Strona 8 z 15
Re: Parszywki, facet i ja - czyli dom wariatów.
: ndz cze 30, 2013 8:58 pm
autor: sciurus vulgaris
Ej,nie nie, u mnie nie zarosła.

Miała meszek od początku.

Re: Parszywki, facet i ja - czyli dom wariatów.
: ndz cze 30, 2013 9:34 pm
autor: Magdonald
Jeeeej, rozpływam się!

Jest cudowna!
ann. pisze:U nas będzie miała dobrze, myślę że status Ulubieńca Pańci, który dzierży Korba niechybnie zostanie zachwiany

Ty niedobra, a podobno faworyzować nie można!

Re: Parszywki, facet i ja - czyli dom wariatów.
: pn lip 01, 2013 11:44 pm
autor: kaka958
Śliiiczna! Jak ja uwielbiam łysole

Ja też jestem za Świnką

Moja Yumi też ma meszek na pyszczku i pojedyncze, ale dużo, włoski na grzbiecie i nie widzę różnicy żeby jej to wypadało czy coś

Ja nie odróżniam fuzzów od double rexów (te drugie w ogóle łysieją czy mają włosy?) zauważyłam że fuzzy albinosy wyglądają prawie jak sphinxy (nie widać włosów w ogóle) jeszcze te czerwone oczy

Re: Parszywki, facet i ja - czyli dom wariatów.
: wt lip 02, 2013 1:10 pm
autor: Entreen
O matulu, czy tylko mnie urzekło imię Gumka?

Re: Parszywki, facet i ja - czyli dom wariatów.
: wt lip 02, 2013 2:05 pm
autor: diana24
Mi sie spodobalo wczesniejsze - Pyrka :p
Re: Parszywki, facet i ja - czyli dom wariatów.
: wt lip 02, 2013 4:49 pm
autor: nff
kaka958 double rexy łysieją okresowo i miejscowo, często mają tylko łyse placki gdzieniegdzie
diana24 dziękuję za uznanie mojej twórczości
i jak
ann. - to jak- Świnka czy Gumka? I jak się maleństwo chowa? Grzeczna jest?
Zdjęć pragnęęęęęęę! 
Re: Parszywki, facet i ja - czyli dom wariatów.
: wt lip 02, 2013 6:47 pm
autor: ann.
Właśnie wróciłyśmy od weta (chyba był w złym nastroju, bo mi się oberwało, że nie byłam w maju na szczepieniu z królikiem. Nie byłam, bo królik przed świętami wielkanocnymi zdechł) Byłam z małą na kontroli, czy wszystko okej. Teoretycznie wszystko dobrze.
Ale powiedziałam, że mała ma łupież i martwię się, czy nie ma wszołów... Wet ją czymś popsikał i kazał za tydzień przyjść na powtórkę. Zalecił wszystko wyprać w 90 stopniach i zalecił TRZYTYGODNIOWĄ kwarantannę dla małej.
No i teraz co? Mam go słuchać i miesiąc trzymać małą samą? Troszkę mi się nie wydaje... Szkoda mi jej to raz, a dwa nie orzekł w stu procentach, czy te wszoły są, czy ich nie ma. W sumie nic mi ciekawego nie powiedział. Co sądzicie?
Chce ją już połączyć, nie mam sumienia patrzeć na jej samotność. I nie wydaje mi się, żeby te wszoły były.
Mała jest bardzo kontaktowa, bryka po łóżku, jak się czegoś wystraszy to przybiega do mnie (u weta też gnała do mnie co sił w łapeczkach). Codziennie ma dwugodzinną sjestę pod moim swetrem (zdjęcia z jednej takiej we wcześniejszym poście)
Poza tym - związek polega na kompromisach, nie? Więc jako dobra przyszła żona w końcu uległam tż-towi i zdecydowaliśmy, że zostanie Gumką.

Ja wolałam Świnkę, tż Gumkę. Ale... Wykorzystamy jeszcze to imię, jak adoptujemy tru fuzza
Oficjalnie witamy w stadzie Gumkę.
Entreen się ucieszy

Re: Parszywki, facet i ja - czyli dom wariatów.
: wt lip 02, 2013 7:42 pm
autor: Entreen
Oooo, Gumka!
Co do izolacji...
Czym popsikał? Ja bym po drugim użyciu powoli łączyła, ale to na moje własne ryzyko

Re: Parszywki, facet i ja - czyli dom wariatów.
: wt lip 02, 2013 8:26 pm
autor: ann.
Oj, niedobra ja nie pamiętam czym ją psikał. Starość nie radość, skleroza nie boli, tylko się nachodzić trzeba.
Tak strasznie mi smutno, jak patrze na to maleństwo samo w tej brzydkiej chorobówce.
Ale z drugiej strony też boję się łączyć, bo tamte takie wielkie. No i te możliwe, że wyimaginowane pasożyty... Buuuuuuu.
Re: Parszywki, facet i ja - czyli dom wariatów.
: śr lip 03, 2013 8:55 pm
autor: ann.
GUMKA NIE ŻYJE.
Nie wiem co było przyczyną. Dostała jakiegoś ataku, w ciągu kilku minut byłam w drodze do weta. Byłam u tego, u którego byliśmy wczoraj. Powiedział, że jest nieobecny. Inny nie odbierał. Trzeci też. Lecznica zamknięta, dzwoniłam do lekarza dyżurującego, nie mogła przyjechać, ale pokierowała nas do innego... Nie zdążyłam dojechać. Umarła na moich rękach.
Podejrzewam, że zatruła się tym wczorajszym psikadłem. Miała jakiś atak, wyginało ją. Porfiryna z oka. Z pyszczka piana. To też wyglądało jakby się dławiła. Nie wiem jaka była przyczyna jej śmierci. ratowałyśmy ją z mamą, złamałyśmy wszystkie możliwe zakazy drogowe - gdyby był lekarz możliwe, że by ją uratował.
Jestem uryczana i nie ogarniam. Nie wiem o co chodzi. To jest tak jawnie niesprawiedliwe. Co ja zrobiłam źle?
Nie wierzę, że to się dzieje. Takie maleństwo, niewinne.
Re: Parszywki, facet i ja - czyli dom wariatów.
: śr lip 03, 2013 8:59 pm
autor: Entreen
Ja...aż nie wiem co napisać.
Może zdecydujecie się na sekcję? I to co było za psikadło? Bezpośrednio psikana była z butelki na ciało?
(i do jakiego weta chodzicie normalnie?)
Tak mi przykro... Trzymajcie się...
Re: Parszywki, facet i ja - czyli dom wariatów.
: śr lip 03, 2013 9:19 pm
autor: ann.
Już ją pochowałam... z tego wszystkiego nie pomyślałam o sekcji. Ale kto by ją miał tu wykonać w tym mieście? Tych czterech wetów, którzy mnie z kwitkiem odsyłali, kiedy ona konała na moich rękach?
Psikał ją z butelki, prosto na sierść, pamiętam biała butelkę i że niemożliwie smiedziało. Wysmarował ją calutką. Ja myślę, że ona to zlizała z futerka i się zatruła. Cała sytuacja bardzo dziwnie wyglądała, ale nie jestem w stanie teraz tego opisać. Może jutro, jak się uspokoję. Nie wierze, po prostu nie wierzę.
Re: Parszywki, facet i ja - czyli dom wariatów.
: śr lip 03, 2013 9:48 pm
autor: ann.
Już wiem. Przez niewiedzę weterynarza moje maleństwo nie żyje.
Wyglądało to jak w tym wątku:
http://szczury.org/viewtopic.php?f=173&t=41053
wygooglowałam ten preparat (Fiprex). To ten.
W faq jest napisane:
Mój pies często się myje i liże siersć. Co się stanie jeśli wyliże preparat?
Kiedy preparat jest wciąż mokry, jest to raczej niemożliwe, aby pies przy właściwej aplikacji dobrowolnie chciał lizać sierść w miejscu aplikacji. Należy zwrócić jednak uwagę, aby preparat nie dostał się do organizmu zwierzaka zaraz po aplikacji. Jeśli tak się stanie,
zwierzę będzie narażone na ślinotok, wymioty, lekkie drgawki. Należy zachować spokój, skontaktować się z lekarzem weterynarii oraz osłonowo dla wątroby podać mleko. Kiedy produkt wyschnie, lizanie nie stanowi zagrożenia dla zwierzęcia.
Jak do niego zadzwoniłam nie chciał ze mną rozmawiać.
Re: Parszywki, facet i ja - czyli dom wariatów.
: śr lip 03, 2013 9:53 pm
autor: Entreen
Z tym preparatem jest taki problem, że starszym zwierzętom i w odpowiedniej dawce nie powinno zaszkodzić, ale młode mogą być wrażliwe, a przede wszystkim psika się na dłoń w rękawiczce i wciera w zwierzaka - nie mówię o psach, które można po prostu spsikać, ale właśnie o gryzoniach... Wtedy dużo mniej substancji trafia na maleństwo.
Bardzo mi przykro, wygląda na to, że faktycznie przez błąd weta Gumka straciła życie

serduszko mi pęka i za Was...
Re: Parszywki, facet i ja - czyli dom wariatów.
: śr lip 03, 2013 9:55 pm
autor: ann.
Mogłam się wstrzymać i w poniedziałek iść do Piaseckiego. Boże, to jakiś koszmar.