Strona 8 z 114
Re: Moje babole przebrzydłe :)
: śr sie 19, 2009 9:13 am
autor: unipaks
alken pisze:
Dziecko już powoli dorasta i zaczyna odkrywać uroki miziania

wcześniej była raczej niemizialna, bo nawet gdy spała i zobaczyła łapę zbliżającą się do niej to musiała zaraz wstać, obwąchać, wylizać, poskubać a potem ruszyć w tany zapraszając łysego, pięciopalczastego szczura do zabawy

A wczoraj zaczęłam ją głaskać, to się wyciągnęła, ziewała sobie i pulsowała oczkami. Normalnie się zakochałam

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/a25 ... b9a9d.html
no kuś mnie nadal , kuś...

Re: Moje babole przebrzydłe :)
: śr sie 19, 2009 5:09 pm
autor: ol.
Oj, kradnie Lilka serca kradnie. Dla takich białogłowych ongiś kopie kruszyli, nie sądź więc unipax, że alken odda ją bez walki, a Ty aklen nie łudź się, że unipax tak łatwo da za wygraną

. Będzie się działo
Też jestem ciekawa jak diewczyny przywitają nowego malucha. Kiedy się po niego wybierasz ?
Re: Moje babole przebrzydłe :)
: śr sie 19, 2009 6:36 pm
autor: alken
no właśnie dopiero 9 września, bo od 6 do 9 jadę do sztokholmu. chciałabym wcześniej ale bałabym się zostawić malucha samego z babami a znowu w osobnej klatce na trzy dni też niefajnie. co prawda ktośtam je będzie doglądał ale i tak wolę nie ryzykować. one sobie dadzą radę a malucha to trzeba jednak lepiej przypilnować i więcej czasu poświęcić, zwłaszcza, że nie wiadomo jak pójdzie łączenie.
Re: Moje babole przebrzydłe :)
: czw sie 20, 2009 11:24 am
autor: odmienna
to jednak prawda, że każdy medal ma dwie strony; takie na przykład geriatryczne zaniki pamięci odmiennej

: czytam ostatnie wpisy i dumam: no, śliczne szczury i nowy będzie, ale nie kojarzę, co za jedne? Czemu ja o nich nic nie wiem???

Musiałam wrócić do początku…
- zła strona medalu: pewnie w tym czasie umyka mi jakaś inna ważna historia
- dobra strona: cieszę się, że Ziutka jest u Ciebie. (a że już się cieszyłam w lipcu- mam radość jak nową – „bonus” po prostu

)
Ziuteczka, pod wieloma względami przypomina mi Jurija- moje łaciate kochanie. Oby zdrowia ten szczur miał wprost proporcjonalnie do ilości krwi, którą mi utoczył i stresu, o który mnie jego niepokorna natura przyprawiła (i przyprawia zresztą ). Na ten moment, w kwestii łapania Gryzaka: u mnie rękawice nie zdawały egzaminu, bo toto stanowczo zbyt zwinne a i przegryźć skórzaną rękawicę dla niego, to pikuś. Natomiast świetnie się sprawdzało branie przez spory ręcznik. Zanim zdołał się z tego ręcznika wydobyć, zawsze go jeszcze zdążyłam wytłamsić i przenieść w wybrane miejsce. Ręcznik powinien być na tyle spory, żeby można go złożyć podwójnie (wtedy na mur nie przegryzie) i „zakutać” całego zwirza. Robiłam to maksymalnie spokojnie, żeby się nie bał, on w szmatach głupiał, bo nie wiedział właściwie w co dziabać a jak już się wydobył z czeluści ręcznika to okazywało się zwykle, że kucam przed klatką z grajfającym się Jerzolkiem na kolanach

. Klatka była na tyle kusząca, że odpuszczał dziabanie i tylko z niesmakiem ofuczawszy mnie, szedł do siebie.

Re: Moje babole przebrzydłe :)
: czw sie 20, 2009 11:29 am
autor: alken
dzięki za radę, spróbuję z ręcznikiem.
wczoraj tak mi jakoś to łapanie nie wychodziło (jeszcze odskakiwała na bok i się patrzyła na mnie wzrokiem pt" haha,i co teraz zrobisz, głupio ci, głupio ci

" ) że jak w końcu ją dorwałam przez tę rękawicę to się tak wyślizgnęła, że w sumie ją za nogi do klatki wrzuciłam, oczywiście sapiącą jak miech kowalski, szybko zatkałam gębę przysmakiem, żeby traumy nie miała i zamknęłam klatkę

Re: Moje babole przebrzydłe :)
: czw sie 20, 2009 4:09 pm
autor: ol.
oj, a ja tu śmię sobie wyobrażać, że mi moje w kość dają, gdy przy takich przypadkach szczupaki to święte istoty (nawet nie wiem jak to jest być ugryzionym przez szczura, tzn. z wrogości czy ze strachu, bo z nadmiaru gorliwości to już miałam "przyjemność");
I pomyśleć, że jeden człowiek na początku nagrzeszył i szczurek bramy raju przed resztą ludzkości ze szczękiem zatrzaskuje. Obecność bobratymców w takim przypadku to zbawienie, tym milej więc, że się rodzinka niebawem powiększy.
Re: Moje babole przebrzydłe :)
: czw sie 20, 2009 4:58 pm
autor: odmienna
jak w końcu ją dorwałam przez tę rękawicę to się tak wyślizgnęła, że w sumie ją za nogi do klatki wrzuciłam
Właśnie; ręka w rękawicy- mało precyzyjna i stresuje a operacje z ręcznikiem, Jerzol szybko zaczął traktować jak świetną zabawę...do dziś, jak już zupełnie nie mogę się powstrzymać i koniecznie muszę wycałować jego plamiste brzuszydło, łatwiej znosi tą operację jeśli towarzyszy temu jakiś gałganek. Jurka bowiem uważa takie spoufalanie za poniewieranie jego szczurzej godności. Ale cóż, czasami nie wytrzymuję; mnie się też coś od życia należy.

Re: Moje babole przebrzydłe :)
: czw sie 20, 2009 9:30 pm
autor: alken
http://www.youtube.com/watch?v=1avWiHR01dc
ulubiona zabawa Lileczki pod tytułem "urwę ci głowę". tak wygląda nakręcany biały szczur- należy lekko przycisnąć lub potarmosić w miejscu głowy i szczur lata
jak tak oglądam zdjęcia 5tygodniowych maluszków i porównuję z Lileczką gdy tyle miała to ona była chyba ze dwa razy większa

pewnie dlatego, że pochodzi z pechowego miotu- na 16 maluchów uchowały się tylko trzy, więc miały mleczka pod dostatkiem.
Re: Moje babole przebrzydłe :)
: czw sie 20, 2009 9:57 pm
autor: unipaks
Alken , ale mnie szczujesz, litości w sercu nie masz
Że też nie opanowałam sztuki teleportacji...

Re: Moje babole przebrzydłe :)
: pt sie 21, 2009 2:52 pm
autor: alken
Re: Moje babole przebrzydłe :)
: pt sie 21, 2009 3:01 pm
autor: Telimenka
Szczury jak zwykle sliczne

. A zostawiac nie ma co..

.
W ogole od ktorego omzna te maluszki odbierac?
Re: Moje babole przebrzydłe :)
: pt sie 21, 2009 4:04 pm
autor: *Delilah*
Lileczka to faktycznie kawal szczurasa, patrząc na video (ooo czytasz Ronję, corke zbojnika

?)
zaczynam sie ostatnio zastanawiać, czy u mnie tylko Runina tyje należycie, a reszta to jakies takie szczurze chudzielaszki. Ide zrobić im kaszkę zaraz

Re: Moje babole przebrzydłe :)
: pt sie 21, 2009 4:07 pm
autor: alken
Nie no nie martw się ona jest mutantem

kończy dziś 3 miesiące

aż się boję co będzie za następne trzy

A czytam Ronję, odświeża z dzieciństwa, i chyba wiem już jak nazwę moje agutkowe dziecko
Ronja...

Re: Moje babole przebrzydłe :)
: pt sie 21, 2009 6:37 pm
autor: ol.
Prawda, że duży dzieciak z Lilki. Duży, ale wciąż dzieciak, nie wiem czy to z racji tych jej plastusiowych uszu ? Już na filmie przy wodopoju podziwiałam ich wielkość. Ale co się dziwić dużym uszom skoro cała Lilkowa postać tak niebotycznych rozmiarów
To dopiero będzie konrast kiedy maluszek przyjedzie
Tak samo targam Hermanem gdy wołam na niego głupi czub, a on wtedy ma radochę i bosko zajączkuje

. Ale już przy innych tego chwytu nie mogę stosować: Misiu kamienieje i chowa się w sobie, Dżumy lepiej nie nakręcać dodatkowo bo sam z siebie jest wystarczająco zakręcony i dziki, a po Pistolu też widać, że w takich akurat pieszczotach nie gustuje.
A ważyłaś może Lilkę ?
Re: Moje babole przebrzydłe :)
: pn sie 24, 2009 9:34 am
autor: alken
Nie ważyłam bo w domu nie mam wystarczająco czułej wagi a wetka też nie raczyła a ja jak zwykle zestresowana wiztą zapomniałam jej kazać zważyć. Myślę, że jednak trochę mniej niż Ziuta bo Ziuta to taka kula nabita mięśniami a Lileczka to woreczek jak ją się weźmie do ręki.
Lilka postanowiła, że zdobędzie wszelkie niezdobyte miejsca w pokoju. Ziuta jej w tym nie towarzyszy bo ona jest szczurem naziemnym. I tak Lileczka zdobyła komodę (wskakuje na nią gdy jedna z szuflad jest lekko wysunięta) potem półkę nad telewizorem (wskakuje na szafkę na tv, potem na telewizor a z niego na półkę- tylko trzeba ją później ściagać bo jej styl zejścia to zwykle swobodne spadanie z obijaniem się o sprzęty). Na koniec pozostała szafa, ktora została na razie zdobyta do połowy. Usłyszeliśmy jakieś "szur, szur" patrzymy- a tam Lileczka wspina się w szczelinie pomiędzy szafą a ścianą (jakieś 2-3 cm) plecy oparła o szafę i dziarsko zasuwa po ścianie, doszła już prawie do góry i nie wiedzieć czemu zrezygnowała- może stwierdziła, że już tak długo idzie, że dalej już nic nie ma

)
Zaczęłam też tworzyć barykady, żeby baby nie właziły do sofy- już wystarczająco tam nabuszowały, a jak dalej będą sikać to niedługo kanapa się nada do wyrzucenia. Oczywiście to wielka sztuka zrobić takie zapory antyszczurowe. Na początku totalna prowizorka- karton. Czas pokonywania- 30 sekund.
Dalej- wzięłam się za ścinki paneli, które znalazłam w piwnicy. TŻ umocował. 15 minut gryzienia i Ziuta znalazła się w kanapie. To Ziucie najbardziej na tym zależało, żeby się tam dostać- gryzła tak zajadle, że nawet nie zwróciła uwagi (a normalnie przecież nie da się nawet musnąć), że szturcham ją w plecy i ciągnę za nogi i ogon. Doszło już do tego że podniosłam jej do góry tyłek a ona wisiała i dalej gryzła.
Później zamontowałam dwie zapory z paneli, jedną w środku i jedną na zewnątrz i na razie nie udało się ich zjeść. Jednak nie wątpię że wkrótce polegną przed szczurzą siłą. Potem przyjdzie czas na płytki ceramiczne

a jak to nie pomoże to nie wiem- chyba betonem zaleję cały pojemnik na pościel
