Ssuozie - chłopcy są dostępni tylko w dni kiedy mój chłop jest w pracy
Deneva - Przemeblowanie powiodło się. Klatka stoi teraz nad łóżkiem na półce, ale i tak zaraz idę robić dalej wolierę, bo ta klatka robi się coraz mniejsza dla chłopców. Nowy wytwór będzie miał wymiary ok. 110x90x60, więc wydaje mi się, że chłopcom wystarczy jak na razie, bo i tak mam w planie powiększenie jeszcze nie gotowej willi.
Ivciu Ciacho - Ciacho, bo on jak ten Moto - Moto z Madagaskaru 2

Czasami potrafi takie miny robić, że nawet Casanową mogłabym go nazwać za ciągłe porywanie mego serca

A zresztą, wystarczy spojrzeć na zdjęcia

a co do chłopca... do końca tygodnia czekam na kontakt a później BASTA i już
Teraz czas na rezultaty w nauce moich wszystkich towarzyszy
Każdy reaguje na cmokanie, kiedy tylko słyszą "cmok" biegną, aż mało dupki się nie pourywają
Chociaż najlepszy jest Hermes (ten najmniejszy), jest on szczytem wszystkich szczytów, guru wszystkich guru i złodziejaszkiem wszystkich złodziejaszków

Ja przy biurku, klucha na łóżku, patrzy się na mnie, BA! Nawet gapi! W pewnym momencie zaczyna się czaić, jak drapieżnik na swoją ofiarę. Cup - cup w miejscu. Ja dalej siedzę. I naaaglee, jak gnida mała nie skoczy na moje kolana, jak mi się nie wespnie na ramię, następnie na głowę! Usiadł i patrzy. Panoramę pokoju podziwia.
Ja przy biurku, klucha na łóżku. Wszyscy się bawią, skaczą, gryzą ściany, popiskują w nagłym przypływie radości. Nagle cisza. Słyszę, z łóżka zeskakuje Hades, słychać takie ciche uderzenie jakby z gracją wymieszane. Skacze Apollo, w tym przypadku rozległo się po prostu głośne "ŁUP". Cisza dalej trwa. Wtem trzecie uderzenie. Ja się odwracam, patrzę, a za dwoma podróżnikami cholernymi leci ogonek - Hermes, może chciał się jako osiołek załapać? Biegnie klucha jak torpeda, nie zwraca na mnie uwagi. Ja cichutko wstałam. Do kryjówki wszedł Hades z delikatnością piórka, następnie Apollo, ale temu to aż dupka od ściany się odbiła z tej tłustości iii małe się pcha, a ja "Szast" i dziura ręką zakryta. Oczy to normalnie mu prawie z orbit wyszły ze zdziwienia. Spróbujcie sobie teraz wyobrazić desperację malucha gdy próbowałam go złapać, a następnie jak go na łóżku położyłam.
Podchodzę do klatki, cisza, wszyscy ślicznie powtulani w siebie - śpią. Wyjęłam delikatnie miskę i gdy rozległ się pierwszy dźwięk uderzającego o dno ziarenka, w klatce zagotowała wrzawa i piski pod tytułem "kto pierwszy". Nasypałam "Tropifita" po brzegi, dodałam trochę JR Farma i postawiłam w klatce. Oczywiście rzuciły się karaluszki moje jakby nie jadły nic od kilku dni. Wyjęłam poidełko, poszłam do kuchni, nalałam do niego przegotowanej, jeszcze troszkę ciepłej wody, wracam, zawieszam poidełko i patrzę. Nagle słychać przeraźliwy pisk wymieszany z nutą oburzenia. Zaglądam, a tam Hermes wyrywa swemu kompanowi życia ostatni smaczny kęs z pyszczka. Otwieram klatkę. Hermesowi "udało się". To ja do niego z łapą, a on w pisk. Uciekł na hamaczek. To ja znowu a on w pisk. Klucha nagle podbiega do miseczki, bierze w pyszczek drugi kawałek jedzenia (nie mieści mu się już nic) i rzuca na mnie spojrzenie. Myślałam, że padnę, bo wzrok jego przepełniony był taką złością i chęcią dążenia do celu tudzież wyglądał jakby chciał powiedzieć "Ja też chcę być duży". To już ich zostawiłam.
Jaki z tego morał? Hermes wielkością już nie odbiega od reszty i żre kruszynka jak maszyna jakaś
Teraz Eros i jego ogromna inteligencja bijąca resztę na głowy

On mnie po prostu zadziwia

Siedzą kluchy na łóżku, śpi Helios i Pyś, Starszyzna w kryjówce "kończy" moje spodnie, które musiałam im tam położyć, gdyż jest tam rura (jak rozpalone w piecu to parzy, a jak nie to łapki zamarznąć idą). Hermes z Erosem prowadzą swoje gierki. Skaczą, gryzą ściany, łóżko, moje spodnie, bo akurat z nimi siedziałam. Eros wspina się na poduszkę i patrzy się na gniazdko (rozwalony kontakt prądotwórczy, lekko "wisi", ale jest w 100% bezpieczny). Wtem Hop! I siedzi gnida na kontakcie. Siedzi i patrzy, następnie jeszcze raz skoczył i już się wspinał po fladze Metallicy, gdy go stamtąd zdjęłam. Indiana Jones siadł w zamyśleniu, pokręcił kilka razy noskiem, umył rączki, spojrzał na flagę, potem na mnie, znowu na flagę i na mnie. Siedział tak kilka sekund. W końcu podszedł do mych kolan, oparł łapki jakby chciał odpocząć przed ciężkim przedsięwzięciem, sapnął cichutko i zaczął się po mnie wspinać, gdyż już był na ramieniu postanowił wejść na wyższy level - teraz głowa. Na szczęście w ostatniej chwili zrozumiałam co ta mała główka chce zrobić. Myślał, że będę idealną wyżyną dla jego skoku! Męczył mnie chyba z pięć minut tymi wędrówkami, aż dał za wygraną

Jaki z tego morał? Inteligencja nie ma skrzydeł, ale za to głupota tak
Muszę jeszcze oznajmić wszystkim w tej jakże cudownej i pięknej dla mnie sytuacji, iż w moim ulubionym sklepie zoologicznym pojawiły się produkty JR Farm

Uwielbiam ten sklep, bo są:
1. Herbal Pets
2. Tropifit.
3. JR Farm
4. Dropsy Trixie
5. I co najważniejsze nie ma tam żywych zwierząt!

Coraz bardziej zadziwiają mnie te fajne panie z wiecznie pozytywnym nastawieniem

Zawsze jak tam chodzę to lubię z nimi pogadać o różnych rzeczach np. o moich kluchach
Jak mi się coś jeszcze przypomni to napiszę
