Strona 70 z 293

Re: moje szczupaki kochane

: ndz sie 01, 2010 8:25 am
autor: sssouzie
ol. pisze:na swoje szczeście Dżum ma małego przyjaciela, który rychło do niego dołączył i mocno trzymał :

Obrazek
jak to dobrze jest mieć przyjaciół, którzy podtrzymują nas, byśmy nie upadli ::) :-*

Obrazek
czyżby Misiu takiego przyjacioła nie miał?
a może...my nie wiemy, ale sytuacja cała ukartowana była, w czasie gdy olowa ręka się podstawiła,
Michu oczkiem łypną z półprzymknięcia, wycelował... prosto w ramiona ukochanej? ::)
cwaniak z niego, nie powiem...a spadnięte dojrzałe brzoskwinki wszak najpyszniejsze są- czyż nie?
też bym takiego Micha schrupała, ratuje go fakt, że właśnie trawię miskę pysznego musli owsianego ;D

Re: moje szczupaki kochane

: ndz sie 01, 2010 9:14 am
autor: odmienna
Nie mogę, normalnie nie mogę! ;D ;D ;D http://s889.photobucket.com/albums/ac94 ... 74.jpgChcę! Chcę! Chcę! Taki owoc! Piękny, dojrzały, omszony, pachnący !
Pycha! :P :P :P

Re: moje szczupaki kochane

: ndz sie 01, 2010 12:34 pm
autor: Jessica
spanie ekstremalne ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D

Re: moje szczupaki kochane

: ndz sie 01, 2010 1:01 pm
autor: Anka.
Hahaha, jaka akrobatka ! :D http://s889.photobucket.com/albums/ac94 ... C09175.jpg
Filmik taki usypiający, a tu do pracy się zbierać trzeba, ehh
Hamaczki takie śliczne, całe masz, nasze ażurowe już po pierwszym dniu są...
Mizianki dla dziewczynek:)

Re: moje szczupaki kochane

: ndz sie 01, 2010 1:49 pm
autor: zocha
Też zwróciłam uwagę na hamaczki, śliczne są i jeszcze z taką cudną "zawartością" ::) , mogę patrzeć i patrzeć... i podziwiać :). U mnie hamaki wyglądają jak sitko :) .
I ten pysio na filmiku... słodki :-*
http://s889.photobucket.com/albums/ac94 ... C09179.jpg :-*

Buziaczki przesyłam :-* :-*

Re: moje szczupaki kochane

: ndz sie 01, 2010 4:04 pm
autor: manianera
http://s889.photobucket.com/albums/ac94 ... C09175.jpg - że też takich brzoskwinek na targu nie sprzedają,zrobiliby furorę. Tylko po czym sprawdzać dojrzałość? Po ilości ziewów na minutę? Gęstości meszku? Zaspanych spojrzeniach...?
A że śpią bez końca? Lato jest, a, że do nieletnich należą - to wakacje! Moje dziewoje też zminimalizowały aktywność do absolutnie koniecznej.

Re: moje szczupaki kochane

: pn sie 02, 2010 8:52 pm
autor: unipaks
Ja chce do ol. na brzoswkwiniobranie :D
Misiu mnie jak zwykle rozbroil tym swoim wzruszajacym noskiem :-* Dla wszystkich szczupaczkow calusy od nas! :-*

Re: moje szczupaki kochane

: wt sie 03, 2010 10:16 am
autor: ol.
zapraszam, zapraszam :D
ale od razu uprzedzam, że brzoswinka duszą i ciałem oddana jednemu jedynemu, także dla innych możliwa tylko konsumpcja wizualna :P

Bo tak, sssouzie:
czyżby Misiu takiego przyjacioła nie miał?
oczywiście, istnieje ktoś taki jak przyjaciel Misia :)
aczkolwiek...

Kilka faktów z ostatnich 24 godzin:
Wczoraj na obiad była wątróbka i marchew. Herman tylko pierwszy głód zaspokaja przy misce razem z innymi, po kęsie czy dwóch zabiera się za magazynowanie i wynosi się z prowiantem precz. I tym razem z krążkiem marchewki i kawałkiem wątróbki wyniósł się na hamak. Coś mu jednak w łepetynie zaświtało i zbiegł jeszcze dla pewności obadać czy spodek rzeczywiście jest pusty i wylizany. Nie mogło być inaczej, więc uspokojony wrócił na górę, ale ...nie do tego hamaka, gdzie zostawił był swój prowiant (ma się tą specyficzną umysłu właściwość ::) ), tam z kolei chwilę potem udał się Misiu.
Misiowi coś się stało w łapkę. Nie wiem co, rano nic mu nie było, przy obiedzie już utykał, obmacałam, powyginałam, wszystkie stawy sprawne, tylko podbicia nie dał dokładnie obejrzeć. Miś nie ma tendencji do forsowania się jak Herman w podobnych sytuacjach, ale wolałam, żeby spędził tę noc w niskiej klatce. Ale to dopiero noc.
Wracając do popołudnia: Herman w jednym hamaku, hermanckie zapasy i Misiu - w drugim.
Nie minęła chwila jak widzę, że czub daje susa przez półeczkę do Misia. Mówię sobie – ładnie z jego strony wesprzeć duchowo przyjaciela.
Tylko, że po pierwszym, następuje drugi jeszcze szybszy sus z powrotem – z wyszarpniętym spod Misia jedzeniem,
myk na swój hamak :-\
To jeden przyczynek do obrazu przyjaźni czarnego i białego.

Drugi. Wieczór - Misiu na komodzie przekopuje chorobówkę – wszystkie szmatki w kąt, i Misiu zostaje sam na sam z ceratą

Tutaj też się dobrali jak Paweł i Gaweł: kiedy jeszcze byli tylko we dwóch ich wspólne gospodarzenie wywoływało mój nieustający chichot. Herman-gniazdownik lubował się w wypychaniu domku po brzegi znaleźnymi szmatkami, Misiu–asceta w wygarnianiu wszelkich zbędnych szpargałów. Była na przykład tak, że czarne ułożyło każdą fałdkę wspólnego gniazdka z centymetrem w zębach i szło coś przekąsić. Kiedy wróciło misternie utkane gniazdo leżało wywalone poza domek, a białe smacznie już spało na gołej glebie.
Nieraz trzymałam się za brzuch widząc ich nos w nos, negocjujących czy jakiś papier trafi do domku czy z niego wyfrunie.
Kochane stare dobre małżeństwo. To zdjęcie sprzed roku, wyszło czarno-białe, dla mnie ponadczasowe http://s889.photobucket.com/albums/ac94 ... C03141.jpg


Znów odbiegłam.
A więc wczoraj wieczór, Misiu w samotni, pogrążony w ascezie. Hermanowi coś nie pasuje w dużej klatce: gdzie wierna poduszeczka ?, brzoskwinka miła, puszysta, cieplutka ? Nie ma ?! >:( - A masz trzy bobki na półeczkę ! Foch !
(normalnie Herman czyścioszek nigdy tego nie robi)

Rano.
Misia wypuściłam najpierw, jak co dzień pierwsza styczność ze światem jest mu znośna tylko pod osłoną pierzyny.
Hermana też tam skierowałam, ale nie zmienisz woli grzmota, który ma w zamyśle poranny obchód pokoju.
Później przylazł pod kołdrę, ale Misiu zdążył już był zejść pod tapczan O0 .

Spotkali się dopiero z powrotem w klatce. (Miś jeszcze kuleje, ale większość dnia prześpią, niech więc będą razem)
Miś z nabożnością pielgrzyma spragnionego wody zanurkował pod Hermana.
Delikatność i ufność całkowita z jaką zawsze oddaje się czarnemu zapaleństwu jest poruszająca.
Jeden ma masywny profil bulteriera, drugi cygańskie oczy. Są dla siebie stworzeni.
Teraz śpią w hamaku, jak dobrze mieć kogoś spokojnego na kim oprzeć zbyt pełną głowę
http://s889.photobucket.com/albums/ac94 ... C09282.jpg
:-*



gadam tyle i gadam, bo czekam na 11-stą, żeby dzwonić do weta w sprawie Hermana; i właśnie wybiła


...........................

piątek, 11

Re: moje szczupaki kochane

: wt sie 03, 2010 4:24 pm
autor: odmienna
http://s889.photobucket.com/albums/ac94 ... C09282.jpg - no i po cóż dodawać dodatkowy komentarz, do tego co napisałaś?
Powiem tylko: aaaaaaach! ::) :-*


piątek, 11
piątek- 11!

Re: moje szczupaki kochane

: wt sie 03, 2010 8:59 pm
autor: manianera
http://s889.photobucket.com/albums/ac94 ... C09282.jpg - artystyczne ujęcie bliskości i intymności, jaka może się narodzić tylko z dzielenia mieszkania i łoża...

Opis zachowań dwóch przeciwieństw rozbroił TŻ'ta i mnie kompletnie, zwłaszcza, że nasze panienki kiedy były we dwie wyczyniały podobne harce, przy czym niekiedy wnoszenie skrawków przez Stefcię i wyrzucanie ich pięknym lotem z koszyczkowego balkonu przez Leię odbywało się w tym samym czasie... Perpetum mobile ;) .

Re: moje szczupaki kochane

: pt sie 06, 2010 4:47 pm
autor: ol.
Herman już w domu.
Choć sam jeszcze się tak nie poczuł. Dopiero niedawno zamknął oczy i pozwolił sobie na świadomy odpoczynek.
Wcześniej, choć zabierałam go z gabinetu już niby wybudzonego, tak naprawdę nie był przytomny - miał zrywy, nie przytomności nawet, a paniki - naprzemiennie z dłuższymi okresami letargu.
Ostatnim razem wszystko toczyło się bardziej linearnie, wszelkie władze wracały stopniowo ale na dobre, teraz to zrywy to stupor. Ale to minie, na pewno. Wypił już trochę soku marchwiowego leżąc mi na obojczyku i tak na koniec otrząsnął, że wyglądaliśmy jakbyśmy oboje chłeptali jak te dziki :)

Lekarz wyjął aż trzy guzy. Ten wyczuwalny – wielkości paznokcia od kciuka i dwa malutkie w zalążku – niewiele większe niż ziarna pszenicy. Mam nadzieję, że więcej ich tam nie ma :-\
Dosyć niefortunnie zrobiono Hermanowi zastrzyk w nóżkę, aż krzyknął i poszła mu krew z nosa, mocno :( Chciałam, żeby ją zbadano (operacja to przecież idealna ku temu sposobność), ale lekarz powiedział, że potrzebna jest ilość większa niż można od szczura pobrać. Czytałam, że do badania pod mikroskopem wystarczy kropelka, żeby oznaczyć czynniki krzepnięcia, ale widać d..pa.
Na krwawienia ma dostawać dalej wit. K, a do tego wapno i rutynę.


Tak więc Herman dziękuje za kciuki :)


Niestety Baruszek potrzebuje ich bardziej niż kiedykolwiek
Znów chodzimy na kroplówki. Ptaszek stara się jeść, rano zjadł na dwa razy łyżeczkę jogurtu z płatkami, ale kiedy wróciliśmy z Hermanem siedział napuszony w kąciku, obiadu nie tknął. Traci ciepło :'(
Dziś dostał też steryd, a teraz śpi z Misiem w hamaku. Jeśli będzie chciał spać ze szczupakami, zostanie w klatce, jeśli nie, będę musiała go przenocować w transporterze i dogrzewać :(

Re: moje szczupaki kochane

: pt sie 06, 2010 6:35 pm
autor: odmienna
To nie łatwa noc przed Wami, Hermanowi - jestem pewna, werwa wróci raz-dwa i zacznie się szwów pilnowanie.
Niech Was tam otula ciepła mgiełka dobrych myśli – szczególnie mięciutkie i delikatne strzępki tych serdecznych obłoczków, niech ostrożnie dogrzewają Baruszka... :-*
jedz klusieńku, jedz

Re: moje szczupaki kochane

: pt sie 06, 2010 7:01 pm
autor: StasiMalgosia
Baruszku kochany nie martw nas jedz :-*
Trzymamy kciuki za powrót Ptaszkowego apetytu i za szybką rekonwalescencje oraz całe szwy Hermanka.

Re: moje szczupaki kochane

: pt sie 06, 2010 7:06 pm
autor: manianera
Baruszku, walcz, bierz przykład z Pańci i walcz aż do pełnego wyzdrowienia! Jak wrócę we wtorek, to chcę przeczytać jak znowy biegasz, hasasz i wcinasz smakołyki!
Hermanku biedny, wymęczony, teraz już można spokojnie zdrowieć, co złego to wycięte!
ol. trzymaj się ciepło troskliwa Szczurza-Mamo w marchewkowe ciapki ;)

Re: moje szczupaki kochane

: pt sie 06, 2010 8:48 pm
autor: unipaks
bardzo , bardzo mocno trzymamy kciuki za Barusze i za Hermana , niech sie wszystko ulozy jak najlepiej :)
Ptaszku , jedz i nabieraj sily , walcz- prosimy!
Buziaki , choc z daleka - to bardzo mocne! :-* :-*