Łaciuch zawsze był szczuplutki. Nawet pani wet wpisała mu w karcie "Zwierzę drobne". Możliwe, że to taka budowa, a możliwe, że mama nie dokarmiła w młodości. Teraz te 270 gram to jest kawał szczura, a pamiętam, że zaraz po przyjeździe ważył ok. 190! Czyli mamy 100 gram więcej Łatka. Kosteczki mu nie wystają, ale jest, no... drobny. Za to najzwinniejszy w całej klatce
Pandzioch urósł zauważalnie, oswajanie nadal idzie baaardzo małymi kroczkami. Jest miłośnikiem narzut i koców, w których uwielbia się chować. Za to nie znosi być z nich łapany i wyciągany. Z nami już bardziej oswojony, ale nie jest to typ siedzący spokojnie na ramieniu.
Zrobiliśmy eksperyment z małą kuwetą na dnie klatki,niestety kupy i tak są wszędzie: w kuwetce, poza kuwetką i w koszykach do spania. Teraz na dnie dużej kuwety jest koc (Pandzioch i tak włazi pod niego) oraz mała kuweta-toaleta. Mniej żwirku idzie, ale czy mniej sprzątania, to ja nie wiem
