Strona 73 z 100

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: pn sty 05, 2015 11:10 pm
autor: harleyquinn
Mizianko dla Liwci :(

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: wt sty 06, 2015 9:58 pm
autor: diana24
Biedna Liwcia... :(
Wykiziaj ;)

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: wt sty 06, 2015 10:47 pm
autor: Megi_82
Taaa, bardzo biedna... leje Filipa aż furczy :(

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: śr sty 07, 2015 10:23 am
autor: IHime
Musi mu udowodnić, że żaden zabieg nawet jej nie spowolni! Tak trzymać! No, może tylko z tą zmianą, żeby łagodniej dla młodego. ;) No bo jak tu takiego nie pokochać: http://s1061.photobucket.com/user/madzi ... 7.jpg.html <3
http://i1061.photobucket.com/albums/t47 ... d9c96f.jpg <- ta łapka, te miny!
http://s1061.photobucket.com/user/madzi ... 3.jpg.html <- kwintesencja pączkowatości <3 <3 <3

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: pt sty 09, 2015 1:40 am
autor: Megi_82
Liwcia czuła i czuje się dobrze :) Płytkie guzki, maleńkie cięcie. Tylko półdupek kosmaty ogolony ;D

Filipek zarobił dziś dziabiszona przy uchu. Nie wiem od kogo, od dwóch dni są już normalnie wypuszczani, Filipcio odkrył wczoraj skrzynię kanapy, najlepszą miejscówę w domu ;D Tam się czasem kotłuje z kimś, ale teraz już tym bardziej się nie wtrącam, skoro dotąd się nie zjedli. Chciałam mu to przetrzeć aseptem, psiknęłam kilka razy na wacik... a Filipek się ogromnie wystraszył, choć byłam daleko od niego :( Sssssss, czy co...:(

Powoli się wszystko uspokaja, dziewczyny mędzą mu już coraz mniej, drobnica jakaś tylko. Natomiast Filipek, jak tylko mu odpuściły - zaczął się rozzuchwalać i widzę, że nawet Pączkowi chwilami gra na nerwach ::) Ja go żałowałam, a one jednak wiedziały, co robią... no, Tula może nie za bardzo, bo przez te kilkanaście godzin, kiedy Liw nie było z nimi, nawet Filipka lubiła ;) W klatce 2 dni temu Liwcia próbowała go przepędzić spod kocyka - nie dał się. Chodziła napuszona i fucząca, ale on się nie dał :D Wczoraj, jak wspominałam, odkrył skrzynię kanapy, Michał mu pomógł, bo Filipek nadal stanowczo odmawia kontaktu z podłogą, ale jest wszystkiego ciekaw. Tuli i Czice (Tula i aguty władają kanapą) się nie spodobało, że tam wszedł, a może je zaczepiał - nie wiem. Zakotłowało się, wrzask - i... wygonił je obie, a sam razem z Tiną udał się tam na spoczynek ;D Długie godziny tam spędził, a dwie obrażone baby poszły spać gdzie indziej. Dziś znów jakieś przepychanki i ten dziab, ale już jest ogólnie dużo spokojniej, teraz tylko muszą się dotrzeć i zżyć jakoś bardziej. Chyba jutro zacznę już normalnie meblować klatkę i niech się dzieje wola nieba...

Nie wiem, jak zachęcić koleżkę do podłogi. Naprawdę, to mój dziewiąty szczur (.....? :) ), i pierwszy raz coś takiego widzę... zmiata w panice na ręce i koniec. Biurka, nasze fotele, kanapa na wierzchu i w środku - nawet jakoś udaje mu się wejść do środka bez pośrednictwa podłogi. Lata po tym wszystkim po nas, zaczepia, 15 razy na minutę z kolan na biurko i weź go z powrotem ;) Fajny, kochany jest :)

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: pt sty 09, 2015 3:55 pm
autor: madziastan
Ale Pączek wybielała :D Jak fajnie że macie kawalera! :)

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: pt sty 09, 2015 9:28 pm
autor: harleyquinn
Myślę, że wszystko się unormuje :) Tylko, żeby już baby nie fuczały na biednego :P

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: sob sty 10, 2015 10:46 pm
autor: Megi_82
Jemu już nic nie będzie, ale widzę, że jak fuczą, to nie za darmo ;)

Liwia coś sobie zrobiła w rączkę, trzyma podkuloną. Ostatni raz widziałam coś takiego, jak Pączek miała ramię połamane... :-\ No ale może sobie ją przeciążyła, bo nóżka po tej stronie po cieciu guzka była oszczędzana. Oby tylko to...

Tula od wczoraj nie czuje się dobrze :(

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: ndz sty 11, 2015 11:35 am
autor: diana24
Zdróweczka dla stada. Szczególnie dla Liw i Tuli. Oby to ie było nic poważnego ;)

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: ndz sty 11, 2015 2:03 pm
autor: margot1408
Megi_82 pisze:Nie wiem, jak zachęcić koleżkę do podłogi. Naprawdę, to mój dziewiąty szczur (.....? :) ), i pierwszy raz coś takiego widzę... zmiata w panice na ręce i koniec. Biurka, nasze fotele, kanapa na wierzchu i w środku - nawet jakoś udaje mu się wejść do środka bez pośrednictwa podłogi. Lata po tym wszystkim po nas, zaczepia, 15 razy na minutę z kolan na biurko i weź go z powrotem ;) Fajny, kochany jest :)
Może w końcu się odważy, widzi że babeczki biegają po podłodze, też będzie chciał ;)
Megi_82 pisze:Tula od wczoraj nie czuje się dobrze :(
:( A co się dzieje?

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: ndz sty 11, 2015 3:21 pm
autor: Megi_82
Od przedwczoraj bardzo nasiliły się odgłosy, które dotąd wydawała od czasu do czasu (zwykle do zmiany pozycji albo do wykichania noska) - teraz warczy jak mały traktorek, a w dodatku co jakiś czas mam wrażenie, jakby była lekko przydławiona - zdarza się jej szorować pyszczkiem albo miec takie odruchy jak Pączek, kiedy coś jej utkwiło, tylko dużo delikatniej. Windy nie pomagają chyba, zresztą to tak od 2 dni co jakiś czas - a w międzyczasie normalnie je, pije, ma apetyt, tylko jakaś taka... no widać, że ogólnie nie czuje się super, i boczki chodzą :(
Jutro zabiorę je ze sobą do pracy razem z Liwcią, i po pracy pojedziemy do weta. Znów będą bidy siedzieć cały dzień w transporterku, no ale nie ma wyjścia...

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: ndz sty 11, 2015 7:53 pm
autor: Buba
Macie samcola! ;D ;D ;D ;D Cudny jest :) Wugłaskaj, wycałuj, wymiziaj.
A reszcie bab dużo zdrówka :-*

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: pn sty 12, 2015 11:20 pm
autor: Megi_82
Nie wiem, czy zacząć od złych wieści, czy dobrych... Tula potrzebuje ogromnie dużo kciuków :( Kolejny antybiotyk, jest... źle. Poprzednie zapalenie było długie, ciężkie, ale bez objawów, żadnych. Teraz jest inaczej, Tula chwilami leży, chorutka, trudniej jej oddychać, męczy ją nawet jedzenie karmy, więc gotuję jej kaszę jaglaną z warzywami. Oczywiście wściekać się na Filipka ma siłę, ale nie łudzę się, że to świadczy o czymś. Doktor jak tylko weszłam, powiedziała: masakra, takie to warczenie :( Jestem blada ze strachu o nią :( Tak długo była zdrowa, ani katarku, a tak się tuż przed 2 urodzinami posypało...

Teraz lepsze: Liwci rączka jest cała, dla pewności zabrałam ją dziś też do doktora. Nie złamana, nie zwichnięta. Albo się gdzieś rąbnęła, albo nadwerężyła rączkę, kiedy oszczędzała nóżkę. Dziś już staje na tej łapce, ale kuleje. Jeszcze z dzień, dwa w dunie ją potrzymam, bo zapewne będzie chciała Filipcia wychowywać i znów coś sobie uszkodzi. Towarzyszą jej na zmianę Pączek, siostra i Tina (kochanoszczur! siedzi tam z nią cierpliwie i tuli, bo Liwcia się już smutnawa robi... zupełnie, jakbym Czarnul widziała <3 )

Filipek biega od dziś po podłodze :) Miałam go już nie nakłaniać, a tym bardziej nie zmuszać, ale... nadarzyła się okazja, kiedy usiadłam z nim na kolanach, przyleciały 3 inne baby, wchodziły mi na kolana, schodziły. No i w pewnej chwili postawiłam go na podłodze, a on - poszedł po prostu przed siebie :D Wrócił, upewnił się, że jestem i czekam - i znów poszedł :D A potem sam zszedł na podłogę i zwiedza teraz wielki świat :)

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: wt sty 13, 2015 3:14 pm
autor: IHime
Ojej, tulamy Tulinkę razem z Maurysiem, któremu też się włączyło traktorowanie. :-*
I ślemy kojące buziaki we wszystkie odnóża Liwci. :-*

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: śr sty 14, 2015 10:00 pm
autor: Megi_82
Dziękujemy :)
Tula w dobę po zastrzyku przestała charczeć przynajmniej... biega, żuli, standard :) Mam nadzieję, że się wyleczymy...
Liwciowa rączka troszkę jeszcze chyba pobolewa, ale wczoraj oddałam już Liwcię reszcie stada. Gdybyście zobaczyli radość Pączka na jej widok... :) Liwcia, jak gdyby nigdy nic, wróciła do przerwanego ustawiania Filipka ;D Ale... są już razem w dużej, stopniowo meblowanej klatce, wszystko już wraca do normy, coraz mniej utarczek :) Wracam z pracy, wszyscy cali ;)

Widzieliśmy się w lecznicy z "matką" Liw i Tuli, i własna matka ich nie poznała, spodziewając się... babć :D A tu dziewczęta, po których nic a nic nie widać wieku :) Było nam przemiło - bo ja i Michał nie jesteśmy obiektywni i dla nas pewnie zawsze będą, jak wszystkie, ledwo co odrośniętymi maluszkami :)