Tak naprawdę, to dobrze, że to była niedziela i na tyle brzydka, że byłam w domu; gdybym go znalazła po powrocie, byłoby mi dodatkowo źle, że umierał a ja go nie ratowałam... byłam przy tym i wiem, że chwilę wcześniej „jeździł na mnie”, buszował na łóżku i prócz bulgotania w nosku i pokichiwania, nie wyglądał na cierpiącego. Normalnie zjadł „bukiet warzyw ze złotym kurczakiem” i miał obiecaną porcję danonka...siedział na swojej półce i nagle usłyszałam z kartonowego domku odgłosy jakby zadławienia- głośną czkawkę; natychmiast byłam przy nim, wyciągnęłam z kartonu- leciał mi przez palce i jeszcze ze trzy/ cztery razy szarpnęło nim to wewnętrzne dławienie; odpływał...zaczęłam mu masować serduszko, napisałam na forum ubierając buty. Po chwili nie czułam już serca, ale jeszcze żył, zbiegając po schodach, jeszcze uciskałam serduszko; naprawdę, mamy tak blisko do lecznicy, ale to już na nic się nie zdało....
Dla niego, to chyba nie było bardzo trudne, mnie lubił raczej średnio, innych szczurów wcale, kota nie udało mu się do siebie przekonać- jeszcze w nocy przegonił ją z mojego łóżka... Wrocławiaku Kochany, Słodki, Kartonolubny Menelu... nie pojęłam cię zupełnie, ale wiesz, przecież, co ci mówiłam jeszcze tej nocy drapiąc grzywkę? Twój śliczny płaszczyk i piękne oczy...śpij malutki i poszukaj tam reszty Kwarków... [*]
Sama nie wiem...to trzeci szczur, który tak odchodzi ode mnie niespodziewanie, bez walki...to bardzo dziwne uczucie. Z jednej strony wydaje mi się, że to „brak zaufania do mnie” z drugiej jednak, każdy by przecież wolał, żyć normalnie i odejść w ciągu kilku minut, bez nękania gorzkim lekarstwem, bez walki o oddech...
Stefka podejrzewaam o myko, bo od kiedy u mnie ...był (trudny ten czas przeszły) wiecznie w nim bulgotało a porfiryna znikła dopiero, gdy nabyliśmy nebulizator- po gentamecynie. Pojawiła się znowu dwa dni temu, wraz z bulgotem. Rozgdakał się też i Bless, więc myślałam, że to zwykłe przeziębienie.( Bless i Dolarek, śpią przytuleni )
Stefek z Blokowiska, był „trochę inny” z tą „rozchodzącą się w rękach” skórką, z brakiem węchu, który pozwalał mu rzucać się na gorzkie lekarstwo, jak na największy przysmak i szukać kontaktów z Kotem. Z instynktownym, nieszczurzym, rzucaniem się na oślep, na o wiele od siebie silniejszego samca... nadpobudliwy ruchowo

- prawie nigdy nie „przechodził”- on przebiegał, błyskawicznie przebierając łapkami i to najczęściej w stronę najwyżej położonego punktu (np. czubka mojej głowy) – szczur wysokopienny...