Nie napisałam wczoraj, bo najpierw zapomniałam, a potem był komputer zajęty i w ogóle... 
 
Nika zdrowa. 

Miała wczoraj robione powtórne USG.
Była bardzo grzeczna, nawet nie zapiszczała i prawie się nie wyrywała.
Pani Doktor powiedziała, że na razie spokój z leczeniem, ale gdyby był nawrót objawów - a podobno tak często się dzieje, miejmy nadzieję, że nie w naszym przypadku - to jak najszybciej się do niej zgłosić. Wtedy najprawdopodobniej kastracja.
Na razie spokój.
Jeszcze raz bardzo dziękujemy za kciuki. 
 
Wczoraj pokazywałam koleżankom zdjęcia czocherów, które mam zgrane na telefonie - co ja się ochów i achów nasłuchałam, to moje (i Kokosanek, oczywiście). 
 
 
Nie-Kokosankowo:
Dostałam się do drugiego etapu jakiegoś konkursu biologicznego organizowanego przez Pałac Młodzieży. 
KLIK 
W sumie to poszłam tam i zagrałam w totolotka, sporo rzeczy nie wiedziałam, więc odpowiadałam "tak na chłopski rozum", tak jak w pytaniu o to, który zw. chemiczny nie jest przyczyną kwaśnych deszczy. 

 Tak czy siak, priorytetem dla mnie jest konkurs przedmiotowy, ale mimo wszystko cieszę się, że przeszłam dalej.
Bedąc już przy temacie konkursów: w przyszły piątek konkurs przedmiotowy z j. polskiego, a już się denerwuję. 

 Zakończenie go na etapie szkolnym będzie moją osobistą porażką... Chyba jeszcze nigdy nie stresowałam się tak żadnym konkursem, motyla noga.
No, a oprócz tego, w tym samym dniu jest Domino Day, którego jestem wierną fanką. 

 Już trzeci rok z rzędu, chociaż pamiętam, że jak byłam mała, to kiedyś oglądałam z siostrą (siostrami?) na jakimś zagranicznym kanale i mi się podobało. Ale to tak abstrahując od wszystkiego. ;>