Re: wolna szczurza szuflandia
: wt cze 08, 2010 8:57 am
wybaczcie że tak długo. wczoraj miałam gości, malutkiej przeniosłam klatkę dużą do drugiego pokoju,
gdyż pierwszej nocy chciałam ją też przenocować w dużej klatce, ale w moim pokoju- noc okazała się nieprzespana, bo spędzałam złowrogi kamizelkowy cień z niej.
przestraszyłam się Kamizelki szczerze mówiąc, i z Enigmą wiem, że jakoś to będzie, ale Kamizelka...
już chyba zapomniałam, że ona jest w pewien sposób kaleka, i ma dziwne sposoby wyrażania uczuć.
Kamizelka krążyła po górze klatki tamtej nocy i zachowywała się jak szczur w amoku, uciekała dopiero wtedy gdy ją mocniej szturchnęłam w tyłek ( a po ciemku się i tak bałam jej dotknąć, bo kto wie kiedy dziabnie), a tradycyjne "pssst" już nie straszyło jej, bo ona widziała cel.
malutka nocowała zatem w transporterku od Mal, a tak mi jej szkoda było, że skoro świt przetargałam dużą klatkę do pokoju mamy.
kiedy tylko mogłam wpadałam tam do malutkiej, ale to było za mało czasu wciąż.
więc dzisiejszej nocy spałam obok klatki w pokoju maminym, malutką zgarnęłam do łóżka i...zasnęłam.
zbudziłam się gdy już szarzało, bo ktoś malutki mi po głowie skakał
spakowałam ją dla bezpieczeństwa z powrotem do klatki, ale dziś rano znów miałyśmy dla siebie godzinkę.
to wciąż za mało. Szczałka moja wciąż mnie nie zna
ale to się zmieni. na dzisiejszy dzień zaplanowałam generalny porządek w szuflandii i klatce, i duuużo czasu dla malizny
Mal, co malizna jada? dałam jej płatki owsiane, ale ona kiepsko tu lubi. dziś będę kombinować z menu dla malutkiej, będziemy sprawdzać upodobania. no i tradycyjnie brokułka kupiłam
a tu porcja dzisiejszoporannych zdjęć

gdyż pierwszej nocy chciałam ją też przenocować w dużej klatce, ale w moim pokoju- noc okazała się nieprzespana, bo spędzałam złowrogi kamizelkowy cień z niej.
przestraszyłam się Kamizelki szczerze mówiąc, i z Enigmą wiem, że jakoś to będzie, ale Kamizelka...
już chyba zapomniałam, że ona jest w pewien sposób kaleka, i ma dziwne sposoby wyrażania uczuć.
Kamizelka krążyła po górze klatki tamtej nocy i zachowywała się jak szczur w amoku, uciekała dopiero wtedy gdy ją mocniej szturchnęłam w tyłek ( a po ciemku się i tak bałam jej dotknąć, bo kto wie kiedy dziabnie), a tradycyjne "pssst" już nie straszyło jej, bo ona widziała cel.
malutka nocowała zatem w transporterku od Mal, a tak mi jej szkoda było, że skoro świt przetargałam dużą klatkę do pokoju mamy.
kiedy tylko mogłam wpadałam tam do malutkiej, ale to było za mało czasu wciąż.
więc dzisiejszej nocy spałam obok klatki w pokoju maminym, malutką zgarnęłam do łóżka i...zasnęłam.
zbudziłam się gdy już szarzało, bo ktoś malutki mi po głowie skakał

spakowałam ją dla bezpieczeństwa z powrotem do klatki, ale dziś rano znów miałyśmy dla siebie godzinkę.
to wciąż za mało. Szczałka moja wciąż mnie nie zna

ale to się zmieni. na dzisiejszy dzień zaplanowałam generalny porządek w szuflandii i klatce, i duuużo czasu dla malizny
Mal, co malizna jada? dałam jej płatki owsiane, ale ona kiepsko tu lubi. dziś będę kombinować z menu dla malutkiej, będziemy sprawdzać upodobania. no i tradycyjnie brokułka kupiłam

a tu porcja dzisiejszoporannych zdjęć











