Paul, porządek u nas utrzymuje zasada "cokolwiek pozostawione na podłodze może być pożarte". Bardzo dyscyplinująco działa.
To teraz sobie pomarudzę. Utknęłam z Marcinkiem, który jest niebezpiecznym zbójem, mimo kastracji. Do adopcji się nie nadaje. Powiększa moją kolekcję interesujących blizn. Jak nie może dorwać człowieka, próbuje przegryźć się przez buty, spodnie, czy co tam zdąży złapać. Boję się go panicznie.
Mauryś i Muszka wyraźnie się starzeją.
Muszka ma 2,5 roku, nasilające się objawy przysadkowe i niezmąconą pogodę ducha. Wczoraj w czasie wybiegu zasnęła w myszowym pudełku w szafce tak mocno, że nie przyszła na kolację. Zdążyłam narobić paniki, zanim ją znalazłam, rozkosznie cieplutką i zaspaną.
Mauryś ma co najmniej 2,5 roku, obstawiam, że więcej. Spokojnie przeżeglował przez krainę skrajnej otyłości i zamieszkał wśród niewielkich ciał niebieskich. Byłam z nim niedawno na kontroli u weta. Zaskakujące, że serducho ma lepsze, niż niejeden młodzik. Niestety, łapki mu słabną, skakanie mu nie idzie, chodzić nie lubi, chyba że za jajkiem.
Fenolinka po cichutku skończyła 2 lata, ale mimo problemów z sercem i płucami, duchem jest nadal małą, pluszową dziewczynką. Czasami przychodzi po prostu ze mną posiedzieć i podumać.
Sardynka uszkodziła oko. Nie mam pojęcia, co się stało. W grę wchodzi wszystko, od urazu, przez jednostronną zaćmę, po nowotwór, a po wizycie u weta jestem niewiele mądrzejsza.
Blutek albo naderwał pazurek, albo dał się komuś ugryźć, w każdym razie zrosił wczoraj podłogę i mnie posoką. Na szczęście chyba go nie boli.
Groszek, moje srebrne szczęście, robi się tylko jeszcze bardziej kochany i przytulajny.
Latimerka się wyrabia. Już nie jest taką histeryczką i panikarą, a ja pokochałam jej gołe, cieplutkie plecki i brzuszek. Całe sardynkowe rodzeństwo lada chwila będzie świętować pierwsze urodziny.
Heidi też mniej ostatnio panikuje. Nadal nie lubi miziania, ale strasznie fajna, delikatna dziewczynka z niej.
Elza, wytrawna pogromczyni piórek na sznurku!Nie ma nic bardziej rozczulającego, niż łapki tej torpedy w moich włosach i nosek w uchu.
Stadko jest w tej chwili bardzo zgodne, właściwie bezkonfliktowe i mega łagodne, obcowanie z nimi jest balsamem na wszystko. <3
PS. Będą foty!