Strona 71 z 293

Re: moje szczupaki kochane

: pt sie 06, 2010 9:47 pm
autor: ol.
Dziękuję, zwłaszcza za Baruszka.

Dwóch wymagających opieki chorych to rzeczywiście rozdarcie, z oboma chciałoby się być teraz cały czas. W obowiązkach „szczurzej mamy” pomaga mi sporo Miś (a może to ja Misiowi pomagam?).
Popołudniem Miś wyszedł na pokój i było trudniej bo czas dzielił się nonstop między Hermanem a Baruchem. Na Hermana trzeba mieć oko; z ptaszkiem właściwie wystarczy być, ale też trzeba z nim teraz być, najlepiej po prostu okryć ręką, wtedy sierść trochę się kładzie. Teraz po powrocie do klatki Miś wziął go z powrotem pod swoje skrzydła. Leżą pod polarem (aż dziw, że Michu polara nie wyrzuca), Baruszę wyciągam co jakiś czas na nutri, nic innego nie chce (

Ja natomiast siedzę teraz z Hermanem, któremu, owszem, werwa juz wróciła.
Grzmot za pierwszym razem nie interesował się szwami, ostały się nawet jego regularnym super perfekcyjnym toaletom - do samego końca. Wtedy jednak Herman dostał też steryd, który pewnie działał przeciwświądowo, nie wiem dlaczego teraz nie ma go na karteczce.
Zresztą nawet jeśli da pokój szwom, strach czuba spuszczać z oczu. Już godzinę temu zdążył się zadławić papierowym ręcznikiem, który szarpał moszcząc sobie legowisko. Cieszyłam się, że zaczął, bo długo, dłużej niż ostatnio, nie interesował się w ogóle niczym (siedział pośrodku klatki, otępiały), a potem zobaczyłam go łapiącego powietrze niczym ryba... Od wody się odwracał, samolotu bałam się robić przez ranę, masowałam mu gardło. Jakoś poszło.
Pospacerował w miarę grzecznie po tapczanie. Pojadł. A teraz kiedy piszę te słowa – myje się. Myjąc się obgryza paznokcie (coś czego normalnie nie robi), a że daje to dźwięk bardzo podobny do tego który słyszałam z poczekalni – docinania szwów przez lekarza, co chwile się na niego oglądam, czy w tym temacie nie mędrkuje.
Brzydką ranę ma tym razem, taką jakąś rzeźnicką, jeszcze czerwoną od krwi. Cóż, niech się przynajmniej goi.


U Baruszy teraz Dżum; mniej delikatny to kompan, ale polar też jest.
Szkoda go budzić, ale dobrze by było gdyby jeszcze coś zjadł przed nocą.

Re: moje szczupaki kochane

: sob sie 07, 2010 12:39 pm
autor: Anka.
Biedne chorutki:(
Baruchu, zacznij jeść,maleństwo...
Herman niech się ładnie goi, i więcej guzów nie hoduje.
Wygłaszcz dziewczynki, chorutki tak delikatnie, jesli będą miały ochotę :-*
Trzymajcie się, jakoś.

Re: moje szczupaki kochane

: sob sie 07, 2010 9:12 pm
autor: ol.
Baruszek odszedł dziś po 18.

rano dostał leki ostatnie z możliwych,
dzień spędził obok Dżuma w koszyku, nie mógł jeść ani pić, wciąż wyziębiony
zamiast poprawy po bokach twarzy pojawiła się obustronna opuchlizna i powiększała się
on walczyłby jeszcze, ale nie chciałam dla niego tej beznadziejnej walki



ptaszku najmilszy

Re: moje szczupaki kochane

: sob sie 07, 2010 9:28 pm
autor: StasiMalgosia
Tak mi przykro ol ale wiedz że podjęłaś dobą decyzję, pomogłaś Ptaszkowi odlecieć z chorowitego ciałka do miejsca gdzie nie ma już bólu
(*) Baruszku niech Ci światełko rozświetla drogę za Tęczowy Most

Re: moje szczupaki kochane

: sob sie 07, 2010 10:20 pm
autor: Krejzoolek
Przykro mi.. :(
Bardzo dobrze wiem co teraz czujesz :'(
[*]

Re: moje szczupaki kochane

: ndz sie 08, 2010 7:58 am
autor: odmienna
Obrazek Ptaszku... [*][/b]

Re: moje szczupaki kochane

: ndz sie 08, 2010 2:16 pm
autor: Anka.
Ptaszku [']
Ol., trudna, ale dobra decyzja, trzymaj się mała :-*

Re: moje szczupaki kochane

: ndz sie 08, 2010 2:31 pm
autor: Ogoniasta
[*] dla Baruszka na drogę :'(

ol. Obrazek Strasznie mi przykro... :'(

Re: moje szczupaki kochane

: ndz sie 08, 2010 6:35 pm
autor: unipaks
:'( przykro mi...

Re: moje szczupaki kochane

: ndz sie 08, 2010 9:25 pm
autor: denewa
O matko ol. tak mi przykro :'(
Tyle walki... tyle cierpienia malucha...
Pocieszeniem, że na pewno już nie cierpi... śnieżynka [*]
Gulka mi gardło ścisnęła... :'(

Re: moje szczupaki kochane

: ndz sie 08, 2010 9:34 pm
autor: ol.
poleciał, tutaj było mu już za ciężko, żeby latać
wczoraj raz stanął na nóżki, wszedł na miskę z wodą, pochylił się i nie mógł przełknąć, powoli zszedł położył głowę na ziemi jakby zbyt mu ciążyła
pomogłam mu wejść z powrotem do koszyka, do Dżuma

Dżum nie zajmował się nim, ale byłam mu wdzięczna, że jest obok, ten wybraniec, którego Baruch obłaskawiał tak wytrwale, którego humory znosił jakby nie do niego były kierowane, zrugany nieruchomiał i przymykał oczy, ale się nie cofał - to Dżumowi robiło się głupio i zaczynał odwracać się z miną „co to ja miałem...”, paciorki Barucha otwierały się wtedy, toczyły za burym i – niemal uśmiechał się do siebie, co tłumaczyłam sobie „a jednak mnie lubi”

ich codzienny rytuał - na dopełnienie dnia - Dżum chłodzący się plackiem na tarasie i Baruszek robiący mu przekładańce,
co wieczór chciałam sfotografować i co wieczór tylko patrzyłam, nie chcąc im psuć tej chwili, jak malec triumfuje nad swoim Goliatem,
zdobywał go radością, niezmąconą pogodą ducha
jak i resztę, jak mnie

w styczniu po raz pierwszy dopadła go choroba i już nie puściła
czy zabiła go choroba, czy leki, złe leki ? nadmiar leków ? --


Dżum jeszcze rano wskoczył na półkę, gdzie leżało zawiniątko


noralnie to ptaszek-raniuszek był zawsze pierwszy u drzwi
i najdłużej pod nimi wieczorami,
to drugie już z Ulriką, która w tej chwili nie może sobie znaleźć miejsca
Urczyk z Misiem opiekowali się Baruchem bardziej aktywnie niż Dżum, Urczyk spał z nim, pielęgnował
trzy dni temu:

Obrazek Obrazek Obrazek

to ostatnie przypomina mi bardzo jedno z pierwszych dni - dwie wystraszone jujki jeszcze przed oswojeniem
Obrazek

tylko wtedy, to Baruch był większy...

koniec tak blisko początku

za blisko


tam, gdzie poszliśmy rano leżały brzózki, one również przedwcześnie ścięte
Baruch wciąż wyglądał jakby spał
przykryłam to miejsce brzozami
biel do bieli


nigdy już nie będzie takiego Ptaszka

Obrazek



dziękuję Wam wszystkim

Re: moje szczupaki kochane

: pn sie 09, 2010 9:49 am
autor: Nue
Dawno mnie tu nie było... bardzo, bardzo mi przykro, ol. Doskonale wiem, co czujesz.
Biegnij, śliczny Baruszku, i baw się dobrze za TM. Będziemy o Tobie pamiętać.
[*]

Re: moje szczupaki kochane

: pn sie 09, 2010 1:43 pm
autor: odmienna
Takie istotki jak Baruszek, są chyba stworzone po to, by potem takie ol’e pisały takie posty, że różne odmienne beczą ze wzruszenia i potem są choć ociupinkę lepsze i wyciszone...czy aby to nie jest SENS?

Re: moje szczupaki kochane

: pn sie 09, 2010 7:11 pm
autor: zocha
Wchodzę po paru dniach a tu takie smutne rzeczy :( . Ol. tak mi przykro i smutno :'( :'(

[*] Baruszku kochany, teraz już nie cierpisz...

Trzymaj się cieplutko Ol. :-*

Re: moje szczupaki kochane

: pn sie 09, 2010 8:43 pm
autor: alken
Ptaszku, gdzie poleciales ? :(
(*)