Fotki oczywiście będą, kiedy przełamię nieustające lenistwo
Paul, u Nokulki... hmmm, nie wiem co powiedzieć. Widać, że antybiotyk pomógł, bo dziwak trzyma w miarę pion (tzn. poziom).
Nie kręci się w kółko już, z objawów niepokojących pozostało jej przyśpieszenie x10 (wygląda jakby ją notorycznie ktoś lub coś gonilo), no i lekka dezorientacja - ale z tym o niebo lepiej, niż tydzień temu. Przynajmniej już mniej więcej widzi, gdzie zmierza. Ciągle też uroczo spogląda w górę tym wyłupiastym okiem Saurona.
Całości malowniczej postaci Noktuli dopełnia ten łysy cycek na nodze (niestety, mam wrażenie że urósł trochę).
Oprócz tych wszystkich niestosownych mankamentów urody, Noktuli towarzyszy straszliwy apetyt. Tak straszliwy, że ostatnio nieomal mnie porwała razem z orzeszkiem, pod łóżko- do swego pierdolnika.
Słów parę o nowo przybyłych - Rozalka i Dziabaducha, to przesłodkie lizawki, bombardują miłością wszystko co napotkają ( Rozalka dziś nawet postanowiła wypolerować jęzorkiem łysinę Mushiszki

). Na razie łączenie wygląda dosyć histerycznie z mojej strony, bo chyba odwykłam od takich akcji.
Noktula nawet nie zauważyła maluchów, od razu przeszła po nich obu, sparaliżowanych ze strachu. Dziewczyny z miejsca się w niej zakochały (czemuż się dziwić;)?)
Mushishi, początkowo bojowo nastawiona - następnie skapitulowała.
Lalyla - największy taran i machina oblężnicza transporterka, czarne ucieleśnienie agresji.
Nie spodziewałam się tego.
Niby już zaakceptowała "nowe byty", ale nadal znienacka wskakuje na łóżko, gdzie stacjonujemy z labisiami i w furii , kopniakami zrzuca je z łoża

Na razie jest bez rozlewu krwi (oby tak zostało). ...