Strona 72 z 100

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: sob gru 20, 2014 10:28 am
autor: valhalla
Śliczny chłopak, ale prezent to przede wszystkim on dostał :) Ale ma szczęście!

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: sob gru 20, 2014 10:44 pm
autor: margot1408
Megi_82 pisze:O ile nie zje go Liwcia, oczywiście ;)
Oj nie wiem, czy go nie zje, tak on słodko wygląda ;)
W ogóle to zapomniałam pogratulować pomyślnego zakończenia leczenia - mam nadzieję, że babeczki już się wychorowały na zapas i teraz wreszcie będziecie mieli spokój. To znaczy spokój z wetem, bo jak aguty-gumisie dostaną pod choinkę własnego, prawdziwego samczyka, to spokojnie pewnie nie będzie ;D

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: ndz gru 21, 2014 12:22 am
autor: draakhul
Jak można tak cudownego zwierzaka dać wężowi do zjedzenia? To sadyzm, bestialstwo i chamstwo do kwadratu, żeby gorzej nie powiedzieć.

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: ndz gru 21, 2014 10:20 am
autor: IHime
Liwcia nie zje, jakiś taki nieapetyczny, że nawet gadzina nie chciała. ;)
A tak serio, niech się szybko przyzwyczai, pokocha dziewczyny, a one jego, i cieszy się długim i szczęśliwym życiem. Też bym pewnie nie potrafiła odmówić takiemu brzusiowi. ;D
Czy to niebieskie cudo ma już jakieś odpowiednie imię?

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: ndz gru 21, 2014 12:08 pm
autor: harleyquinn
Ale słodziak :D

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: ndz gru 21, 2014 10:11 pm
autor: Megi_82
On ma prezent, my mamy prezent, dziewczyny mają prezent...;)
Na imię ma Filipek :) Notka powstała na chwilę przed nadaniem :)
Margot, spokoju-spokoju to u nas nie było, nie ma i nie będzie ;) Aczkolwiek osobiście wolę, jak się biją, niż jak chorują ;)
Dziewczęta na zapach Filipka reagują zaciekawieniem, ale spokojnie. Przedwczoraj i wczoraj byłam do nocy sama ze szczurami, bo mąż w pracy - i dziewczyny nawet nie zdemolowały hamaczków i nie rozrabiały po chałupie, jak to kiedyś miały w zwyczaju, kiedy sobie szłam do innych szczurów do innego pokoju ;)
Filipek ćpa dziewczyńskie zapachy, to najskuteczniejszy wywabiacz z klatki :) Kiedy przychodzę po głaskaniu bab, wyskakuje na łóżko, biega, kica, wącha moje dłonie, po czym biegiem leci do klatki, przelatuje przez swój koszyczek, wraca, i od początku :)
Siedzimy z nim, ile możemy. Oswajamy, głaszczemy (ja, Michała dziabie, niezbyt mocno, ale wystarczająco, żeby zrozumiał, że to nie przyjazne skubanie ani pomylenie z jedzeniem), gadamy. Ja miziam ile wlezie, choć ręka odpada - koszyczek zawiesiłam za wysoko w stosunku do małych drzwiczek dwuszczurówki ::) Filipek reaguje niepokojem na gmeranie mu w koszyku, ale ja miziam go mimo wszystko, nieruchomieje z głupią miną, po czym rozkłada się, zamyka oczy i rozpulsowuje się :) Kiedy przestanę głaskać, podnosi zdziwiony głowę - heloł, nie mówiłem, żeby nie głaskać! ;D
Sam się tak troszkę nie może zdecydować, czy się boi, czy chce głaskać :) Powoli, bez pośpiechu, będą z niego szczury :) Jest prześliczny i kochany :)

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: pn gru 22, 2014 8:51 am
autor: diana24
Ach te niespodzianki :)
Piękny jest :) Niech się zdrowo chowa :)

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: pn gru 22, 2014 11:36 am
autor: Megi_82
Kawaler przespał dwie noce ładnie, po prostu o pewnej godzinie położył się dupką do mnie i tym samym zakończył audiencję ;) Wczoraj niby też, ale obudziły mnie hałasy po 2 w nocy, dzwonienie klatki i żwirek, wstaję, a Filipek czeka i pacza na mnie, rozbiegany :D Powiedziałam: Filipku, jest noc, teraz śpimy, misiu! I nastała cisza :)
Chłopczyk jest kuwetkowy. Podsiuśkane szmatki wymieniłam, ale ani jedna kupcia nie znalazła się w umeblowaniu, wszystko ślicznie w żwirku :)

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: pn gru 22, 2014 1:39 pm
autor: valhalla
Ale grzeczny! Pozazdrościć :)
Kuwetkujący samczyk - aż westchnęłam...

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: pn gru 22, 2014 8:07 pm
autor: fidusiowa
Cóż za miła wiadomość, Megi! :D
Filip- piękne imię, były w mojej rodzinie dwa psy o tym wdzięcznym imieniu ;D
Niech się chowa zdrowo chłopaczyna i udanego łączenia ;)

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: czw gru 25, 2014 10:09 am
autor: unipaks
Jak dobrze, że się Filipkowi udało! Z pewnością będzie u Was szczęśliwy i dziewczyny też :)
Głaski wszystkim ślemy :-*

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: czw sty 01, 2015 5:48 pm
autor: Megi_82
Na szybko: szczury połączone w miarę, wszyscy cali, Tina na antybiotyku, znów chora. Jak zwykle nie ma żadnych objawów poza pojedynczym zagruchaniem. Grrrr!

Tym razem postanowiłam nie spamować 3 razy dziennie od początku łączenia, no i teraz aż nie wiem, od czego zacząć, tyle ciekawych rzeczy się działo, tyle małych zdarzonek do opisania :D Postaram się jednak streszczać, choć moja dusza cierpi ;)

W Wigilię rano rozpoczęliśmy łączenie, zgodnie z planem, że szybciej się polubią, jeśli 3 dni pojeżdżą z nami w postaci kiszonki między jednymi a drugimi rodzicami i domem. Filipek wylądował we wannie, a po nim po kolei dziewczyny. Pierwszy raz widziałam, aby nowy szczur, zamiast się bać – cieszył się :) Z każdą kolejną dorzucaną babą coraz bardziej miałam wrażenie, że Filipkowi mordka rozciągnie się w uśmiechu :D Brykał i biegał uradowany między nimi, po nich… dziewczyny odnotowały jego obecność, siema-siema, ale już nas zabierz z tej wanny. Hops do duny – i tu nastąpił pierwszy błąd Filipka, trochę zbyt dosłownie odebrał obietnicę „haremu” i dobrał się do Liwciowego zadka ;D Babcia Liwcia machnęła tylko łapką, a Filipek leżał na plecach i się darł, a na plecach Liwci znalazło się troszku jego futra ;) Były też ze dwie stójki z Alutką, Filipek leżał na plecach. Chłop musi znać swoje miejsce! I w tym momencie reszta bab się również obraziła, nastąpiła solidarność babska, kobiety zajęły ścianę z poidłem, a niczego nie rozumiejący Filipek – po drugiej stronie duny. Nie na długo jednak! Auto, jedni rodzice, drudzy, wycieczki, i towarzystwo się wymieszało, Filipek raz spał sam, a raz szedł do bab. Tak upłynęły całe święta. Pączek jak zwykle wyizolowała się i ma to wszystko głęboko gdzieś. Nie zareagowała nawet, kiedy Filipcio połaszczył się na jej tyłek... Od momentu łączenia śpi sama, jeśli tylko ma gdzie się oddalić, choć jeśli ktoś przyjdzie do niej, to nie ucieka. Coraz lepiej rozumiem, skąd wynikały problemy przy dołączaniu jej samej.

ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

Kiedy wróciliśmy ze świąt, przepakowaliśmy towarzystwo do dwuszczurówki, i tam już przestało być tak grzecznie – Liwcia, tradycyjnie, uczesała się w afro i dawaj gnębić Filipka, napierać tyłkiem, ganiać go. A Filipek, podobnie jak kiedyś Alusia – drze się nieziemsko, albo i gorzej, o byle co. Nic strasznego się nie działo. Przepakowaliśmy ich wszystkich do dużej klatki tylko z łapakami dla bezpieczeństwa, wolałam, żeby pół kilo Pączka nie gruchnęło spod dachu na sam dół, Tina też lubi chodzic po suficie. I znów kiszenie. Przepychanki i kotłowaniny trwają do dziś dnia codziennie, Tula wredota też go gania, ale nikt nie ucierpiał, nikt nie ma nawet ryski, więc się nie wcinam. Śpią w nocy razem w jednej hamakonorce, zobaczymy jak dziś, bo umeblowałam już klatkę tarasami, półkami, koszykami, tylko łapaki dałam te co mieli, nieświeże lekko ;)

ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek


29.12 poszli na pierwszy wybieg po wysprzątanym pokoju – Filipka przeraził taki wielki świat. Wyszedł za babami po dłuższym czasie, na dach klatki. 2 kroki od wejścia – i zwiał z powrotem. Potem 3 kroczki od wejścia – i znów do klatki. Ośmielił się troszkę dopiero po paru godzinach, a Liw i Tula nie ułatwiały mu sprawy (ale, dla sprawiedliwości dodam, że tak całkiem darmo go nie ganiają – przyfilowałam jeszcze w klatce, że jak ganiają, to się drze i ucieka albo się stawia, ale sam potrafi je zaczepiać, kiedy śpią – pyrga, budzi, nie daje spać, przewraca na hamaku ;) poddać się oczywiście nie chce ;) ). Zlokalizował igloo na moim biurku i często śpi tam z Pączkiem, a bywa, że włazi kiedy leżą tam Liw lub Tula, wchodzi w sam koniec, przechodząc po nich, i kładzie się w tej paszczy lwa – nie będą mu żadne babska dyktować, gdzie ma spać! :)
Odmawia jednak na razie schodzenia na podłogę. Trzyma się naszych biurek, i kiedy siedzimy przed kompami, przychodzi na ręce, biega po fotelach, z foteli na kanapę. Jest też niepewny swojej sprawności, boi się skakać. Z mojego podłokietnika na komputer jest z 15cm w poziomie, a Filipek, kiedy raz mu podłożyłam dłoń, teraz sam po nią sięga, chcąc przejść. Po prostu bierze mój rękaw w zęby i ustawia rękę tak, żeby móc przejść :o Jest bardzo mądry. Reaguje na swoje imię. Jak pisałam, jest nauczony korzystania z kuwetki (zdarzają mu się jednak wpadki poza klatką), nie mam pojęcia, kiedy się tego nauczył. Może miał już dom, ale nie spełnił oczekiwań, więc trafił do węża...? :(

ObrazekObrazekObrazekObrazek

Wybrał sobie już miejscówę, niezbyt oryginalną ;) Półeczka za kominem na sprzęt między biurkami :) Nie wpuszcza tam Liw i Tuli, które się jeżą i fuczą przy wejściu. Krzyczy na nie kilka minut, po czym babcie odpuszczają ;) Wczoraj też, kiedy Liwcia się piekliła, Alutka stnęła w obronie Filipka! Przeszła po Tulinkowych plecach, stając między nią a Filipkiem, i przybrała wobec Tuli pozę: „szukasz guza???” Tulinka na chwilę zbaraniała, po czym odłożyła swoje futro na miejsce i wycofała się… :)

Będzie dobrze, musi być :)
Wolałabym oczywiście, żeby już było słodko jak dotąd, ale z drugiej strony - zawsze to troszkę ruchu dla Liwci, i pokaz kondycji ;) "Babcie" walą kopniaki z półobrotu aż miło, zupełnie nie zważając na swój wiek, może jeszcze nie starczy, ale i nie młodziutki ;) Są sprawne i zwinne, o ile tylko nie mają lenia, a Liwci nadal nikt nie podskoczy :D Choć wczoraj Liw tak ganiała młodego, że aż się zmęczyła i położyła ;)

ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: czw sty 01, 2015 9:47 pm
autor: harleyquinn
Fajnie to się czyta :) Po tych wszystkich Twoich problemowych łączeniach to wydaje się przebiegać dobrze :) Pewnie jakieś spiny jeszcze będą, ale wygląda na to, że baby przyjmą chłopaczka do siebie :)

I niech będą wszyscy zdrowi!

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: czw sty 01, 2015 10:37 pm
autor: Megi_82
No, żeby być uczciwym, problemowe to było właściwie tylko jedno ;) Przy innych to ja byłam niecierpliwa i za bezproblemowe uważałam tylko takie, jak miałam pierwsze - siema-siema, jesteśmy stadem :) Po prostu teraz inaczej na to patrzę, mniej się wtrącam, mniej boję i panikuję, nauczyłam się, że zjeżone futro i wrzaski i kotłowaniny niekoniecznie są wstępem do mordu, choć nie powiem, żeby mnie to cieszyło, że stare babska gnębią Filipka. I żebym się jednak nie martwiła trochę. Takie przyczepiactwo i polowanie na nowego już raz się dla Tuli przykro skończyło, kiedy Pączek miała dość.
To też jest takie sobie - spiny są i to ostre. Umeblowałam dziś klatkę, no i mały armagedon, siedzą właśnie w transporterze. Muszą się dogadać trochę, bo jutro idę do pracy i muszą zostać już sami w tejże klatce.

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: pn sty 05, 2015 10:46 pm
autor: Megi_82
Wieści z ostatniej chwili... wczoraj wymacałam Liwci w okolicach ogonka/cewki guzek. Nieregularny, dziwny. Dziś Michał pobiegł do weta, i z racji, że ktoś odwołał zabieg, Liwcia trafiła od razu na wycinkę dziadostwa, które okazało się być guzkiem gruczołu mlekowego, a właściwie dwoma guzkami :-\ Szlag by to jasny, no :( Mam nadzieję, że więcej się nie pojawią... za późno te ich sterylki były :(
Liwcia czuje się dość dobrze po zabiegu, przytomna i na chodzie, w lecznicy ona już, od razu, wychodzi z tego pudła i idzie zwiedzać! Ale jednak albo się zestresowałą mocno, albo ją pobolewa, bo zmasakrowała swoje szmatki i robi to nadal. dałam jej przeciwbólowy i dorzuciłam Pączka do Tulenia. W nocy odpocznie, a rano wróci do stada.
Mam foty nowe, ale jakoś nie mam głowy...