biec, to skoki już nie dla niej. W przeciwieństwie do Kluski, która czołgała się uparcie do schodzenia nie patrząc, ze poleci na pyszczek (a może po prostu, w swojej hrabiowskiej manierze uznawała, że człowieki są po to, by czuwać i ją łapać, a nie, żeby ona sobie głowę zawracała...
)
Może to głupio zabrzmi, co napiszę, ale... oczywiście bardzo chciałabym, żeby zachowała sprawność, skoczność - wiadomo, najlepiej być wiecznie młodym, pięknym, zdrowym i bogatym - ale po tym, co przytrafiło się Kluseczce wiem, że niesprawność łapek nie jest najgorszym, co może się stać i proszę siły kosmiczne, aby tylko na tym się skończyło. Jeśli będzie trzeba, kupię inną klatkę, dostosuję do niej pół chaty, cokolwiek będzie potrzeba, aby żyła sobie wygodnie. Jak reszta będzie działać i będzie radość życia, to będziemy naprawdę wdzięczni losowi... no a na razie staramy się nie martwić, cieszyć chwilą, nie wybiegać za bardzo w przyszłość, skupić się na tym, co jest teraz. To bardzo trudne, ale trzeba próbować.
Arau, ja się stada większego nie boję
Nie patrzę na to pod kątem serii - każda jest inna, jedyna, a w grupie stanowią pociechę dla siebie wzajemnie i dla nas, nie pozwalają się pogrążyć. Bo są, bo trzeba się nimi zająć, nie można siąść i płakać. Przy czym to pewnie cecha osobnicza... A co do łączenia - cóż, no Pączek się wyprostowała już i nauczyła być szczurem i żyć w stadzie. Ale była szczurem skrzywionym, po przejściach, od odłączenia od mamy, pewnie za wcześnie - samotnym, a stado znalazła sobie w nas. Nie wiedziałam, że tyle to potrwa, ale też nie spodziewam się, że każde łączenie takie będzie
http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t=38243
[*] Kluseńka, Czarnuszka, Pączek, Tulia, Liwia, Alutka, Tina, Czikita, Bajeczka, Filipek, Szarutka, Gadżet, Thau, Afri, Bąbelek, Dzidzia Rambo, Bulinka, Placuszek, Rudzinka, Bianuszka, Violetka, Wanilka, Lolcia, Tika, Lusia, Elżunia, Anuszka, Klekotek