Strona 72 z 293

Re: moje szczupaki kochane

: pn sie 09, 2010 9:52 pm
autor: manianera
Brak słów łzami pokrywam i ślę ciepłe myśli - Baruszkowi po drugiej stronie i Tobie, ol....

Re: moje szczupaki kochane

: wt sie 10, 2010 4:48 pm
autor: odmienna
ol. Ja wiem....

ale, Hermaństwo, mam nadzieję, całkiem wróciło do cudnej, czubowatej siebie :-* .
zatem .... ? :)

Re: moje szczupaki kochane

: wt sie 10, 2010 9:27 pm
autor: ol.
Herman dziś zdecydował, że wraca do dużej klatki i tak też się stało.
W klatce zmieniłam rozstaw półek minimalizując długość powierzchni pionowych, po których grzmot zwykł się piąć ignorując pochylnie i drabinki, a przez środek pociągnęłam płachtę zabezpieczającą przed upadkiem. Grzmot nie mając możliwości skręcenia karku podczas wspinaczek po prętach, ćwiczy skoki na trampolinę - grunt to nie nadkładać drogi, tak w górę, jak i w dół.
W takim stanie rzeczy chyba można uznać, że czub wrócił do siebie w całej rozciągłości tego słowa ;)

Szwy nadal są na miejscu, choć jeden wygląda na nieco rozsupłanego. Nie to, że Herman pracuje nad szwów likwidacją, nie - Herman je myje i pielęgnuje jak integralną część swojej osoby. A ponieważ od dnia operacji ablucje całego ciała przeprowadza wręcz obsesyjnie – jeden supełek nadwyrężył. Na szczęście rana się nie rozchodzi, więc można powiedzieć, że jest dobrze :)




Cieszę się, że Herman dołączył do pozostałej trójki. Jak pulchną trójką by nie była, nie była w stanie zapełnić przestrzeni po 160 gramach już od dawna sublimującej bieli, która w sobotę do reszty opuściła szczupakowo (160 gram - wciąż niewiele trzeba żeby poczuć ich ciężar na ramieniu, Baruch wolniutko jadł, a ja oddychałam w jego grzbiet lub kark, ściągnięty z wybiegu miał zawsze takie chłodne stópki...). Herman w jakiś sposób jest tym, który powrócił


jest w ogrodzie zdziczały krzew, nikt nie pamięta czy to agrest czy porzeczka czy jeszcze coś innego. Owoców – małych czarnych kulek z długim ogonkiem - ma niewiele, może z 20 rocznie, ale mają wyjątkowy smak, trudny do porównania z czymkolwiek
na początku zeszłego tygodnia zerwałam dwa ostatnie, jednego dostał Herman, drugiego Baruch...
ledwo im je podałam, pomyślałam, że to błąd, że im właśnie nie powinnam, że będą mieli motywację, żeby czekać na przyszłoroczne...
nic sobie nie robiąc z moich głupich dylematów, obaj zjedli ze smakiem ; a był to już czas, gdzie trudno było przebić się do ptaszka z czymś innym niż jogurt czy nutri

dzień później wypatrzyłam na krzaku jeszcze jedną klukę, już całkiem ostatnią, i tą nie wiedziałam komu dać
dostał ją Baruch, wcześniejsze rozumowanie padło wobec perspektywy, że jeszcze raz poczuje smak

Re: moje szczupaki kochane

: śr sie 11, 2010 11:07 am
autor: denewa
Ja też rozważałam czego jeszcze Diesel przed śmiercią nie spróbowała... albo spróbowała ostatni raz. Nie wróciła już do mieszkania gdzie spędziła z nami dzieciństwo... odeszła na działce... nie tak miało być... serce się kraje
Trzymaj się mocno...

Re: moje szczupaki kochane

: śr sie 11, 2010 2:32 pm
autor: unipaks
Ol., swoim postem wczoraj sprawiłaś , że się rozpłakałam ... z żalu nad Baruszkiem i nad Tobą , z żalu za innymi ogonkami oraz z żalu nad tym , że cała nasza miłość nie jest w stanie ich czasem ocalić... :(
Ale jestem pewna , że niebo istnieje i oni tam na Ciebie poczekają . Bo niewątpliwie tym cudownym efemerydom niebo się należy - a dla nich nie byłoby nim bez Ciebie. Myślę tak w ogóle , że dla nich będzie to jakby przeniesienie w czasie i przestrzeni wszystkich tych Waszych cudownych wspólnych chwil , tylko już bez chorób i ograniczeń . I bedzie to jak spełnienie owego pragnienia : Chwilo , trwaj..!
Trzymaj się jakoś...

Re: moje szczupaki kochane

: śr sie 11, 2010 3:33 pm
autor: manianera
unipaks pisze:...z żalu nad tym , że cała nasza miłość nie jest w stanie ich czasem ocalić... :(
Ona jednak ocala - wspomnienia, czułość, ostatnie smaki... Ocala godność i spokój ostatnich chwil, to poczucie bycia na swoim miejscu, a to jedyne - a może najważniejsze - co możemy dać... zwierzakom, ludziom...

Herman niech korzysta z odzyskiwanego zdrowia, skoki na trampolinie zawsze bezpieczniejsze niż te na bungee ;) !

Mizianko dla wszystkich szczupaczków!

Re: moje szczupaki kochane

: śr sie 11, 2010 7:32 pm
autor: Sysa
Ol, tak wspaniale czyta się opis Hermana, małego supermana :) Uśmiałam się przednio! Oby dalej łobuzował! :-*

A poza tym... Cofnęłam się kilka stron w temacie... Aż się popłakałam, Baruch był mi tak bliski, nawet nie zdawałam sobie sprawy... Kochany Aniołek z porzeczkowymi oczami... Lataj Barudzku w niebie wesoło :-*

Re: moje szczupaki kochane

: czw sie 12, 2010 5:49 pm
autor: ol.
Witalis już w domu :)
Przykro mi było, że tak długo musiał czekać, ale mieszkał u Asmeny z kolegą i jej stadkiem, a u mnie byłby sam aż do wydobrzenia Hermana. Teraz, kiedy Herman wrócił już do dużej klatki, Witalisa czas witać :)

W drodze był spokojny, w poszukiwaniu chłodu co chwila zmieniał miejsce i powracał do pierwszego przyjętego ode mnie jedzenia - ogórka ;) . Przed ręką się nie uchylał, ale też się nie entuzjazmował dotykiem. Po prostu śledził rozwój wydarzeń. Raz po raz nos uciekał mu za ręką gładzącą jego grzbiet, ale łapał się na tym jak na jakiejś niedyskrecji, korygował i wracał do obserwacji otoczenia.

W domu na tapczanie zaczął ostrożnie, ale już po kilku minutach gotów był schodzić na ziemię (oczywiście gotowość tę powściągnęłam nieco ;) ).
Je i pije z nerwem jeszcze i, jak na chłopaczka, dużo się myje. Na wonie, które roztacza nie przekłada się jednak wcale :D .
Witalis pachnie tak intensywne, że nawet Herman wyczuł go jak tylko przyszliśmy. A to już coś znaczy :P

Dżum z miejsca poczuł bluesa. Zrobiła się z niego ogromna puchata kula, sama usiłująca chłodzić swój zapał ocieraniem się o pręty, pełzaniem po tarasach i szalonym tapirowaniem futra (zazwyczaj tak reaguje na miętę, na którą jest uczulony :-\ ).
Teraz też chodzi po tapczanie i po mnie, ufryzowany na reksa, w tyłku ma detektor i każdy siusiek pozostawiony przez Witalisa pokrywa swoimi dwoma. A że Witalis też już zdążył pokazać jak sporym potencjałem dysponuje, za chwilę zacznę się kleić ::)
Co to będzie ! co to będzie ! jak się spotkają :D

Ale tutaj damy sobie jeszcze trochę czasu - nie przed zdjęciem szwów Hermana, co w poniedziałek.
Zresztą u kaptura też wypatrzyłam jeszcze szwy :o :-\ sprawa do wyjaśnienia.

Ma też coś z pazurkiem u przedniej łapy – pazur jest czarny a opuszek lekko spuchnięty, nie ma zranienia ani krwi, coś jak czarny paznokieć u człowieka, właśnie - paznokieć, bo płaski, nie jak zdrowy szczurzy pazur :-[ . Dla pewności przejdziemy się jutro do weta na miejscu.


Najbliższe dni Witalis spędzi więc w klatce dla nowych.
Ostatnio używały jej jujki.
Wczoraj kiedy ją przygotowywałam, nie myśląc wcale, urządziłam ją dokładnie tak jak w listopadzie rok temu.
Juje, zanim odkryły hamak, we dwie siedziały przycupnięte na węższej z półek a obok zmieściłyby się jeszcze dwie.
Witalis to samo miejsce wybrał na pierwszy sen w szczupakowie, ale on mieści się tam tylko w rogala zawinięty. Jeśli stanie na drugiej, niższej półce, po której albinosy się ganiały, sięga sufitu.
Duże chłopaczysko porosło ^-^


kilka zdjęć nieśmiało strzelonych

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Dżum jako rex Obrazek :D


-------------------------------

na to co piszecie o Baruszy nie odpowiem, nie potrafię

Re: moje szczupaki kochane

: czw sie 12, 2010 6:05 pm
autor: manianera
Zjeżony Dżum - jeszcze piękniejszy niż zwykle :D ! Ja mu się nie dziwię, że się stroszy - przylazł nowy i wszystko oblewa ciepłą strugą, ja nie wiem :P .

Witalis piękny i faktycznie spory! Jak dobrze, że już trafił i jakie ma szczęście - że akurat do Ciebie, ol.! Bardzo jestem ciekawa dalszych wieści, zwłaszcza z łączenia. Zakładam oczywiście, że się powiedzie, ale biorąc pod uwagę jak kwieciście opowiadasz - czuję apetyt na opisy podchodów i ustalania hierarchii ;) !

Muszę się jednak przyznać do czegoś - kiedy czytam o tym, jak labiś do kogoś trafia i nie gryzie, to czuję ukłucie zazdrości... Naszej Nevinki bym nie zamieniła na inną, ale tak mi żal, że nasze relacje wciąż jednak jakoś niepełne przez jej hiperaktywne ząbki... Dodam tylko, że zazdrość ta nie jest spod znaku psa ogrodnika - bardzo się cieszę, że Witalis kontaktowy ;D !

Re: moje szczupaki kochane

: czw sie 12, 2010 6:28 pm
autor: ol.
z tą kontaktowością to może jeszcze bez przesady, raczej pozwala się dotykać a robi swoje ;)
na rękach już trochę popiskuje


z postępów Neve też trzeba się cieszyć, tylko trzeba je oglądać z odpowiedniej perspekywy, odpowiednio dłuższej - przecież od kiedy do Ciebie trafiła do chwili obecnej to o wiele bardziej ludzki szczurek;
Ziuta alken, szczurek po przejściach, żeby nie skłamać, ale chyba przez pół roku lekko, wydawała się nie do oswojenia, aż stopniowo, małymi krokami i ona się poznała na swoich ludziach; zuch szczura !
ja Tobie i Neve kibicuję bardzo mocno :)

Re: moje szczupaki kochane

: czw sie 12, 2010 7:34 pm
autor: manianera
ol., dzięki za wsparcie :-*

Dla mnie jak ogon na dzień dobry da się pogłaskać i przy tym a) nie ucieka z obłędem w oczach, b) nie gryzie, to jest kontaktowy ;D ! Ja małe wymagania mam, bo nawet przy ich zastosowaniu to z moich 2/3 były początkowo niekontaktowe... Dlatego doceniam otwartą postawę nowo przybyłego.

Koniec zaśmiecania tematu - przecież to powitanie Witalisa!!!

Re: moje szczupaki kochane

: czw sie 12, 2010 9:07 pm
autor: unipaks
http://i889.photobucket.com/albums/ac94 ... C09387.jpg
W oczach i spojrzeniu widać wyraźnie mądrość i potencjał tego pięknego kaptura :) Witaj serdecznie Witalisie i niech niebo ci sprzyja! :-*
http://i889.photobucket.com/albums/ac94 ... C09394.jpg Dżum ... coż ... Chyba te plagi już tak maja , że w obliczu przybyłych robią za mopa! :P :D
Hermana ucałuj delikatnie w łapkę , tak żeby nie urazić paluszka ; trzymamy kciuki za pazurek i za resztkę szwów :) Buziaki dla całego szczupakowa! :-*

Re: moje szczupaki kochane

: czw sie 12, 2010 10:17 pm
autor: zocha
ol. pisze:nic sobie nie robiąc z moich głupich dylematów, obaj zjedli ze smakiem ; a był to już czas, gdzie trudno było przebić się do ptaszka z czymś innym niż jogurt czy nutri

dzień później wypatrzyłam na krzaku jeszcze jedną klukę, już całkiem ostatnią, i tą nie wiedziałam komu dać
dostał ją Baruch, wcześniejsze rozumowanie padło wobec perspektywy, że jeszcze raz poczuje smak
Czytając to pomyślałam, że przynajmniej to on dostał coś pysznego i dobrego, ostatnią pyszną kuleczkę...

ol. pisze:Witalis pachnie tak intensywne, że nawet Herman wyczuł go jak tylko przyszliśmy. A to już coś znaczy :P
Od razu pomyślałam o Młodym i zatęskniłam za jego zapachem ::) 8)

Witalis prześliczny, ja również witam ślicznego kapturka i cieszę się, że zawitał do Ciebie.
http://s889.photobucket.com/albums/ac94 ... C09387.jpg :-* piękności

Buziaki dla szczupaczków :-* :-*

Re: moje szczupaki kochane

: pt sie 13, 2010 11:54 am
autor: IHime
Witaj, Witalisie, przystojniaku jeden! ;D

Re: moje szczupaki kochane

: pt sie 13, 2010 2:38 pm
autor: Jessica
ajjjjjjj piękny Kapturas :D