Strona 76 z 106

Re: futrzaste momenty

: sob sty 12, 2013 9:22 pm
autor: BlackRat
A właśnie! A może spróbuj z waniliowym mlekiem sojowym (moje mają na jego punkcie pier...), albo zwykłe mlesio może zapodaj?

Re: futrzaste momenty

: sob sty 12, 2013 9:44 pm
autor: saszenka
Ja myślę, że ona niezbyt chętnie je dlatego, że ją brzusio boli i od zabiegu i z powodu braku kupy... Siku jest normalne, niezagęszczone, coś tam zjada - nie tyle ile powinna, ale tragedii jeszcze nie ma.
A to mleko sojowe waniliowe to gdzie można kupić? Nie widziałam nigdy takiego :)
Przez ostatnią dobę pożarła kawałek banana, 2 plasterki marchewki i trochę obiadku gerberkowego. I prawie całą kapsułkę tranu. Może postąpiłam okrutnie... z bólem serca zamknęłam ją w transporterze, z premedytacją czekając na stres kupę. No i stało się. Po kolejnych 24 godzinach mamy drugą parę twardych jak skała bobków (chyba je oprawię w ramkę normalnie). Po całej tej mieszance powinna być bomba biologiczna, ale dobre i to.

Czy fakt przeżywania braku obecności/konsystencji/zapach/koloru kupy świadczy o tym, że jestem gotowa na macierzyństwo? :P

Re: futrzaste momenty

: sob sty 12, 2013 11:31 pm
autor: majulina
Saszenka niezaprzeczalnie cos w tym jest ( chodzi mi o kolorki kupali):>
Gratuluję kupobetonitów:D mała rzecz , a cieszy:))))

pozdrawiam!

Re: futrzaste momenty

: ndz sty 13, 2013 12:49 am
autor: BlackRat
Buahaha! Gratuluję klocków ;D
A mleko np. z Alpro jest w lewiatanie, ale ja kupuję w biedronce (nie pamiętam firmy), bo o połowę tańsze, a w smaku takie samo.
Jogurciku próbowałaś?

Re: futrzaste momenty

: ndz sty 13, 2013 1:00 am
autor: saszenka
Ejno, albo to zmowa albo popadam w paranoję ::) Stado też nie wydala! Od sprzątania (i serii rzadkich stres kup), czyli jakieś 8 godzin bez kupy, ani jednej!!! Stado je to co jadło, Greta je samo miękkie, woda ta sama... Matko świnto, to ja też przestanę chodzić do kibelka, a co...

Jogurtu nie próbowałam jeszcze, jutro czmyhnę na zakupy :)

Re: futrzaste momenty

: ndz sty 13, 2013 1:03 am
autor: BlackRat
O masz Ci los, rodzinne zatwardzenie ::)
A może po jakimś żarciu wcześniejszym coś zatkało? Oliwy z oliwek spróbuj dać, albo zrób "kisiel" z simienia.

Re: futrzaste momenty

: ndz sty 13, 2013 1:04 am
autor: BlackRat
'Siemienia' miało być v_v

Re: futrzaste momenty

: ndz sty 13, 2013 1:10 am
autor: saszenka
Dostają łachudry codziennie dawkę tranu na wzmocnienie a siemię mają w paszy... One są po prostu obrażone za brak Grety, ona im nadała ultradźwiękami, że jest heca z kupą i świetna zabawa bo mamusia zagląda pod ogon i odwala taniec dziękczynny za każdego bobka i tyle ::)

Gytia się właśnie wyłamała! O niebiosa, muszę się leczyć :P

Re: futrzaste momenty

: ndz sty 13, 2013 1:12 am
autor: BlackRat
Saszenko, spoko spoko, ja mam podobnie, to jakby co wylądujemy w psychiatryku razem ;)

Re: futrzaste momenty

: ndz sty 13, 2013 1:18 am
autor: saszenka
Git, ja już od dawna mam zarezerwowany pokój w psychiatryku, w lewym skrzydle, z widokiem na sadzawkę ;D

Re: futrzaste momenty

: ndz sty 13, 2013 2:51 am
autor: saszenka
Z cyklu: jak nie urok to przemarsz wojsk radzieckich (bo przecież nie sraczka). Gaba się zadławiła. Starałam się jej pomóc, ale nic to nie dało, poza tym, że uciekła ode mnie. Leży. Ślini się i charka. Kurde. To jest to (dokładnie ten sam dźwięk) co wcześniej lekarze próbowali antybiotykami leczyć, a ona się normalnie w świecie regularnie co kilka-kilkanaście dni (tyle przynajmniej wysłuchałam) dławi. Tylko że teraz jakby bardziej konkretnie, całą paszczę ma mokrą i spienioną. Ja pierdzielę.

Re: futrzaste momenty

: ndz sty 13, 2013 3:52 am
autor: BlackRat
Próbowałaś robić windę? Ja mojemu maleństwu ostatnio niestety windą nie di końca pomogłam, za to pomogły waciki na patyku zwilżone wodą, wsadzałam niuni do pysia i wyciągałam ślinę. Jej, ależ masz przeżycia dzisiaj :/

Re: futrzaste momenty

: ndz sty 13, 2013 6:04 am
autor: saszenka
Brak mi słów. Nie wiem, co powiedzieć...
Gabiszcze nieustająco charkała i śliniła się (w pewnym momencie ślina przybrała kolor bladoczerwony), leżała w kuwetce, płytki oddech. Poszła do dziewczyn, Gandzik się nią zajął: wylizał jej paszczę, zrobił masaż żeber (autentycznie tak to wyglądało), ogrzał własnym ciałem (Gytia miała całą sprawę w ogonie, zwłaszcza że na niej leżały). Potem poszła w inny kąt. Wciąż ślina, charczenie, brak oddechu. Próbowałam wszystkiego, wszystkich opisanych na forum metod. W pewnym momencie Gabik się położyła i ledwo dychała. Wtedy to, zachęcona przez BlackRat, postanowiłam nie czekać na otwarcie lecznicy do 7 tylko szukać całodobowej. Piękny jest zaśnieżony świat o tej porze... Udało nam się dotrzeć do Lecznicy pod koniem. Obudziłyśmy pana i panią. Ja spanikowana, że szczur mi umiera... państwo weteryniarstwo jeszcze jedną nogą we śnie, otwieram transporter... a ten POTWÓR, bo nie mam jak inaczej jej nazwać, wyskakuje rączo i żwawo, jak gdyby nic i że poganiać się chce po stole 8)
Tak czy inaczej zasugerowali, żeby zrobić temu talibowi bez serca EKG, bo to może być jednak serducho... No i pochwalili, że przejmuję się szczurkiem w środku nocy ::)

Re: futrzaste momenty

: ndz sty 13, 2013 8:31 am
autor: BlackRat
Buahaha ;D. Też tak raz miałam, ja do weta z paniką, a pieron jak gdyby nigdy nic "co est?" Dobrze, że tak się skończyło. I właśnie też się zastanawiałam, czy to nie serducho, skoro to nie pierwszy raz :/ Tylko EKG to raczej nic nie da w przypadku szczurka, mnie mówiono że tylko osłuchowo i poglądowo, albo RTG ale na kliszi mammograficznej, z tym że to ponoć też nie koniecznie wyjdzie na zdjęciu, jeśli serdusio nie będzie bardzo powiększone.

Re: futrzaste momenty

: ndz sty 13, 2013 8:33 am
autor: BlackRat
Kliszy, kliszy... ale literówki ostatnio ciągle walę V_v'