Strona 8 z 12

Re: Krwawe bójki (?)

: wt lut 26, 2013 6:47 pm
autor: Sky
Ja bym na Twoim miejscu nie rozdzielała od razu, tylko poczekała, jak sytuacja się rozegra. Jeżeli za każdym razem spanikujesz i rozdzielisz szczury, będą jeszcze bardziej rozdrażnione. Powinno dojść do lekkiej sprzeczki i ustalania tej hierarchii.
Spróbuj metody z transporterem - wsadź je do małego transportera i w razie sprzeczki potrząśnij, lub wyjdź z nimi na spacer. Powinny przez stres się pogodzić.

Re: Krwawe bójki (?)

: wt lut 26, 2013 7:51 pm
autor: Katherina
Do podobnych sprzeczek dochodziło stopniowa, najpierw w klatce, w końcu któryś ustąpywał. Na chwilę. Widocznymi skutkami były rany. Nie rozdzielałam ich od razu bo byłam tego samego zdania... Raz obserwowałam jak zabierają się do tej swojej bójki... najpierw chodziły wokół sb napuszone, jakby się demonstrowały, doszło zgrzytanie zębami, następnie się rzucały. Raz tak się biły, (agresor z młodszym) że żaden nie miał czasu na piszczenie, wokół latała sierść.. Kiedy spadły z kanapy, za ściane, postanowiłam je rozdzielić w końcu... oba był wcale nie lekko pokaleczone. Potem dopuściłam do jeszcze kilku takich sytuacji (z czasem przestały się sb demonstrować i od razu się atakowały) aż w końcu je rozdzieliłyśmy... Oba są uparte... Może jutro po rekolekcjach jak będę miała czas spróbuje z tym transporterem ;)

Re: Krwawe bójki (?)

: wt lut 26, 2013 9:18 pm
autor: Szarlatan Jamayka
Mam podobny problem. Bernie (w maju dwa lata będą) w październiku został sam po śmierci brata, w grudniu adoptowałam Bongo (rok młodszy). Łączenie przebiegło bez problemów, już pierwszego dnia było iskanie i wspólne spanie, i właściwie jest tak do tej pory, ale coraz częściej ten gnojek Bongo tłucze Berniego. Bernie siedzi mi właśnie na kolanach i cały grzbiet ma w strupach, wygląda okropnie. Jest atakowany co i rusz, coraz rzadziej razem śpią. Bongo atakuje go przy każdej okazji. Bernie schudł bardzo mocno, podejrzewam że ta nowa, stresująca sytuacja uaktywniła chorobę, które pokonała jego słabszego brata - był leczony antybiotykami, teraz zaczęliśmy z lekami na serce, bo objawy na to wskazują. Bernie jest zestresowaną kulką futra, która zajmuje się teraz głównie uciekaniem i udawaniem że nie istnieje, żeby tamten go nie zobaczył; wcześniej z Ernestem to on był alfą. Moje pytanie brzmi zatem - rozdzielić? Poważnie zaczynam rozważać oddanie Bongo do powtórnej adopcji, bo Bernie jest moim oczkiem w głowie i tracę serce do młodego widząc, co z nim robi.

Re: Krwawe bójki (?)

: wt lut 26, 2013 9:31 pm
autor: akzi
czasem trzeba się zastanowić nad kastracją tego niedobrego osobnika

Re: Krwawe bójki (?)

: śr lut 27, 2013 10:33 am
autor: Katherina
Czyli z tego wynika, że wiek i liczebność nie mają znaczenia (w sensie ataki z powodu dojrzewania, lub jakiejkolwiek tam chęci rządzenia pozostałymi osobnikami - skoro są dwa szczury, nie trzy). Wygląda na to jakby im po prostu odbiło, że się tak wyrażę, miały takie widzimisie ... ? Niech ktoś sprostuje, jeśli źle to zinterpretowałam :) Bo w chwili obecnej nie znam w takim razie powodu ich zachowania. Aczkolwiek może to różnice wieku? Młodsze chcą dominować nad starszymi? Ale skoro Bernie jest uległy, jak jeden z moich ogonków to czemu ten drugi nie odpuszcza..?

Re: Krwawe bójki (?)

: śr lut 27, 2013 10:45 am
autor: Katherina
Skonsultowałam się telefonicznie z panią weterynarz do której zawsze w razie problemów chodziłyśmy z ogonkami, mówiła że zabieg kastracji szczury przechodzą zwykle bez problemów, aczkolwiek ona mi nie gwarantuje na 100% (po opowiedzeniu sytuacji z moimi szczurami) że sytuacja się zmieni, bo być może agresor ma już taki charakter, jednak jeśli to jest związane z hormonami, to zmiana POWINNA nastąpić.

PS kiedy mówiłam, że bijąc się kilka razy żaden nie chciał ustąpić, powiedziała że szczury już tak mają że walczą, aż jeden ustąpi, kiedy jednak tak się nie dzieje, to po prostu aż jeden zagryzie drugiego..

Szczurze wojny :/

: sob mar 30, 2013 4:31 am
autor: seban159
Witajcie.

Mam cztery szczurzyce: Żulja, Kylie, Alecia i Katerine :) Żulja jest najstarsza, mam ją od. 9 miesięcy. Kylie od 1 miesiąca, dwie pozostałe są siostrami i mam je 3 tygodnie.

Żulja przez 8 miesięcy była samotna, postanowiłem kupić większą klatkę i 'sprowadzić' jej towarzystwo. Dość długo je oswajałem (biegały po kilka godzin dziennie w wybiegu, razem szalały na łóżku) i od samego początku nie było z nimi problemu. Oswajanie z dwiema najmłodszymi było tylko formalnością, wszystkie cztery od razu się polubiły i nie sprawiały żadnych problemów. Mam ogromną klatkę po ptaku (170x55x55), w środku zrobiłem 2 pięterka, kilka drabinek i przeplataną linkę. Pierwszy tydzień koleżanek w nowej klatce nie przynosił problemów, szczurki spały razem ze sobą w najróżniejszych pozycjach, ale potem...

Alecia wzięła sobie na cel zdominowanie wszystkich za wszelką cenę. Szczególnie uwzięła się na najstarszą, Żulję. Z kolei swoją siostrę bardzo szybko sobie'podporządkowała' i dała jej spokój. Alecia zaczęła robić się zbyt agresywna, wyganiała Żulję ze swojego kąta, skakała po całej klatce za nią a wszystko często kończyło się przeraźliwym piskiem. Alecia wylądowała w akwarium, obawiałem się, że w klatce może 'polać się krew'.

Potem nie wiedzieć czemu Kylie zaczęła męczyć Żulję. Zachowuje się dokładnie tak, jak Alecia, wygania Żulję z każdego kąta, biega za nią krok w krok wskakuje, obserwuje ją w bezruchu po czym doskakuje jej do pyszczka... O tyle, o ile z początku była to tylko 'próba sił' trwająca sekundę, tak teraz Kylie doskakując do Żulji - można powiedzieć - w ogóle jej nie wypuszcza, chociaż rozmiarami bardzo się od siebie różnią. Żulja już jest tym wszystkim chyba wymęczona, fakt że jest o wiele przyjaźniejsza (nie ucieka gdy widzi dłoń w klatce, daje się dłuuugo głaskać) może wynika z tego, że w końcu ma towarzystwo, a może jednak w związku ze złośliwymi koleżankami. Kiedy słyszę piski w klatce, za każdym razem 'akcja' dzieje się gdzie indziej. Zrozumiałbym, gdyby była to obrona terenu, ale nie takie złośliwości.

Każda szczurzyca jest traktowana równo, Żulja ma swoje nawyki chomikowania smakołyków (które Kylie i tak jej podbiera), nauczyła się podchodzić do klatki na dźwięk pukania w pręty,poza tym nic jej nie odróżnia od innych, każda dostaje oddzielny kawałek sera, są dwie miski z karmą, pojnik i miska z wodą. Na początku wszystko było bezproblemowe, teraz mam nawet wrażenie, że Żulja idąc się napić, upewnia się, że Kylie śpi...

Jeśli chodzi o Katerine, jest najspokojniejsza. Siedzi na samym dole klatki, nikomu nie wchodzi w drogę, ale jest bardzo wycofana.

Przepraszam za chaotyczność, ale już późno, i te sprawy :P Proszę, powiedzcie mi czym może być spowodowane to zachowanie, czy mam się czymś martwić, czy Alecia powinna wrócić do klatki (mimo licznych prób, zachowuje się nadal tak samo, więc nadal siedzi w akwarium [dużym i szczurzo-wyposażonym]), czy Kylie może w jakiś sposób zagrażać Żulji albo w jaki sposób uspokoić dziewczyny?

Re: Szczurze wojny :/

: sob mar 30, 2013 4:40 am
autor: seban159
Od lewej: Kylie, Żulja i Katerine.

Obrazek

Re: Szczurze wojny :/

: sob mar 30, 2013 10:38 am
autor: akzi
musisz uzbroić się w cieprliwość
szczurki muszą ustalić sobie hierarchie w nowym stadzie, teraz każda bedzie pokazywała jaka to ona się najlepsza i bedą się przepychać.
albo przejdzie albo nie, niestety oprocz słodkiego spania ze sobą to też jest punktem oswajania musisz to przejść nie denerwuj się i poprostu nie wcinaj się do ich potyczek , oczywiście jezeli bedzie krew reaguj , moje panny codziennie sobie ustalają ktora jest górą i sobie ustalić nie mogą do dziś :)

Re: Szczurze wojny :/

: sob mar 30, 2013 1:44 pm
autor: seban159
OK, dzięki ;)

Młoda terrorystka wróciła do klatki i póki co jest spokój. Co jakiś czas słyszę piski, Żulja postanowiła wziąć sprawę w swoje ręce ;)

Re: Szczurze wojny :/

: wt kwie 02, 2013 9:50 pm
autor: Szczurunia
Ja słyszę wrzaski codziennie, chociaż mam tylko 2 sztuki (ale wyjątkowo żywiołowe). Sama panikowałam na początku, bo siostrzyczki lubią się ze sobą "tłuc", ale później dałam im żyć ich szczurzym życiem i widzę, że krzywdy sobie nie robią - krew się nie leje, futro nie jest wygryzione, a po każdej potyczce razem jedzą i idą spać.
U ciebie pewnie w końcu też tak będzie :)

Re: Szczurze wojny :/

: czw kwie 04, 2013 6:59 pm
autor: akanti
Ja mam od ok 2 miesiecy dwoch chlopakow, sa z jednej hodowli, ale raczej z innych miotow i nie byli chowani razem w klatce.
Jak tylko przyjechaly do mnie do domu zostaly "wrzucone" do jednej klatki i od razu sie pokochali. Spia razem wtulajac sie w siebie, ale kilka razy dziennie "zbijaja sie w kulke" i przetaczajac sie po klatce piszcza przerazliwie, konczy sie to lezeniem na plecach jednego z drugim na nim. Krew sie nie leje, stropkow nie ma, a za 10 minut znow razem spia. Mysle, ze to po prostu forma zabawy. ;D

Re: Szczurze wojny :/

: ndz maja 12, 2013 4:42 pm
autor: Szczur_Albinos
Ja mam identyczny problem. Mam 4 samców i niestety jeden z nich prawie ciągle leje drugiego. Chłopaki są w różnym wieku. Dwa mają po pół roku,trzeci ma 4 miesiące,a ostatni 5 miesięcy. Akira,bo tak ma na imię jeden z nich jest dość młodym szczurem,który lubi zabawy itp.,ale martwi mnie to,że prawie za każdym tłucze Rahima. Czym to może być spowodowane,że mają mało miejsca w klatce ? Poradźcie mi co zrobić. Nie chce ich kastrować,ale jeśli będzie trzeba

Agresywny szczurek

: czw maja 16, 2013 5:34 pm
autor: Izunia
Pisałam już o moim problemie w dziale o łączeniu. Powtórzę opis problemu jeszcze raz.
Przygotowałam klatkę zgodnie z opisem. Czysta, nieużywana przez żadnego z moich ogonków. Szczury wysmarowałam olejkiem waniliowym. Zabrałam do pokoju, gdzie nie bywał przedtem Zdzisiu. Miejsce było kompletnie neutralne - moje łóżko. Świeżo wyprany koc i dwa pachnące olejkiem ogony. Spacerowały sobie po łóżku. Chodziły po mnie i po córce, zmieniały się miejscami, wąchały swoje ślady. W międzyczasie myły się, każdy sam siebie. No i kiedy w końcu zbliżyły się do siebie Zdzicha opanował szał. Ten mój tchórzliwy szczur, który boi się własnego cienia (dosłownie) rzucił się na Harry'ego, a córka rzuciła się na Zdzisia, żeby zapobiec tragedii, ubrana w rękawiczki. Zęby zamiast wbić się w Harrego wbiły się w jej rękę. Nie mogłyśmy go oderwać. Krew się lała, szczur jak w amoku. Harry raczej marnie by wyglądał, gdyby córka nie zasłoniła go własną dłonią. Zdzisław celował w głowę. Miałyśmy dosyć jak na pierwszy dzień. Harry powędrował do świeżo przygotowanej klatki. Postanowiłyśmy przeczekać troszkę. Harry powędrował do pokoju córki. Zdzisław został w innym pokoju. Moja sypialnia miała być nadal neutralnym terenem. Chłopcy mieli poznawać się stopniowo, jednak nic z tego. W tej chwili całkowicie odpuściłyśmy sobie próby łączenia.
Problemem stał się Harry. Szczurek trafił do nas za pośrednictwem Forum. Poprzednia właścicielka tłumaczyła się brakiem czasu, który mogła poświęcać ogonkowi. My przeszczęśliwe, bo Harry jest cudny i już widziałyśmy w nim dobrego kompana dla Zdzisia.
Pierwszy raz spotkałam się z takim problemem, trochę tych ogonków już w domu miałam. Od 2006 r. właściwie przez cały czas mamy w domu jakieś szczuraski, więc jakieś pojęcie o hodowli mam.
Harry, który miał być słodkim, spokojnym szczurkiem, uwielbiającym mizianie okazał się bestią z piekła rodem. W życiu nie widziałam czegoś takiego. Szczur wypuszczony z klatki biega sobie po pokoju i nagle zamienia się w nastroszoną kulę, która rzuca się na nas i gryzie. Nie podszczypuje tylko mocno gryzie. Na początku zmieniał się tylko, kiedy biegał swobodnie po pokoju. Teraz już nie sposób go wziąć na ręce. Ostatnio, kiedy go trzymałam i drapałam za uchem, czuję nagle jak spomiędzy moich palców wychodzą włosy Harrego, które nagle stanęły mu dęba. To nawet trudno opisać. Szczur zmienia się we wściekłą gryzącą kulę, która rzuca się na nas z jednym zamiarem. Gryźć do krwi. Zupełnie jak dr Jekkyl i mr Hyde.
Błagam pomóżcie. Ja nie mam pomysłu, jak dalej postępować.

Re: Agresywny szczurek

: czw maja 16, 2013 9:45 pm
autor: Nietoperrr...
W przypadku,gdy szczur zamienia się w coś takiego,nie przychodzi mi do głowy nic innego,jak tylko kastracja.Jakiś czas temu wzięłam dwa szczuraki z ogłoszenia do siebie - jak zapewniał mnie właściciel,super spokojne,grzeczne... i jeden z nich był tak nabuzowany testosteronem,że sam ze sobą nie wytrzymywał,mowy nie było o choćby wsadzeniu ręki do klatki,na wybiegi wyciągałam go rękawicą motocyklową ::) Ocierał się o każdy mebel,każdą rzecz w pokoju,zostawiając swój zapach,aż tarł o wszystko.Pogryzł całe moje stado przy próbie łączenia,gryzł do krwi SWOJEGO BRATA :o Nie powiem,jak wyglądały moje ręce przy próbie choćby złapania go z wybiegu i wsadzenia do klatki...To był pierwszy szczur w moim życiu,którego łapałam jedynie za ogon... ::)
Po kastracji jest najcudowniejszym szczurem z całego mojego stada,moje dzieci całują mu brzuch,gdy on wywala się rozkosznie na plecki na ich kolanach ;)