Strona 76 z 84

Re: Moje kochane urwisy... Potrzebujemy kciuków!

: wt sie 06, 2013 9:52 am
autor: unipaks
Rozumiem Twoje obawy, człowiek się zastanawia nad wyborem i bije z myślami, zdając się na decyzję wetów... :-\
Jestem myślami przy Was, kochani :-*

Re: Moje kochane urwisy... Potrzebujemy kciuków!

: wt sie 06, 2013 12:53 pm
autor: zocha
Adżul już w lecznicy. Koło 15:00 ma mieć operację.

Wzięłam dzisiaj od razu pozostałą trójkę na kontrolę. No i jak chorować, to wszyscy razem :-\ Ogólnie nie jest źle, ale z racji wieku nie jest też super.
Noname od wczoraj wieczorem coś mnie zaczął martwić, jakiś taki dziwny był. Gdy wszedł do klatki, zaczął tak dziwnie na każdą stronę główką ruszać, jakby coś wąchał, ale dziwnie to wyglądało. Nie mógł się położyć w jednym miejscu tylko tak dziwnie niuchał na każdą stonę. Jakby jakiś zmysł mu wysiadł i nie mógł się odnaleźć w nowej sytuacji. Niby nic, ale mnie jakoś to tak trochę zaniepokoiło. Dzisiaj rano jakiś taki przytłumiony był, oczka takie dziwne. Może to upały dają o sobie znać, nie wiem, ale jakoś taka wyczulona teraz jestem na każdy najmniejszy sygnał.
Dr Strąk, też zauważyła, że jakiś taki niewyraźny jest. Osłuchała, w uszka zajrzała i niby wszystko dobrze. Ale ten jego wzrok też ją trochę zmartwił. Stwierdziła, że to może być przysadka :( Przepisała Cabaser, mamy obserwować. Jeżeli nie będzie poprawy będzie trzeba zrobić morfologie.
Każdy miał robione prześwietlenie i u Nonama wyszło najlepiej, wszystko ładne, bez żadnych widocznych zmian.
U Białego wyszło coś z serduszkiem (niestety przy ogromie informacji, zapomniałam co konkretnie mówiła lekarz), mam dawać Prilium. U Plastka też coś wyszło, jakaś mała plama :P ale wygląda to jak pozostałości po czymś co mógł mieć wcześniej :-\
Osłuchowo wszystkie dobrze. Plastek coś świszczy, jakby coś w nosku tam było, ale przy osłuchu w porządku.
Każdy z racji innych i razem wziętych objawów (zapobiegawczo?) dostał antybiotyk Enroxil i Tolfedine.

Wiedziałam, że biorąc cztery szczury z jednego miotu mogę się potem liczyć z wysypem wszystkiego naraz, ale i tak te wszystkie sumy mnie przerażają.
To by było tyle o chorowitkach. Oby leki pomogły i było tylko lepiej.

Dziękuję dziewczyny za wsparcie i że jesteście z nami! :-*

Adżulku, trzymaj się mój kochany. Jestem z Tobą!

Re: Moje kochane urwisy... Potrzebujemy kciuków!

: wt sie 06, 2013 2:04 pm
autor: unipaks
Taka dezorientacja, wrażenie „zagubienia” mogłoby faktycznie wskazywać na przysadkę, chyba że daj Boże to nadmiar upałów tak wpływa... :-\ :-\ Obserwuj go, możesz mu też zrobić test „taczki” i ten przy blacie stołu, czy wchodzi/podciąga nóżki. W razie czego, szybko rozpoznane i potraktowane odpowiednią uderzeniową dawką paskudztwo powinno się poddawać
Trzymam kciuki za Adżula i za chłopaków, żeby leki pomogły! :-*

Re: Moje kochane urwisy... Potrzebujemy kciuków!

: wt sie 06, 2013 2:54 pm
autor: zocha
Teraz Noname wstał i rzeczywiście coś jest nie tak. Chciałam dać mu chrupka i nie wziął go w łapki, za to Plastek jak tylko wyczuł od razu wstał i wziął chrupka. Liże tylko arbuza, trochę skubnie, ale w łapki nie weźmie :(
Dr mnie pytała czy ma problemy z suchym pokarmem, ale powiem szczerze od wczoraj nie zauważyłam czy jadł czy nie. Jak wszedł wieczorem do klatki, to chyba od razu skierował się do rury i zaczął tak dziwnie zachowywać. A rano nic nie jadł, zresztą chyba żaden, tylko od razu wyszli z klatki i poszli każdy w swoje miejsce. No, ale w te upały to się nie dziwie, że nie chce się jeść. No, ale Noname chyba rzeczywiście ma problem z jedzeniem suchego :-\ Jeszcze dr stwierdziła, że jest trochę odwodniony i trochę go nawodniła, dostał małą dawkę kroplówki.

Uni. o tym teście coś kiedyś słyszałam, ale teraz nie mogę sobie jakoś obrazowo wyobrazić jak to się robi ::) Aaa coś mi świta, że dr Rzepka chyba kiedyś któremuś tak robiła.

Kurcze wychodzi na to, że to pewnie przysadka :(

Re: Moje kochane urwisy... Potrzebujemy kciuków!

: wt sie 06, 2013 4:15 pm
autor: unipaks
Zocha, zrób to, o czym wspomina ol.:
ol. pisze:
- położyć szczurkę na boku i patrzeć czy będzie potrafiła sama się podnieść,
- zrobić jej "taczkę" - unieść w górę tylną część ciała i czy będzie potrafiła iść kawałek na przednich nóżkach
- chwycić szczurka jedną ręką wpół, drugą pod pupę i przysunąć nóżkami do blatu stołu - zdrowy szczurek powinien próbować oprzeć nóżki na blacie.
Na wszelki wypadek możesz poczytać tu: http://www.szczury.org/viewtopic.php?f= ... 39#p946601

Re: Moje kochane urwisy... Potrzebujemy kciuków!

: wt sie 06, 2013 4:55 pm
autor: ol.
Takie testy dr Rzepka wykonywała niegdyś na Asche. Tylko wiadomo tzeba brać poprawkę, że przysadka czasami objawia się książkowo, a czasami nietypowo;/ Najważniejsze, że Noname dostał cabaseril i od tej strony jesteście zabezpieczeni. Jeśli to przysadka i reakcja będzie pozytywna jest duża szansa, że jutro będzie już można ją zauważyć. Czego najmocniej życzę (tj. tak jak można życzyć takiej diagnozy, ale z obecnymi technikami leczenia i dobrą reakcją szczura, przysadkowcy mogą żyć całkiem długo i komfortowo).

I mnie zmartwiła ta zbyt długa lista wykrytych różności u chłopców, ale mam nadzieję, że chłopcy poradzą sobie. Wspaniała czwórka, każdy z osobna i wszyscy razem - przetrwają !
Noname i Adżi, Wy przede wszystkim :-*

Re: Moje kochane urwisy... Potrzebujemy kciuków!

: śr sie 07, 2013 7:32 am
autor: zocha
Niestety Adżul nie ma z nami...
Operację przeszedł niby dobrze, ale nie wybudził się z narkozy. Podczas operacji stracił dużo krwi, guz był wielki.

Pozostał ogromny żal, smutek, wiele łez i czuje jak kolejna cząstka mnie w raz z nim została zabrana.

Mam tysiące myśli, chciałabym wszystko z siebie wyrzucić, ale nie mam po prostu siły.
Wszystko tak szybko się działo. Myślę, że gdyby nie przymusowy tak szybki termin, pewnie bym jeszcze trochę zwlekała i Adżula byłby z nami... Niestety wszystko się potoczył nie tak jak powinno :(

Re: Moje kochane urwisy... Potrzebujemy kciuków!

: śr sie 07, 2013 7:45 am
autor: nienazwana
:'(
Przy narkozie zawsze jest ryzyko że ogonek się nie obudzi. A tu jeszcze dodatkowo guz był duży. To nie Twoja wina. Ty podjęłaś najlepszą decyzję aby go ratować. Nie udało się. Kiedyś jak jedna z moich samiczek poszła na zabieg usunięcia "niegroźnego" ropnia i po otworzeniu brzucha okazało się że to nowotwór z przerzutami a w brzuszku jest miazga też musiałam podjąć decyzję żeby przerwać bezsensowny w takiej sytuacji zabieg i nie budzić już jej :'(
To nie Twoja wina. Nie zarzucaj sobie absolutnie nic. Trzymaj się..........

Re: Moje kochane urwisy... Potrzebujemy kciuków!

: śr sie 07, 2013 7:45 am
autor: ol.
M., nie mam słów jak przykro :(
Przytulam, po prostu...


[^]

Re: Moje kochane urwisy... Potrzebujemy kciuków!

: śr sie 07, 2013 8:42 am
autor: unipaks
I ja przytulam... Tak bardzo, bardzo mi przykro... :(
leć, Adżi [*]

Re: Moje kochane urwisy... Potrzebujemy kciuków!

: śr sie 07, 2013 9:59 am
autor: manianera
Tak mi przykro :'(
Nowotwór, presja czasu, ciężkie decyzje - to wszystko jest nie fair. Choć trzeba pamiętać, że ponad dwa lata spędził tak dobrze.
Dobranoc, Adżulku, pozdrów od nas Młodego.

Re: Moje kochane urwisy... Potrzebujemy kciuków!

: śr sie 07, 2013 12:27 pm
autor: Entreen
Kochana, nie wyrzucaj sobie nic tylko - skoro guz był tak wielki, to i tak była kwestia dni, zanim by osłabł tak, że serce by pękało... Zrobiłaś, co mogłaś najlepszego.
Trzymajcie się.

Re: Moje kochane urwisy... Potrzebujemy kciuków!

: śr sie 07, 2013 8:55 pm
autor: zocha
Adżi, Adżul, moja i tak naprawdę tylko moja kochana Adżulina. Przez niektórych zwany Maharadżi :) Jeden z czwórki braci którzy do nas trafili, z 16stu rodzeństwa.
Na początku - małe Adhd, z wielką plamą :)
Obrazek
Obrazek Obrazek

wyrósł na dużego szczura, któremu plamka gdzieś znikła ;)
Obrazek
Był kochanym, całuśnym szczurkiem. Jako jedyny dawał buziaki, uwielbiał chować się pod koszulkę, mógł tam siedzieć dłuuugi czas. Był jedynym pieszczochem ze stadka, tak naprawdę to właśnie w nim widziałam cząstkę Młodego.
Gdy był młodszy mogłam go przewracać na plecki i tarmosić po brzuszku :) po jakimś czasie uciekał by za chwilę powrócić i od nowa :) Lubił zaczepiać innych, ale w głębi serca był spokojnym szczurkiem. Często na uboczu, ulubione miejsce klatka i sputnik.

Obrazek Obrazek
z bratem Obrazek

Adżulku brakuję Cię bardzo, nagle z czteroszczurzego stadka zrobiło się dwu i Noname. No właśnie Noname, Nonamowi chyba brakuję Cię najbardziej :(
Jest pustka i smutek. Ale to my, my damy sobie rade. A Ty - Ty mam nadzieję, że miałeś szczęśliwe życie tu z nami.

Żegnaj mój Adżulku...

Re: Moje kochane urwisy... Potrzebujemy kciuków!

: śr sie 07, 2013 9:09 pm
autor: unipaks
Miał u Was wspaniały dom i kochających opiekunów, przez czas tutaj spędzony był szczęśliwy i zadowolony z życia :)
http://i930.photobucket.com/albums/ad14 ... G_4336.jpg Niech Ci tam za TM też będzie dobrze, Adżulku!
Nam tutaj będzie Cię brakować, ogonku...
Trzymaj się Zocha, ściskam :-*

Re: Moje kochane urwisy... Adżul [*]

: czw sie 08, 2013 8:50 am
autor: ol.
Pozostawił tutaj po sobie piękne wspomnienia i jestem pewna, że takie same uniósł ze sobą Tam...
Odnajdź tam Młodego Adżi, ale i czuwaj nad braćmi. Po obu stronach jesteście równie cenni :-*