Dawno nic tu nie pisałam, pasuje odkopać temat i się przypomnieć.

W ramach zadośćuczynienia będą w końcu obiecane już kiedyś zdjęcia.
Zacznę od szczuractwa, chłopcy zdrowi, świetnie się dogadują, są tacy grzeczni, że czasem aż zapominam, że mam szczury.
Giluś




Łasiu vel Parówka




Neluś musiała się wciąć, głuptas dalej boi się szczurów ale jest na dobrej drodze, na zdjęciu jak widać piękna przyjaźń psio-szczurza.
I oczywiście piękny portrecik musi być.
To teraz czas na moje wieczne dziecię, Adelątko.

To chyba jedyne aktualne zdjęcie na którym nie widać czekoladowej rozmazanej plamy.

Tak bardzo rozszalała się w czasie zabawy z koleżanką labradorką i panną husky, że skończyło się na moim uszkodzonym kolanie.

Ale ważne, że pies się wyszalał i był zadowolony.
No i kociaki. Maluchy nadal są u nas, panowie mieli wyjątkowego pecha co do nowych domów... Pod koniec lutego jedziemy z nimi do Warszawy, dzięki kochanej
Zbuu (

) znalazła się chętna osoba by ich przygarnąć, dlatego proszę o kciuki, bo już teraz musi się udać.
Kiedy te 8 miesięcy tak przeleciało...

A te dwie panny strasznie ostatnio się nie dogadują.

Nie ma dnia żeby nie biegały za sobą napuszone po całym pokoju.

Ze smutniejszych informacji, myszek Aluś odszedł niedawno. Strasznie smutno bez mysiaków, pusto bez duny, ale teraz nie czas na przygarnianie nowego lokatora, choć mam nadzieję, że kiedyś jeszcze wrócę do przygody z myszkami.
Postaram się nie zaniedbywać już tematu aż tak bardzo.

Pozdrawiamy!
