Re: Duecik z Grodu Kraka - Wąsaty kwartet-Ulga
: pn lip 26, 2010 6:01 pm
Byłyśmy w lecznicy .
Po drodze niebieściaczek stracił nieszczęsnego pazurka , dostrzegłam go podczas jazdy na dnie transporterka...
Ale na szczęście z paluszkiem nic niedobrego się nie dzieje , został zaopatrzony na wypadek stanu zapalnego , zdezynfekowany i tak dalej . Przez dwa kolejne dni Martinka niestety pozostanie w chorobówce , żeby nie było gdzie skakać i urażać łapki.
Tak sobie myślę , że witaminę K , np taką właśnie VitaK jak sama podałam ( przyznam , nie czekając nawet na wetów , do których wczoraj ciężko było mi się dodzwonić ) dobrze jednak w domu mieć jak widać ; tej krwi było napradę sporo za każdym razem...
Finlandii pobraliśmy zeskrobiny z łysiejącego boczku i znowuż nic - wygląda na to , że faktycznie wyskubuje to niebieski kombajn , albo zresztą obydwie .
Tak więc , ponieważ nie chcę znów wracać do "Gorzkiego paluszka" , w końcu to jakaś chemia - czekoladkę będziem będzlować soczkiem z cytryny ( na zmianę z cebulowym może hehe , coby się niebieściaczkowi odechciało
).
Obie dziewczynki odstresowują teraz wyprawę , Martini na dodatek markotna i zrezygnowana w swoim odosobnieniu zwinęła się w smutny blue kłębuszek i udaje , że śpi.
Na pociechę dostała kawałeczek francuskiego pierożka z jagodami
Żeby nie było tylko o smutkach , trochę wcześniejszych zdjęć
Martini szykująca się do przymiarki okularów:

I kryptoreklama operatora sieci
: 
Pieszczoszek i lizuszek
:

A teraz ujawniamy tożsamość przedziwnego naszego mebla
:

I jeszcze parę rozbrajających minek naszawkowej Dżumki ( polecam oglądać w powiększeniu!
)

Po drodze niebieściaczek stracił nieszczęsnego pazurka , dostrzegłam go podczas jazdy na dnie transporterka...

Ale na szczęście z paluszkiem nic niedobrego się nie dzieje , został zaopatrzony na wypadek stanu zapalnego , zdezynfekowany i tak dalej . Przez dwa kolejne dni Martinka niestety pozostanie w chorobówce , żeby nie było gdzie skakać i urażać łapki.
Tak sobie myślę , że witaminę K , np taką właśnie VitaK jak sama podałam ( przyznam , nie czekając nawet na wetów , do których wczoraj ciężko było mi się dodzwonić ) dobrze jednak w domu mieć jak widać ; tej krwi było napradę sporo za każdym razem...
Finlandii pobraliśmy zeskrobiny z łysiejącego boczku i znowuż nic - wygląda na to , że faktycznie wyskubuje to niebieski kombajn , albo zresztą obydwie .



Obie dziewczynki odstresowują teraz wyprawę , Martini na dodatek markotna i zrezygnowana w swoim odosobnieniu zwinęła się w smutny blue kłębuszek i udaje , że śpi.

Na pociechę dostała kawałeczek francuskiego pierożka z jagodami
Żeby nie było tylko o smutkach , trochę wcześniejszych zdjęć

Martini szykująca się do przymiarki okularów:


I kryptoreklama operatora sieci


Pieszczoszek i lizuszek





A teraz ujawniamy tożsamość przedziwnego naszego mebla



I jeszcze parę rozbrajających minek naszawkowej Dżumki ( polecam oglądać w powiększeniu!







