maga: ja też miałam. dlatego nie rzucałam słuchawką, nie rzucałam obelg, grzecznie mówiłam nie, dziękuję, przykro mi itp.
ale właściwie w imię czego mam się przed nimi płaszczyć? bo mają trudną pracę? no ok, ale bez przesady. jeżeli ktoś mi coś proponuje a ja mówię nie, dziękuję, i ta osoba mówi aha, dziękuję, do widzenia i rozłącza się to mogę to ścierpieć. ale takie kataryny, co się nie zatrzymają, trajkoczą, wciskają na siłę....
o albo fajna scenka była kiedyś - jakaś lala dzwoni [zauważ że na mój prywatny numer! bez mojej zgody na robienie tego!] i mówi że ona robi ankietę w sprawie czegoś tam, powiedzmy banków. i czy mogę poświęcić parę minut na rozmowę. odpowiedziałam zgodnie z prawdą że nie, a ona na to, to jest praktycznie cytat "aha, no trudno, może innym razem, ale rozumiem, że ma pani konto w banku?" ja [zaczynam czerwienieć bo widzę haczyk] "mam, ale nie mam.........." słowa "czasu" już nie powiedziałam bo mi przerwała: "w jakim banku ma pani konto? czy jest pani zadowolona z usług................." itp. ale wkurzyła mnie tak, że jej przerwałam i zaczęłam mówić że "przecież powiedziałam, nie mam czasu z panią rozmawiać" i czy uwierzysz, ona się nie zamknęła, cały czas nadawała, przekrzykując mnie. a i tak odłożyłam.
oni po prostu nie słuchają. takie rzeczy jak "nie, dziękuję, nie potrzebuję, nie mam czasu" mają kompletnie gdzieś. mnie to wytrąca z równowagi. niedługo ulotkarze zamiast podawać ulotki i akceptować odmowy będą się ludziom wieszać u nóg dopóki nie wcisną im ulotki. i też pewnie będziesz im współczuć, bo to wredna praca.
tak, to są ludzie, i to jest ich praca, ale nastąpiło przegięcie, oni wcisną się w każde wahanie i każde podyktowane uprzejmością ustępstwo w rozmowie. doskonale wiedzą, że kulturalna osoba nie rzuci słuchawką, jak już powie im dzień dobry. zachowują się jak automaty do wciskania telefonowego kitu. te ankiety na różne tematy [kiedyś wzięłam w jakichś udział - bo tez mi się wydawało, że ankieter też człowiek, w końcu ankieta nie gryzie itp] często kończą się próbą wciśnięcia mi jakiejś usługi lub towaru, i to mnie wściekało najbardziej. świadkowie jehowy nie są tak upierdliwi, możesz mi wierzyć.
i w ogóle nie uważasz, że jak na dzień dobry odłożę słuchawkę, to lepiej dla dzwoniącego? że nie musi się natrajkotać bezproduktywnie? rozumiem, że jego szef każe mu dzwonić na mój numer, [nie wiem czy prawo zezwala w ten sposób wykorzystywać prywatne numery], ale chyba takie słowo jak "nie" powinien respektować? a może on jest biedny żuczek, on tylko wykonuje rozkazy.................? jak większość przestępców wojennych
