Strona 8 z 16

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

: ndz mar 08, 2009 7:19 pm
autor: sawa
Its a pity , I don't have flash 8 to view this link....and I'm afraid of clicking there because of
my latest friendship with Trojan , błeeee :P
anyway , I don't have HBO ;D
Anik1 , dowiem się jakoś i może nawet zdobędę .... ;)

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

: ndz mar 08, 2009 7:23 pm
autor: anik1
No to bez HBO jest problem, trzeba poczekać na "piraty":)
Bez Flashplayera też problem:) Trojany sa zwykle w wersji 9, nie w 8:) ale rzeczywiście nie klikaj:)

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

: ndz mar 08, 2009 7:24 pm
autor: merch
Przy doktorze nic nie mowilam chciaz go ogladam ale FISHER KING i panowie ktorzy go wyprodukowali to jest to dolaczam sie do klubu tylko jak go nazwac ?

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

: pn mar 09, 2009 6:23 pm
autor: sawa
Merch - już twój pomysł , żeby powstał temat "Jak szczurki o nas dbają" , został wcielony w życie ,
i to w dniu twojej propozycji ...! :D
Czy nadal będę się nadawać do klubu , gdy się przyznam do jeszcze jednego filmu ?
"Koyaanisqatsi".
Niemal połowa sali kinowej opustoszała podczas projekcji na konfrontacjach filmowych ; ja odmienna pozostałam do końca ... :D

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

: pn mar 09, 2009 6:26 pm
autor: zalbi
sawa pisze:Merch - już twój pomysł , żeby powstał temat "Jak szczurki o nas dbają" , został wcielony w życie ,
i to w dniu twojej propozycji ...! :D
bo merch właśnie o tym istniejącym już temacie mówiła =D

ja się domagam dalszej części.. kiedy będzie? no kieeeeedy? zżera mnie ciekawość..

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

: pn mar 09, 2009 6:27 pm
autor: merch
hihi , tez zostalam do konca ale wzbudzil we mnie jednak mieszane uczucia , oczywiscie ogladlam rowniez konynuacje.

Pomysl nie byl moj , ja tylko napisalam ze jest i taki watek :)

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

: pn mar 09, 2009 6:48 pm
autor: sawa
Ja lubię te obrazy i oczywiście muzykę Glassa , choć jest rozpoznawalny ... ;)

A u ciurki ...
Ciurka znowu u nas !

Córcia jest prawdziwie zrozpaczona : dostała paskudnej alergii na sierść Szczurci …
Jak to możliwe , skoro przedtem spały razem i nic się nie działo ?
Gdziekolwiek dotknie ją mały sierściuszek , tam zaraz wykwitają palące szkarłatne plamy,
więc młoda musi bardzo uważać rano , by móc wyjść z domu bez skupiania na sobie uwagi przechodniów .
Odbijają to sobie - i dziewczę , i Szczurcia - popołudniami oraz wieczorem , ciesząc się sobą nawzajem , bezlimitowo .
Szczurcia nieźle już nabrała krzepy i zaczyna przypominać napuszonego chomiczka ; miło jest trzymac w dłoniach ruchliwe, krągłe kosmate ciałko . Nadal przepadamy za zabawami .
Kiedy położyć na grzbiecie ogonka uwypukloną dłoń i przeciągnąć nią wstecz aż po kosmaty łepek , Szczurcia podskakuje wesoło , odbija się nieraz jak mała piłeczka wewnątrz dłoni ; cofa się później
w przecudownie zabawny sposób , szybciutko przebierając łapeczkami i kiwając na boki niczym łódeczka na fali . Albo też robi zwrot i zmyka w sprężystych podskokach , by zaraz powrócić i łypnąć zaczepnie czarnym oczkiem w oczekiwaniu dalszej zabawy . Potem układa się do drzemki , pozwalając się przedtem obdarować przez domowników wszelkimi możliwymi pieszczotami . I tak wszyscy wiedzą , że najwięcej wolno tutaj panu , na którego ciurka czeka cierpliwie nieraz do wieczora , aż będzie można z nim zasiąść do stołu , spędzić nieco czasu przy komputerze , pomyszkować po kuchni , w której udaje jej się najczęściej „przypadkiem” urwać i dać się później odnaleźć za lodówką , schowaną z tyłu za szafkami czy zwyczajnie - w śmieciach , tak jak lubi najbardziej .
Pomysłowość pana , jeśli chodzi o zabawy i pieszczoty , nie zna granic , włącznie z podnoszeniem Szczurci wargami za skórkę na karku czy poszczypywaniem po białym brzuszku .
Ona odwzajemnia mu się iskaniem skóry na dłoniach wewnątrz i na zewnątrz , eliminacją nierówności po drobnych zadrapaniach , a w końcu – pielęgnacją żywopłotu szpakowanych wąsów , za którymi Szczurcia przepada . Pasjami przeczesuje je przy każdej możliwej okazji , muska noskiem lub łaskocze antenką swoich cieniutkich drucików .
Za to , kiedy pan jej podpadnie (zdarza się , a jakże , choćby wtedy , gdy ogonek coś sobie wmówi i nie trafiają doń argumenty obronne ) – wąsy są cudownym , idealnym wręcz obiektem do wyrażenia stanów emocjonalnych Szczurci , jak też do pokazowych aktów osobistej zemsty . Wówczas potrafi ucapić je pełnymi garściami i szarpać bez miłosierdzia , albo po prostu chwyta w ząbki upatrzonego włosa i wyrywa go szybkim pociągnięciem niczym wprawna kosmetyczka . Wrzask ofiary powstrzymuje ją , aczkolwiek tylko na chwilkę , jako że pozostali członkowie rodzinki wybuchają radosnym śmiechem , z jakim zazwyczaj ludzkie kreatury reagują na nieszczęścia bliźnich – a Szczurcia śmiech kocha , dla śmiechu warto narazić się raz jeszcze albo nawet spróbować czegoś jeszcze lepszego , przy czym pan wchodzi niemal w rejestry wytrawnego tenora …
Czasem dokuczają sobie nawzajem tylko z lekka , przeplatając drobne złośliwości subtelnymi czułościami – wtedy mała niunia obejmuje delikatnie jego nos obiema łapulkami i wylizuje dokładnie
i z miłością , a sama układa się na nadstawionej dłoni i owija się jak długa przy policzku pana , który ją tam sobie przysuwa .
Takich momentów prawdziwie żal zakłócać i wtedy w dziwny sposób cały dom przycicha , a oni trwają tak z przymkniętymi oczami i z błogością na swoich obliczach…

Zauważam , że Szczurcia jakby więcej przysypia w ciągu dnia , chowając się w głębi wersalki
lub w którejś ze swoich pozostałych posiadłości ; niby wszystko jest jak zwykle , je i nadal gromadzi zapasy na czarną godzinę , ale zadowala się o wiele krótszą zabawą , po czym zasypia przy nas na wersalce i nijak nie możemy się wtedy nacieszyć niczym niezakłócanym oglądaniem telewizji , bo ogonek jest , a jakoby go nie było …
Słyszę zapewnienia , że Szczurcia , jak na panienkę z dobrego domu przystało , łagodnieje z wiekiem , ale smuci mnie to i nijak do mnie nie przemawia . A kiedy jeszcze w czeluściach wersalki odnajduję nienaruszone przysmaki , przejmuje mnie niepokój . Postanawiam , że zdobędę namiary na jakiegoś kompetentnego weterynarza i pojedziemy tam , jeśli ta ospałość malutkiej będzie się utrzymywać .

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

: wt mar 10, 2009 9:19 pm
autor: sawa
Podróżowanie ze Szczurcią .

Jedziemy do B. i musimy wziąć ze sobą Szczurcię .
W tym celu zostaje zakupiona klatka dla myszek – na potrzeby transportu (nieco ponad
100 km ) i ewentualnego schronienia , gdyby nie spodobało jej się żadne inne miejsce w ciągu tych dwóch dni , jakie zamierzamy tam spędzić .
Nie jestem pewna zachowania ogonka w podróży , więc wynoszę ją z domu w klatce – ma tam pojnik , jedzonko i bawełniane szmatki , w które może się zakopać . Wsiadam do auta
i TŻ podaje mi klatkę.
Szczurcia wygląda na lekko przestraszoną i zdezorientowaną ; przycupnęła w klatce strzyżąc uszkami na każdy dźwięk , jaki do niej dochodzi , i węszy zaniepokojona , chwytając nieznane zapachy . Uspokajamy ją ; trzymam klatkę na kolanach , gdy samochód rusza . Okna nie otwieram , bo nie chcę , żeby ją zawiało , a poza tym zbyt dużo bodźców z zewnątrz .
Już wkrótce niunia odpręża się i zaczyna zaglądać zza prętów , wyraźnie oczekując uwolnienia, więc mimo leciutkiego wahania otwieram drzwiczki ; już jest na moim ramieniu.
Potrzebuje jeszcze chwilki , aby przyzwyczaić się do szybkości , z jaką przesuwają się obrazy za oknem , a później nabiera animuszu – wyraźnie kusi ją zwiedzanie auta , pcha się też , a jakże , do TŻ , i wyraźnie okazuje swoje zniecierpliwienie , iż jej na to , z wiadomych względów , nie pozwalam . Oczywiście tym bardziej usiłuje przemknąć niepostrzeżenie na jego ramię , ponawiając kolejne próby z tak rozbrajającym uporem , że z całą pewnością pierwszy postój nastąpi bardzo prędko .
Siedzi później na moim ramieniu jak mała figurynka i zerka ciekawie przed siebie , okazując wyraźne poruszenie na widok zatrzymujących się tuż obok nas na światłach innych samochodów . Kierowcy oraz pasażerowie tych pojazdów okazują równie żywe zainteresowanie ; niektórzy zastygają z grymasem zdziwienia lub wzdrygają się z obrzydzeniem .
My się doń tylko uśmiechamy .
Na miejscu wypuszczamy naszego globtrotera w korytarzu i cóż się okazuje ?
Szczurcia ani myśli wyjść ; wgramoliła się co prawda na podstawioną dłoń , ale postawiona na chodniczku , biegusiem wraca do nas i po nogach wspina się w górę , w panice dość boleśnie nakłuwając nas pazurkami . Pozostaje więc tymczasem na ramieniu , jako że trzeba choćby umyć ręce i trochę się rozpakować . Mały cykorek .
Klatkę kładziemy później na wersalce i siadamy obok ze Szczurcią .
Miły aromat kawy działa widać relaksująco, jako że po chwili ogonek wyrusza zwiedzać ; szybciutko schodzi z kanapy na parter i z noskiem przy parkiecie penetruje nowe wnętrze .
Doniczkę znajduje dość szybko i równie szybko rozprawia się z jej zawartością , szybko także uczy się , że rozgrzebywanie ziemi skutkuje myciem umorusanych łapek oraz powalanego pyszczka , więc zaprzestaje na razie prac ogrodniczych . Przynajmniej chwilowo ; Szczurcia umie być bardzo cierpliwa i potrafi spokojnie oczekiwać nadejścia nocy …
Pokój jest bardzo bezpieczny i dla niej , i dla nas , pewnie dlatego ogonek prędko się nudzi
i , nim zdążymy ją powstrzymać , dopada kuchni , czmychając za kuchenne szafki . Długo
i perfidnie ignoruje nasze nawoływania , dopiero w jakiś czas później pojawia się, skuszona , wiadomo – rzadko otrzymywanym smakołykiem z grupy „szczurkom zakazanych”.
A jednak , mimo iż zamykamy się z łobuziakiem w pokoju i jesteśmy pewni , że go nie opuszczała – nie możemy znaleźć Szczurci w jakąś godzinkę później ; nic nie daje sprawdzenie wszystkich kątów, wersalki i nawet wszystkich szafek w meblach.
Jak kamfora.
Znajdujemy ją trzy godziny później .
Śpi zwinięta w kłębuszek w wewnętrznej „kieszonce” na drzwiczkach starego Łucznika .
Babcia przechowywała w niej widać naczynko z olejem do smarowania części tej starej maszyny krawieckiej , bo cała kieszeń , wraz z naszą szczurzyną , pachnie niepięknie .
Ogonek jest niezadowolony , kiedy zabierają spod niej specyficznie pachnące szmatki , ale z wdzięcznością przyjmuje nowe , czyste skrawki bawełny i mości sobie nowy domek na całe dwa dni .

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

: śr mar 11, 2009 9:47 pm
autor: yss
łobuz.
co tu więcej mówić :) a mycie nosa jest okropne :D

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

: śr mar 11, 2009 11:22 pm
autor: sawa
Faktycznie , łobuz ;)
Ale wiesz , yss ? Na mycie nosa TŻ nie narzeka ...
Tak naprawdę to sporo rzeczy dzieje się trochę "obok" niego ; bez powodów do narzekań ;D


Szczurcia spędza częśc nocy z nami na łóżku , część zaś w owalnej kieszeni wewnątrz stolika maszyny .
Z litości nad drewnianym parkietem na podłodze , wodę zostawiam w klatce w poidle , dokładam tam jeszcze spodek z Kubusiem , nie dziwi mnie więc , gdy w środku nocy zostaję obudzona okropnym hałasem z głębi klatki .
To niunia usiłuje wynieść spodek z klatki w jakieś inne miejsce ; tyle że szklane naczynie nie ułatwia jej zadania , stawiając twardy opór w drzwiczkach .
Szczurunia nie daje za wygraną , a tego , iż spodek jest już pusty , albo nie zauważa , albo też nie ma to dla niej żadnego znaczenia ; wciąż od nowa próbuje .
Hałas jest straszny , ale nie budzi mojego TŻ , więc to ja chwiejnym krokiem wstaję z łóżka ,
odstawiam spodeczek wysoko na meble , jakąś gąbką zmywam sok z drewna mozaiki , a potem biorę Szczurcię i wchodzę z nią do łóżka .
Nie udaje mi się nawet jeszcze przykryć , a ona już jest z powrotem w klatce – szarpie za pręty
i tarabani się niczym psychodeliczny perkusista .
Po omacku idę do drugiego pokoju , z kredensu wyjmuję prezent od dawnej koleżanki – cukiernicę
tak ciężką , ze mogłaby skutecznie posłużyć jako śmiertelna broń - nalewam doń wody i stawiam na cienkiej plastikowej desce do krojenia , którą kładę wcześniej na podłodze obok mebli .
Z klatki wyjmuję pojemnik z jedzonkiem , wysypuję zawartość na cichy papierowy ręcznik
i zadowolona z siebie kładę się spać .
Odgłosy szarpania i darcia papieru są zbyt słabe , by uniemożliwić mi w końcu zaśnięcie ,
ale wkrótce wyrywa mnie ze snu inny dźwięk – w ciszy śpiącego domu sąsiadującego tylko z działkami za oknem odgłosy się zwielokrotniają i są doprawdy nieznośne .
Szczurcia postanowiła zredukować wysokość listwy przypodłogowej tuż przy drzwiach ,
sądząc zapewne , iż to ułatwi jej wyjście .
Odstawiam gryzonia na poduszkę obok TŻ , który odchyla kołdrę zapraszająco i zagarnia niunię
gestem pełnym czułości , zupełnie nieświadom nocnych hałasów ; wie tylko , że szczurek przyszedł . Jeszcze tylko wcieram nieco pieprzu we fragment listwy, który ucierpiał,
i mogę się położyć .
Przez jakiś czas staram się nie słyszeć galopady łapek przebiegających parkiet tuż po tym , jak skosztowała przyprawy , ale pełen tryumfu uśmiech , jaki rozlewa mi się po twarzy , szybko gaśnie , bo żądna zemsty szczurunia wskakuje na głowę biednego TŻ , który przez sen wydaje z siebie okrzyk zaskoczenia i przestrachu .
Tu ogonek uznaje , że wszelkie poszlaki wskazują na panią , i zaczyna pastwić się nade mną : ciągnie – naprawdę nieprzyjemnie – za włosy , trąca mnie z całej mocy głową , na siłę usiłuje mi rozewrzeć usta pazurkami , a nawet mam wrażenie , że próbuje mi przedziurkować ucho .
I wcale nie tak łatwo mi ją udobruchać .
Nad ranem panienka przychodzi do nas tak niewinnie , jakby nie wpadała tu parokrotnie w nocy , żeby nas zmaltretować .
Parkiet jest usiany strzępkami białego papieru i porozrzucanym ziarnem ; ślady mokrych łapek na podłodze już przysychają .

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

: śr mar 11, 2009 11:35 pm
autor: merch
no wiesz co z pieprzem na szczurcie , jej zemsta byla uzasadniona :)

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

: czw mar 12, 2009 9:07 am
autor: Leia
Oj, oj niedobra z Ciebie mamusia :P

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

: czw mar 12, 2009 1:05 pm
autor: yss
legendarna skarpeta zjadła kiedyś całą papryczkę piri piri :D
te szczury "na swobodzie" są bardzo odporne na przyprawy :P

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

: czw mar 12, 2009 1:38 pm
autor: Leia
Wow, a myślałam, że całą piri piri, to tylko ja umiem zjeść.

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

: czw mar 12, 2009 2:00 pm
autor: yss
Leia: to była malutka papryczka. zwierzątko domagało się od nas oliwek z piri piri. natrętnie. no to jej pokazaliśmy, że to ostre i niejadalne - skarpetka porwała i skonsumowała, co stwierdziliśmy z przerażeniem :D nawet nie miała wyrazu niesmaku na pyszczku. ale jak ktoś jadał mydło ::) to co mu taka papryczka...