RE: Rzuca się na moją rękę
: śr lut 28, 2007 9:28 pm
Przepraszam, że podciągam temat ale mam dość duży problem...
Opiszę dokładnie.
Dycha trafiła do mnie w pierwszych dniach września jako malutka znajdka, po 3 tyg. trafiła do mnie jeszcze jedna szczurzyca- łączenie odbyło się w ciągu jednego dnia bez problemów. Dysia od początku reagowała agresywnie na ludzi, rzucała się na ręce i bardzo dotkliwie gryzła. Jednak ja nie traciłam nadziei (szczurki u mnie w domu zagosciły juz ponad 7 lat temu i miałam kiedyś doczynienia z agresywnym samcem) i próbowalam mimo bolu ją oswajać (oczywiście bez rękawiczek!). Przeleciałam przez chyba wszystkie metody, osiagnęłam malutki postęp- sama zaczęła wchodzić mi na kolana. Przyszedł moment, że naprawdę było ciężko nam razem życ więc próbowałam także dominacji- po każdym ugryzieniu do krwi wywalałam Dyśkę na plecki... Niestety i to nie pomogło... Wczoraj kiedy wieczorem wsypywałam im suchy pokarm do miski Dycha zbiegła z górnego pięrta, wgryzła mi się w palec i nie chciala puścić. Ugryzienie jest bardzo głębokie, palec spuchnięty- jutro niestety będe musiała iść z tym do lekarza... Nie wiem co dalej robić... Nie znam przyczyny tej agresji wiec nie wiem jak jej (i sobie) pomóc. Jedyne co zauważyłam, to to, ze to gryzienie raczej nie jest spowodowane strachem. Dysia normalnie do mnie przychodzi, wchodzi na kolana, daje sie dotykać. Ale potrafi takze podejść i bez powodu i ostrzezenia ugryźć mnie np. w łokiec czy w palce...
Proszę o jakiekolwiek wskazówki co do dalszego postępowania bo już naprawdę nie wiem co robić a i ja i ona się męczymy...
ps. Dodam, że druga panna bez problemu się oswoiła, nie gryzie, bawi się, jest takim "słoneczkiem".
edit: szkoda, ze nikt nie moze mi nic poradzic... z dnia na dzien jest coraz gorzej...
Opiszę dokładnie.
Dycha trafiła do mnie w pierwszych dniach września jako malutka znajdka, po 3 tyg. trafiła do mnie jeszcze jedna szczurzyca- łączenie odbyło się w ciągu jednego dnia bez problemów. Dysia od początku reagowała agresywnie na ludzi, rzucała się na ręce i bardzo dotkliwie gryzła. Jednak ja nie traciłam nadziei (szczurki u mnie w domu zagosciły juz ponad 7 lat temu i miałam kiedyś doczynienia z agresywnym samcem) i próbowalam mimo bolu ją oswajać (oczywiście bez rękawiczek!). Przeleciałam przez chyba wszystkie metody, osiagnęłam malutki postęp- sama zaczęła wchodzić mi na kolana. Przyszedł moment, że naprawdę było ciężko nam razem życ więc próbowałam także dominacji- po każdym ugryzieniu do krwi wywalałam Dyśkę na plecki... Niestety i to nie pomogło... Wczoraj kiedy wieczorem wsypywałam im suchy pokarm do miski Dycha zbiegła z górnego pięrta, wgryzła mi się w palec i nie chciala puścić. Ugryzienie jest bardzo głębokie, palec spuchnięty- jutro niestety będe musiała iść z tym do lekarza... Nie wiem co dalej robić... Nie znam przyczyny tej agresji wiec nie wiem jak jej (i sobie) pomóc. Jedyne co zauważyłam, to to, ze to gryzienie raczej nie jest spowodowane strachem. Dysia normalnie do mnie przychodzi, wchodzi na kolana, daje sie dotykać. Ale potrafi takze podejść i bez powodu i ostrzezenia ugryźć mnie np. w łokiec czy w palce...
Proszę o jakiekolwiek wskazówki co do dalszego postępowania bo już naprawdę nie wiem co robić a i ja i ona się męczymy...
ps. Dodam, że druga panna bez problemu się oswoiła, nie gryzie, bawi się, jest takim "słoneczkiem".
edit: szkoda, ze nikt nie moze mi nic poradzic... z dnia na dzien jest coraz gorzej...