Dziękujemy za pamięć
Jakoś nie miałam ostatnio weny do pisania, a już do fotek...
Aż strach to uzewnętrzniać, ale wszystko wydaje się być w miarę w porządku, na tyle na ile się da...
Zwyczaje, zapoczątkowane przez Kluseczkę przechodzą z pokolenia na pokolenie, ale jednak są i różnice
W poprzednim składzie stado gromadnie witało gości, może poza Czarnuszką, choć i ona się w końcu ośmielała. Podróżowanie też było całkowicie lajtowe - wystarczyło stuknąć transporterkiem. Wyprawy do rodziców, albo na weekend przez pół kraju? Super, można spać, dadzą jeść i jeszcze się obcy pozachwycają
Teraz jest inaczej, choć fakt, że i goście rzadziej, i odkąd nie mamy auta, nie zabieramy towarzystwa tak często, bo i zimno, i 7 szczurów już waży odpowiednio
Liwcia była w międzyczasie znów chora, ale tak "normalnie", a nie jakieś hardkorowe zapalenie. Wydawało mi się pewnego dnia, że znów jej coś znalazłam pod ogonkiem, ale dwie wetki obmacały i nie ma
Liwcia biega, bawi się, żuli
Tulinka dobrze, choć coraz częściej łapię ją na pracy boczków, nie zawsze czuje się super, ale też dużo biega, bardzo dużo żuli o coś do jedzenia (nawet jak nikt nic nie je), nadal chce jej się wspinać po klatce na dach tylko po to, żeby zejść na dół do miski... jakby nie mogła wejść normalnie
Prawdę mówiąc, Liw i Tulinka (2 lata 3 miesiące) biegają najwięcej z całego stadka, szczególnie teraz, kiedy mieliśmy trochę wolnego - pół dnia na nogach! Zdjęliśmy wreszcie zaporę z wejścia do kuchni, w której szczury nie były od pół roku, i kto najbardziej rozrabiał? Moje babciulki kochane
Nie wszystkie nowe szafki i szuflady mają nałożone fronty, więc rozumiecie, zabawa przednia, tylko patrzyłam, kiedy będę Tulę ściągać z blatu
Liwcia zdaje się pamiętać starą miejscówę kuchenną - pod szafką zlewozmywaka. Teraz nie da się tam wejść, bo wszystkie meble mają cokoły - co nie przeszkadzało Liw sprawdzać, czy aby na pewno się nie da...? Pod inne szafki nie próbowała. Mąż się zastanawia, czy nie usunąć cokołu
Bo przecież biedne szczurki nie mają się w tym domu gdzie podziać, bawić, no zero ciekawych zakamarków :>
Pączek... z Pączkiem coś się dzieje, nie wiem, starzeje się czy co... w okolicach kwietnia 2 latka. Zaniepokoiło mnie, że ostatnio Liw, zawsze spiąca u Michała na biurku, przychodziła do niej tulić, inne szczury też. Aż ją zabrałam do weta na osłuchanie, obmacanie, ale jak zawsze wydaje się być zdrowa jak koń. Od kilku tygodni jest jakby nieobecna - nie chce wychodzić na wybiegi, albo siedzi w klatce, albo jak już wyjdzie, to na moje biurko do igloo. Zawsze pierwsza czuła z kilometra, że coś się je i leciała, teraz nawet głowy nie podniesie, choć jakby jej dać, to wcina oczywiście. No taka jakaś jest... i utyła od tego leżenia
I zdarza się, że pobolewa ją ta łapka, którą miała złamaną. Pewnie waga, i nie najmłodszy wiek mają w tym swój udział
Plus fakt, że ona zawsze była troszkę dziwna, troszkę osobna, odkąd jest w stadzie. Jest nadal zwinna i sprawna fizycznie, jeśli zechce jej się ruszyć, ale najczęściej jej się nie chce.
Alutka - co jakiś czas muszę sobie przypomnieć, że to od dłuższego czasu już całkiem dorosła Alicja! 9 miesięcy. Co robić, kiedy wygląda, jakby miała 4 miesiące, wieczny maluch
Niezmordowanie próbuje swoich sił z babciami, i choć czasem Liw jej "pozwoli" być górą, to jednak zwykle zabawa się szybko kończy i Aluś leży. Jeszcze nie jej czas
I jest alergikiem... Jest nas w domu już 3 alergików
Mam nadzieję, że nie na gluten, i nie na nas
Czikita (za kilka dni 10 miesięcy) zmienia się w totalną lizawkę
Ilekroć dorwie moje ręce, liże, iska, miziać ją mogę
Nie mogę uwierzyć, jak bardzo się zmieniła i otworzyła, i to cały czas postępuje
Tinuś (będzie już miała roczek) jest mięciuchnym, ciepluchnym kochanoszczurem, spokojnym i łagodnym, z okresowo włączającymi się lekkimi strachami. Kraina łagodności, zupełnie jak Czarnulek
Filipek jest szczurem megastadnym. Jest fajny, kochany, od dawna nie podgryza (jego poprzednie imię brzmiało: Gryzek) ale skupiony absolutnie na stadzie, uwielbia i szanuje swoje dziewczyny. Ze stoickim spokojem znosi fochy babciowe, choć dałby im radę jednym paluszkiem
Ale i babcie uwielbiają jego
Kiedy wyciągam wieczorem ekipę kanapową, często sam nie chce iść pierwszy do rękawa, ale jak zostanie w kanapie sam, to już migiem, a później biegiem do klatki, prosto do kosza z babami
Wyrósł z niego spory facio, dobrze ponad pół kilo