Strona 8 z 13

Re: Harry i Ron :D

: śr gru 30, 2009 6:57 pm
autor: igig
Ron jest zdrowy jak rydz. Nieraz to mam wrażenie że jest niezniszczalny... Oby.

Tylko że Ron interesuje się raną Harrego, dlatego musiałam ich odzdzielić. ich klatki stoją obok siebie i mają zawieszone hamaczki tak, żeby byli jak najbliżej. Ron chyba się tym nie przejmuje, ale Harry czuje się samotnie. Staram się aby mieli ze sobą jak najwięcej kontaktu, wtedy siedze przy nich i pilnuje Rona. Chociaż dzisiaj już jest trochę lepiej, Ron mniej się interesuje. Jak dobrze pójdzie to jutro może ich połącze.

Re: Harry i Ron :D

: pt sty 01, 2010 11:27 pm
autor: igig
Jutro o 12:30 idziemy do weta. Trzymajcie kciuki ;).

Re: Harry i Ron :D

: pt sty 01, 2010 11:43 pm
autor: Babli
Będziemy trzymać, na pewno :)

Re: Harry i Ron :D

: sob sty 02, 2010 12:03 am
autor: Paul_Julian
Trzymamy !!!!!

Re: Harry i Ron :D

: sob sty 02, 2010 12:09 am
autor: Vivon
Ja też trzymam :)

Re: Harry i Ron :D

: sob sty 02, 2010 7:27 pm
autor: Paul_Julian
No i co tam u chorutka ? Mam nadzieję , ze dobrze.

Re: Harry i Ron :D

: ndz sty 03, 2010 2:16 pm
autor: igig
Niestety potwierdziły się nasze przypuszczenia :(. Harry ma wadę serca. Kiedy wetka zobaczyła zdjęcie to powiedziała tylko ,,O Boże, jakie wielkie.'', chyba to wiele wyjaśnia. Najprawdopodobniej to jest właśnie przyczyną tych częstych zapaleniem płuc, zresztą to ostatnie nadal w Harrym siedzi i ani myśli wyjść, być może przejdzie po lekach nasercowych. Jest to na 100 % spowodowane genami ( I w tym momencie wypowiadam wojne sklepom zoologiczym i to taką na śmierć i życie! >:( ), choć narazie żadne z rodzeństwa nie miało podobnych objawów. Na wszelki wypadek nausicaa zbada Fruzie, mamę Harrego.

Mamy do wyboru dwie opcje:
Pierwsza to operacja. Szanse na przeżycie są mniejsze niż połowa. Odpada narkoza wziewna bo nie jest narkozą kardiologiczną.
Nawet jeśli Harry by się wybudził to narkoza obniża odporność, istnieje dość duże prawdopodobieństwo, że złapałby kolejne zapalenie płuc, ale tym razem organizm by sobie z nim nie poradził.
Druga opcja to trzymanie Harrego dożywotnio na lekach osłonowych, które mieły by się guzem zająć i zahamować wzrost. Tak mógłby pożyć jeszcze kilka tygodni ( No własnie... Kilka tygodni... Płakać mi się chce). Pani doktor skłania się ku tej drugiej wersji i ja chyba też, przynajmniej puki Harry nie cierpi chce go zatrzymać przy sobie jak nadłużej...

Tak czy siak do końca życia musi przyjmować leki kardiologiczne.

Po za tym schudł ostatnio, chociaż wagowo tego nie widać, ale ma wyraźnie wy czuwalny kręgosłup. Dokarmiam go teraz nutridrinkami, po za tym bardzo dobrze miesza się z nimi leki. Do tej pory wylizywał miseczkę bardzo dokładnie, ale dzisiaj nie chciał. Z palca zlizuje bez zastanowienia więc wziełam nutri do strzykawki i Harry zlizywał z końcówki. Za to wyjada z karmy lucerne a do tej pory to lucerna zostawała w miseczce.

Ron jest o Harrego zazdrosny. Cały czas go wyjmuje z klatki odkarzam mu rane, karmie itp, itd. A najbardziej to jest chyba zazdrosny o tego nutri drinka. Daje mu go co jakiś czas, ale on jest już taki gruby... ::) .

Dzisiaj miałam taki okropny sen. Sniło mi się, że oboje mieli operacje. Z Ronem było wszystko w porządku, ale Harry niestety odszedł :'( . Pamiętam, że wpadłam w lament, płakałam i płakałam. W końcu się obudziłam, ale byłam cała w łzach a poduszka była mokra... Rano bałam się podejść do klatki i zobaczyć czy wszystko ok... Boję się że teraz już tak będzie codziennie :'( .

Re: Harry i Ron :D

: ndz sty 03, 2010 3:42 pm
autor: Babli
Iguś, no.. Rozumiem Cię, a w walce z zoologami pomogę ;) Trzymaj się dzielnie, teraz nie myśl o tym.. Wykorzystuj tylko czas dla Harrysia..

I od ciotki [a co! ciotka jestem ;)] wygłaskaj :)

Re: Harry i Ron :D

: ndz sty 03, 2010 4:01 pm
autor: Akka
Przypuszczam że Harry przy operacji miałby nikłe szanse na wybudzenie :( wiem co czujesz i jak czytam Twoje obawy przypomina się moja iskiereczka..jej nereczki też podobno były obciążone genetycznie :(. Mam nadzieje jednak że Harry nie będzie cierpiał i da Ci jeszcze czas abyś się nim nacieszyła.

Re: Harry i Ron :D

: ndz sty 03, 2010 10:26 pm
autor: igig
Dzisiaj się dowiedziałam, że Fruzia, mama Harrego i Rona odeszła... Miała nawrót zapalenia płuc, nie mogła się ruszać... Cierpiała, została uśpiona. Smutno tak... Jeszcze wczoraj gadałam z Naussicą i prosiłam, żeby ją wymiziała i pozdrowiła od synków, wszystko było ok. Teraz Harry i Ron mają już dwójkę ,,swoich'' za TM, Karbonkę i Fruzię. Mam nadzieję, że będą nad Harrym czuwać i nie pozwolą mu szybko do siebie dołączyć. W końcu wtedy były by nici z babskiej imprezy i ploteczek .

Re: Harry i Ron :D

: pn sty 04, 2010 10:54 am
autor: *Delilah*
Bardzo smutne wiesci Igus :(
Miejmy nadzieję, ze Harry da rade i to nie tylko kilka tygodni a kilka długich miechow !
Z tymi zwierzakami wszystko jest mozliwe :)
Trzymam kciuki bardzo barrrrrdzo.:*

Re: Harry i Ron :D

: czw sty 07, 2010 5:14 pm
autor: igig
Za Harrym wszystko w porządku, jest pełen życia i wczoraj mi jakimś cudem wszedł na komodę z podłogi. Nie mam pojęcia jak to zrobił, przy komodzie nic ni stoi ::) . Ale widzę, że mu guz przeszkadza coraz bardziej, ale jest dzielny.

Jednak mam pewnien problem :-\ . Nie ze szczurami tylko chyba ze sobą :P.
A więc tak: Daje Harremu lek nasercowy, on jest w płynie i mam go w strzykawce insulinowej. Mam mu dawać dwie kreski insulinowe dwa razy dziennie, tylko, że ja nijak nie mogę tych dwóch kresek odmierzyć. Nie mam siły, strzykawka się zacina i jak naciskam tłoczek delikatnie to nie chce się ruszyć. Muszę naciskać z całej siły i wtedy wylatuje sporo leku, nie mam pojęcia ile, i dopero wtedy mogę swobodnie odmierzyć te 2 kreski, ale za te 12 godzin jest znów to samo. Raz mi cała strzykawka leku wystrzeliła prosto na ścianę >:( . Wkurza mnie to bo sporo leku się przy tym marnuje. Wie ktoś czym to może być spowodowane?

Mam nadzieje, że coś z tego zrozumieliście.

Re: Harry i Ron :D

: czw sty 07, 2010 5:50 pm
autor: Paul_Julian
To te głupie strzykawki ! Ja kiedys zmarnowałem całą tygodniową dawke biseptolu. Nie wiem czy mówimy o tych samych strzykawkach , ja miałem problem z taka zwyczajną z niebieskim tłoczkiem , i z takimi z czarnym tłoczkiem - koreczkiem .
Kup inną strzykawkę w aptece , daj lek na łyzeczkę i "wciągnij" do nowej strzykawki 2 kreseczki. Strzykawki chyba kosztuja niewiele , zawsze możesz kupić kilka róznych i wybróbować .
Wiem , ze 1 kreska Biseptolu to jedna kropla. Biseptol jest zawiesisty i moze kropla Twojego leku ma mniej lub wiecej, ale moze choć trochę to pomoze .
Uściski dla chłopaczków ! Pewnie , ze mu lepiej , jak dostaje leki :)

Re: Harry i Ron :D

: czw sty 07, 2010 7:50 pm
autor: igig
Ja właśnie mam tą z czarnym tłoczkiem, ona jest taka chuda. Dostałam taką u weta. Chyba, rzeczywiście kupię nowe ;).

Re: Harry i Ron :D

: czw sty 07, 2010 8:47 pm
autor: Paul_Julian
Mi się najwygodniej odmierzało taką śliczną cieniuteńką insulinówką , ale bez tego czarnego koreczka , a najgorzej taką zwykłą strzykawką .
A musisz mu teraz do konca zycia dawac co 12 godzin , czy np. przez miesiąc ?