Strona 72 z 84

Re: Moje kochane urwisy...

: śr sty 09, 2013 6:57 pm
autor: ol.
Jaka niespodzianka z tymi zdjęciami Chojaszka i Szamanka !
W niejednym albumie i w niejednej pamięci dziewczynki te mają swoje stałe miejsce ^-^

A co do Twoich, zocha, jeszcze raz się cofnęłam do poprzednich zdjęć, obejrzałam ostatnie - i stwierdzam, że panowie wydostojnieli tak - i w barwach i w posturze - to już nie chłopaczkowie ale szlachetne kawalery ;)
chociaż... miny chłopaczków udają im się wciąż znakomicie:
http://s930.beta.photobucket.com/user/z ... 5996622163 :D
jak trafnie to ujęła manianera:
czysta biała niewinność za kratami
:-*

Re: Moje kochane urwisy...

: pn sty 14, 2013 12:29 am
autor: unipaks
http://i930.photobucket.com/albums/ad14 ... G_5053.jpg jestem pod wrażeniem :) ; też bym chciała cyknąć coś takiego!
Ze wzruszeniem wśród ogonków oglądałam także tych, których zachowałam w pamięci ...
A misie polarne w więzieniu: :D Te ich minki; ja musiałabym odwrócić transporter pyśkami do ściany, nieodpornam :P ;)
Głaski dla zwierzaków :)

Re: Moje kochane urwisy...

: pn sty 21, 2013 9:02 pm
autor: zocha
manianera pisze:Zdjęcie Choyi mnie wzruszyło - zatęskniłam za jej miękkością tak widoczną tej fotce.
Choyka bardzo mi PJa przypomina, ta sama miękkość futerka ^-^
ol. pisze: A co do Twoich, zocha, jeszcze raz się cofnęłam do poprzednich zdjęć, obejrzałam ostatnie - i stwierdzam, że panowie wydostojnieli tak - i w barwach i w posturze - to już nie chłopaczkowie ale szlachetne kawalery ;)
Oj tak, to prawda! Też jakiś czas temu dopiero zauważyłam tę zmianę, że to już mężczyźni się zrobili ;)

Dziękujemy dziewczyny :-*

Ostatni tydzień był dla mnie ciężki.
Nie pisałam tu na forum, ale kilka miesięcy temu -w październiku wzięłam pod opiekę psa ze schroniska. Był to starszy psiak, 12 letni. W schronisku z każdym dniem gasł i było z nim coraz gorzej. Zimy pewnie by nie przeżył.
Dzięki ludziom miałam zapewnioną pomoc w postaci karmy, leków i opłat kosztów związanych z leczeniem. Dzięki temu mogłam zapewnić mu ciepły kąt i dużo ciepła.
Gdy go brałam ze schroniska miał lekką opuchliznę pod okiem. Chodziliśmy do weterynarzy, próbowaliśmy różnych antybiotyków niestety z każdym dniem było coraz gorzej, opuchlizna się powiększała. W poniedziałek zrobiliśmy prześwietlenie, co niestety tylko potwierdziło, że to nowotwór kości :(
Niestety ze względu na wiek, jak i miejsce nowotworu nie można było psiaka operować. Miałam nadzieję, że jednak mimo tego będzie jeszcze z nami trochę, że rak nie będzie postępował tak szybko :(
Dostawał leki przeciwbólowe i funkcjonował dobrze, jak na psa w tym wieku. Niestety w środę rano gdy tylko go zobaczyłam wiedziałam, że będzie tylko gorzej. Przez noc opuchlizna powiększyła się znacznie, pojawiła się krew z oka :( było naprawdę źle. Wiedziałam, że nie mogę dłużej pozwolić by cierpiał, ale taka decyzja nigdy nie jest łatwa. Szczególnie gdy widzi się psa, który je z apetytem, chodzi na spacery i funkcjonuję w miarę dobrze :( A z drugiej strony, to coś zjada go od środka, niszczy i sprawia ból :'(
W środę wieczorem przyjechał weterynarz i niestety musiałam pożegnać się z moim kochanym Dinusiem :'(
Bardzo mi go brakuję. Mimo, że był ze mną krótko, przywiązałam się do niego bardzo. Był naprawdę kochanym psiakiem i cieszę się, że mogłam choć przez krótki okres dać mu schronienie i spokojny sen.
Nie zapomnę nigdy widoku gdy zasypiał, widać było jak mocno i spokojnie śpi. Jaki jest szczęśliwy...

Żegnaj Dinusiu! Będzie mi Cię brakować, na zawsze pozostaniesz w moim sercu!


I gdyby tego było mało, to jeszcze we wtorek musiałam jechać z Plaskiem do weterynarza. W poniedziałek zauważyłam, że ma na brzuchu wielką dziurę. Nie mam pojęcia jak mogło pojawić się coś tak dużego w tak szybkim tempie.
Po wizycie u weta okazało się, że to prawdopodobnie ropień, który trzeba usunąć.
W czwartek miał zabieg. Całe szczęście wszystko poszło dobrze. Gdy go odbierałam, nie widać po nim było, że w ogóle coś mu robili, gdyby nie rana na brzuchu.
Rana ładnie się goi, teraz jest już o wiele mniejsza. Dzisiaj wzięłam go z powrotem do chłopaków. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze i rana nadal będzie się ładnie goiła.

A tak w ogóle to...
Misie polarne kończą dzisiaj 1 rok i 7 miesięcy! :)
Kochane moje niedźwiadki :-*

Re: Moje kochane urwisy...

: pn sty 21, 2013 9:55 pm
autor: Entreen
Przykro czytać o trudnościach, ściskam Was mocno. Mam nadzieję, że teraz to już same dobre wieści będą... zwłaszcza, że Plastek to mój ulubieniec :)

(to już tyle? rok i 7 miesięcy? Pamiętam, jakby to było wczoraj...)

Re: Moje kochane urwisy...

: pn lut 11, 2013 7:34 pm
autor: zocha
Dziękuję Entreen :-*

Coś nie mogę się zebrać do pisania postów systematycznie :-\

Plastek po zabiegu już ok, pięknie zarósł i nie widać śladu, że miał coś robione.
Niestety od kilku już tygodni chłopaki mi kichają. Wydaję mi się, że to po wizycie Plaska u weterynarza. Dawałam im betaglukan i wydaję mi się, że trochę pomógł, ale nie do końca. Nadal co i rusz któryś kicha i jeszcze od wczoraj zauważyłam u Adżiego i Nonama porfirynę przy oczku :( Chyba bez wizyty u weta się nie obejdzie. Tylko najgorsze, że nie mam pojęcia gdzie mam ich zabrać. Najlepsi są trochę daleko, a blisko znowu nie wiem który weterynarz jest dobry :-\


Wrzucam kilka zdjęć :)
Noname
Obrazek Obrazek

mój króliczek ;) Adżul
Obrazek Obrazek

sputnikowo-hamakowe
Obrazek Obrazek Obrazek

Plastek
Obrazek Obrazek

Biały i reszta
Obrazek Obrazek
Obrazek ;D

i jeszcze chciałam się pochwalić jak mam zdolne szczury ;)
Obrazek Obrazek takie oto dzieło wystrugał ostatnio, któryś z moich chłopaków, wydaję mi się, że to Biały, ale nie jestem pewna :) (ewentualnie w grę wchodzi jeszcze Noname i Adżul) :)

A na koniec jeszcze zdjęcie Dinusia, którego niestety już z nami nie ma :(
Obrazek :-*

Re: Moje kochane urwisy...

: wt lut 12, 2013 8:06 pm
autor: ol.
Przykro mi z powodu Dinusia :( Ale zaznał Waszej opieki i miłości, a to jest bezcenne bez względu na to ile trwa...


Misie polarne, tęskniliśmy !
Wyglądają kwitnąco, wcale nie jak zasmarkańce, o których próbujesz nam tu pisać :P
http://s930.photobucket.com/albums/zooc ... a71231.jpg :)
http://s930.photobucket.com/albums/zooc ... d961cb.jpg - różowo i apetycznie, z której strony nie spojrzeć ;) ;D
http://s930.photobucket.com/albums/zooc ... 89e04c.jpg - o właśnie ! :D
i widać, że niekórzy świeżo wyprani http://s930.photobucket.com/albums/zooc ... 59820b.jpg (chociaż nie w Wizirze, ale tej marki to i my nie używamy :P )

I tak jak widać tak ma być ! Psikania i porfirynowania koniec ma być, chłopcy !
Kurujcie się na tę wiosnę co idzie :)

A to mnie zachwyciło:
http://s930.photobucket.com/albums/zooc ... bcbd09.jpg - Bądź moją walentynką ;D (schowałaś na pamiątkę ? ;) )

Re: Moje kochane urwisy...

: sob lut 16, 2013 5:13 pm
autor: unipaks
Szkoda psinki... [*] Ale przynajmniej przez ostatnie miesiące tyle u was zaznał troski i uczucia

Dobrze, że Plastek tak lekko zniósł zabieg :) Jak się miewa teraz?
Orzeszkowa walentynka słodka! :D Głaski dla ogonów :)

Re: Moje kochane urwisy...

: pt mar 15, 2013 6:28 pm
autor: zocha
Czas odświeżyć trochę ::) Ciekawe czy ktoś jeszcze do nas zagląda ???

Na początek trochę wieści. Jako, że chłopaki nadal kichają (teraz już sporadycznie) postanowiłam jakiś czas temu wybrać się do dr Rzepki. Całe szczęście dojazd nie jest taki zły (tylko dwie przesiadki :P ), ale jednak blisko to to nie jest. Wzięłam całą czwórkę na kontrolę. Jeszcze w ten sam dzień co mieliśmy wizytę Plastek zrobił sobie coś w łapkę i kuśtykał. Całą drogę piszczał jak się przemieszczali i któryś go urażał. Z tego wszystkiego miałam pusty transporter w ręku, a szczury w torbie siedziały :) Więcej miejsca i każdy zajął miejsce dla siebie najlepsze.
Plastek już od jakiegoś czasu miał dziwną gulkę/narośl na ogonie, która się nie powiększała, ani nie zmieniała. Dr nakłuła, wcisnęła i całe szczęście okazało się, że to nic poważnego. Z łapką też nie było tak źle (następnego dnia chodził już normalnie :P ).
Wszystkich dr Rzepka przepadała, w płucach czysto, ale okazało się, że Noname ma zapalenie ucha :-X Dostał antybiotyk i krople.
Co do kichania dr zasugerowała, że może to być od suchego powietrza w mieszkaniu :-\ Zaczęłam nawilżać, dodatkowo robiłam inhalację z olejkami. Nie wiem czy coś dało - kichają mniej, ale nadal kichają :-\
Na drugiej wizycie okazało się, że zapalenie ucha wyleczone. Ale niestety wczoraj zauważyłam, że oczko od strony tego zapalenia znowu jest w porfirynie :( Wcześniej też miał, ale po antybiotyku i kroplach przeszło. Dr Rzepka mówiła, że trzeba teraz uważać bo zapalenie może powrócić, no i oczywiście teraz się martwię, że może znowu mu się coś tam robi :(
Myślę czy by mu nie wkrapiać kropli znowu, jeszcze trochę zostało, ale sama nie wiem :-\


Co do wyrzeźbionego szczurzego serca to oczywiście zachowałam na pamiątkę :) Nie miałam serca zniszczyć :)


Czas na zdjęcia!
znowu "jajcarskie" Obrazek ;D :P

Noname i Adżul
Obrazek Obrazek :-*

Adżul
Obrazek Obrazek

Białas, Noname i Adżul
Obrazek Obrazek Obrazek

śpiochy
Obrazek Obrazek :)

Plastek i jego dziwne pozycje do spania
Obrazek Obrazek Obrazek

i wybiegowo
Obrazek Obrazek Obrazek

A na koniec jeszcze filmik nakręcony w trakcie mycia klatki :)
http://s930.beta.photobucket.com/user/z ... a.mp4.html

Re: Moje kochane urwisy...

: pt mar 15, 2013 6:37 pm
autor: Entreen
Ja zaglądam, ja!

Cieszę się, że Plastek tylko straszył łapką, a Noname'owe uszko niech się leczy koniecznie!

Ja się nie mogę napatrzeć na te magiczne znaczenia Twoich chłopaków - a buziak Noname i Adżula... :-*

Re: Moje kochane urwisy...

: pt mar 15, 2013 6:45 pm
autor: unipaks
Zaglądamy zaglądamy :)
Dobrze, że to ucho już czyste, a porfirynka może nie od tego? ::) Przyuważ, czy Noname nie „gada”, czy nie słyszysz jakichś dziwnych dźwięków; mam nadzieję, że uszko pozostanie jednak zdrowe. Co do kichania, nasze śmietnikowe panienki od początku kichały i pokichują teraz też, ale żaden specjalista (włączając także dr Rzepkę, jak zajechała kiedyś do Wrocka )nie doszukał się objawów choroby, mam się nie przejmować póki katarek czysty.
Tyle foteczek! http://i930.photobucket.com/albums/ad14 ... 1b88ee.jpg kapitalnie wyglądają (buzi buzi?)
http://i930.photobucket.com/albums/ad14 ... 436793.jpg najsłodsze! :)
Głaski od nas :-*

Re: Moje kochane urwisy...

: pt mar 15, 2013 6:59 pm
autor: ol.
Zaglądają, zaglądają !
I jakże są nagrodzeni http://s930.beta.photobucket.com/user/z ... 7304527903 :-*
Rozkoszne te sputnikowe fotki wyełnione szczurkami po (i ponad ;D ) brzegi ^-^

Tu pokazujemy jak się kochamy http://s930.beta.photobucket.com/user/z ... 0220506815 :)
a tu który pierwszy i który bardziej kocha http://s930.beta.photobucket.com/user/z ... 3.jpg.html ;)

Życzę Wam kochane tuptaki chłopackie, żeby wiosenne powietrze w dom Wasz wpadło i wszelkie kichanie oraz brzydkie uszne sprawy w trzy wiatry przegnało :-*

Re: Moje kochane urwisy...

: sob mar 16, 2013 11:49 am
autor: manianera
To ja nie będę oryginalna - pewnie, że zaglądamy i jeszcze nieustannie czekamy na foty!
Teraz można w końcu nacieszyć wzrok dorodnymi białasami ;) .
http://s930.photobucket.com/albums/zooc ... 4d8171.jpg ach ten styl spania na zombie ;)
Tu http://s930.photobucket.com/albums/zooc ... ff5358.jpg i tu http://s930.photobucket.com/albums/zooc ... de59bc.jpg aż serce rośnie od tych przytulasków okraszonych pięknym stopalem!
http://s930.photobucket.com/albums/zooc ... 436793.jpg - czyżby delikatna sugestia typu "co masz? co masz? daj daj daj!"
Zdrówka i końca kichów dla wszystkich urwisów!

Re: Moje kochane urwisy...

: ndz mar 17, 2013 10:04 am
autor: zocha
Cieszę się, że nadal jesteście z nami :) :-*
Entreen pisze: Ja się nie mogę napatrzeć na te magiczne znaczenia Twoich chłopaków - a buziak Noname i Adżula... :-*
Gdy byliśmy u dr Rzepki wszystkie siedziały w torbie, pierwszego na przegląd wyjęłam Plastka, potem go schowałam i wyjęłam Noname. Dr Ania się spojrzała i mówi - "to bracia?" :) pewnie myślała, że tego samego szczura jej daje ;)
Plastka i Nonama łatwo można rozpoznać jak są w klatce - wystarczy włożyć palce przez kraty ;D Plastek jedynie co to może polizać jak wyczuję coś dobrego (najczęściej nie jest w ogóle zainteresowany), a Noname niezależnie czy coś wyczuje czy nie rzuca się na palce od razu. Po czasie ewentualnie puszcza jak stwierdzi, że to nic dobrego :)

Unipaks, "gadać nie gada" zresztą dr go całego przepadała, osłuchała i niczego się nie dopatrzyła (oprócz ucha). Ja teraz też nic nie słyszę oprócz tego kichania. Oczko w porfirynie jest od tej samej strony co było chore uszko. Podobnie było z Zenkiem, wszystkie objawy skupiły się na jednej stronie, tej po której było zapalenie ucha. Tyle, że u Zenka podejrzewam, że to nie było zwykłe zapalenie ucha.
Na razie porfiryna nie jest tak duża jak poprzednio, będę obserwować.
Żeby jeszcze tego było mało od wczoraj jest jakaś awaria i nie mam w mieszkaniu ogrzewania >:( Jest cholernie zimno, a do tego mam szczury kichające :(
manianera pisze: http://s930.photobucket.com/albums/zooc ... 436793.jpg - czyżby delikatna sugestia typu "co masz? co masz? daj daj daj!"
a tu tylko aparat ;) pewnie liczyły na jakieś inne pyszności :)

Zdrówko jak najbardziej nam się przyda, dziękujemy!

Re: Moje kochane urwisy...

: ndz mar 17, 2013 11:33 am
autor: unipaks
To dobrze, że nie „gada”; częstokroć przy ropniach, stanach zapalnych i podobnych problemach uszu szczurki tak jakby „gadają” lub wydają nieswoiste dźwięki. ::)
Często też przy problemach z krtanią słychać dziwne dźwięki, dlatego trzeba u weta przebadać na wszystkie ewentualności, co u Nonem'a już zostało zrobione :)
Mam nadzieję, że porfiryna całkowicie ustąpi i zapalenie nie wróci więcej. Zdrówka i ciepła życzymy! :-*

Re: Moje kochane urwisy...

: ndz maja 05, 2013 3:52 pm
autor: ol.
O kolejni, którch trzeba z niebytu wyciągać ::)

Jakże tam u chłopców - zdrowia życzyć, czy zdrówko jest ?
A co tam - i tak życzę !
;)
Mam nadzieję, że wszystkie niechciane twory i mikroskopijne potwory ustąpiły pola, a chłopcy rześcy i promienni. Serdeczności :)