Strona 79 z 100

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: pt maja 15, 2015 3:35 pm
autor: margot1408
Megi_82 pisze:Filipek od jakiegoś czasu robi starszym dziewczynom coś dziwnego: próbuje wciągać je zębami na półeczkę za kominem dzielącym nasze biurka. Mają tam taką swoja miejscówę. Już kilka razy zauważyłam, że wychyla się stamtąd, łapie Liw albo Tulę zębami za futro, a Tulę wczoraj nawet za ogon, i próbuje je wciągać... :o Liw się wściekła oczywiście, Tula się drze i nie wie, co jest grane. To nie jest gryzienie, żadne nagłe "cap!". To jest spokojne złapanie w zęby, tak jak... szczurza matka zawleka młode do gniazda. Co to może być...???
U mnie Maleństwo tak robiła, czasami coś ją nachodziło, wysuwała łepek z koszyczka i ciągnęła siostry za futerko, za pyszczek, raz za ucho... jakby chciała im podokuczać. One stały nieruchomo, czekając aż jej przejdzie. Nie to co Liw, ta nie da sobą pomiatać :) Też nie wiem, o co w tym chodzi.

Cudowna przyjaźń ^-^ I niesamowita, skoro kot jest łowny...

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: pn maja 18, 2015 11:58 pm
autor: Megi_82
Prosimy o dużo kciuków dziś... Liwia jedzie na wycinanie tego badziewia. Tak zdecydowaliśmy, ponieważ nabiera toto kształtów, a Liw coraz młodsza nie jest... nie ma na co czekać, ale boję się jak cholera, mimo, że to nie głęboko, mimo, że wziewka...no boję się :(

Tulinka kiepsko, chudnie, coraz mniej je. Pół dnia spędzamy na podtykaniu jej palca z gerberami, kaszkami, serwujemy smakołyki, a ona raz zje, raz się odwróci, raz wkurzy wywali z domku, by za chwilę jednak zjeść odrobinę. Sama się już nie upomina, poidełko też jej podajemy, bo nie pójdzie się napić, choć ruchowo daje sobie radę w klatce, a także z wychodzeniem z niej i wchodzeniem. Ostatnie 3 dni nawet wychodzi na krótką chwilę się przejść i zajrzeć gdzieś, a nie tylko przeczłapać do kanapy. Jakimś sposobem potrafi jeszcze pobiec całkiem szybko, ale jest później potwornie zmęczona :( Jeśli nie biegnie, to łapki na parkiecie się rozjeżdżają na amen. Chce głównie spokoju, na nas często się denerwuje, jeśli podtykamy jej żarcie, a ona nie chce. Już nie zabiorę jej na osobność, żeby nakarmić w spokoju, bo zwiewa, prze do przodu jak taran i nieważne, że zaraz spadnie na pysio.

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: wt maja 19, 2015 7:06 am
autor: IHime
Megi, tulamy Ciebie i Tulinkę. Kciuki za Liw.
My jedziemy jutro z Elzą i Heidi.

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: wt maja 19, 2015 8:30 am
autor: Magdonald
Megi, kochana, dobrze robisz. Tnijcie Liwcię, jeśli nadaje się do zabiegu, jak najwcześniej. Pod opieką dobrego lekarza, na wziewce, dacie radę. Ostatnio wycinałam guza (dość sporego) u Mamby. Mimo, że miała 2 lata i 8 miesięcy, przysadkę, pasteurellę, była anemiczna, miała już delikatną wadę serca ze starości, to zabieg się udał, a panna wybudziła, jadła, piła, myła się. Jedyne, co poszło nie tak i za co będę się winić to to, że nie zdecydowałam się na zabieg dużo wcześniej, bo guz był mocno ukrwiony, Mamba zaczęła przy nim grzebać, gryźć, lizać, straciła bardzo dużo krwi, zanim dotarłam do weta (przez wylizywanie), dużo krwi straciła też podczas samego zabiegu... Dlatego nie zastanawiaj się, i jeśli Liwia ma się całkiem dobrze, a guz nie jest ogromny, to tnij, wybudzaj, i ciesz się nią jeszcze jak najdłużej, trzymamy kciuki :*

A Tuli jeszcze dużo zdrówka i wytrwałości życzymy! Bo dobry dom, stado i najlepszą możliwą opiekę przecież już ma :)

Koniecznie daj znać po zabiegu, jesteśmy z Wami!

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: wt maja 19, 2015 5:34 pm
autor: unipaks
Mocno kciukam, niech wszystko pójdzie jak najlepiej można! Wytul ogonki ode mnie, zdrowia im niezmiennie życzę:-*

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: wt maja 19, 2015 9:05 pm
autor: Megi_82
Dziękujemy, ogonki wytulane od wszystkich :)

Liw ma się dobrze, kiedy odbierałam pannę, chrupała sobie jedzonko, podobnie jak całą drogę do domu. Jak zwykle też przy otwarciu pudła, miała zamiar pójść pozwiedzać lecznicę ;) W domu też wcina aż miło, ale widać, że ją boli :( Poszła do ukochanego sputnika na biurko Michała, ale nie położyła się w nim swobodnie, tylko pół siedziała zaparta rączkami, ze zwieszoną głową, dlatego umieściłam ją jednak w dunie, żeby odpoczęła na płaskim terenie choć parę godzin.

Guz nie zdążył się na dobre uformować, wyciachaliśmy na etapie czegoś nadal rozlazłego, ale to coś robiło się takie coraz bardziej "w sobie". Nie wiem, co to dokładnie było, zapytam przy najbliższej wizycie, bo było już późno, a jeszcze dużo pacjentów. Najważniejsze, że już tego nie ma, i oby nie wróciło.

Alutka jest taaakim troskliwym misiem, opiekuje się wszystkimi szczurkami, którym coś dolega...:) Towarzyszyła wiernie Pączkowskiej, od tygodni dogląda Tuli, a dziś wyprzytulała Liwcię, jak tylko wyszła z transporterka. Szlachetność nie sięga jednak za daleko, bo Alutka, podobnie jak reszta, chętnie opiekuje się też jedzeniem chorutków ;D

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: śr maja 20, 2015 5:09 am
autor: Duana
Niech teraz Liwcia ładnie dochodzi do siebie.
A Alutka dba po prostu żeby w czasie rekonwalescencji chorutki za bardzo nje przytyły :D

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: śr maja 20, 2015 7:34 am
autor: Magdonald
Megi_82 pisze:Alutka jest taaakim troskliwym misiem, opiekuje się wszystkimi szczurkami, którym coś dolega...:) Towarzyszyła wiernie Pączkowskiej, od tygodni dogląda Tuli, a dziś wyprzytulała Liwcię, jak tylko wyszła z transporterka. Szlachetność nie sięga jednak za daleko, bo Alutka, podobnie jak reszta, chętnie opiekuje się też jedzeniem chorutków ;D
Zupełnie jakbym widziała moją Śnieżynkę ::)

Niech się Liwcia goi, wraca do siebie i uszczęśliwia Was jeszcze jak najdłużej! :-*

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: śr maja 20, 2015 5:51 pm
autor: IHime
Jak dzisiaj Liw się czuje? Opieka Alutki jej służy? ;P

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: śr maja 20, 2015 9:34 pm
autor: Megi_82
Liwcia już od wczorajszego wieczora czuje się całkiem dobrze, dziś śmiga normalnie, zupełnie jakby nie miała wczoraj usuwanego dużego badziewia... :) Normalnie biega po chałupie, nie widać żeby ją bolało, skacze po meblach, dziś jednym hops! wskoczyła do mnie na kanapę podłączyć się do mojej kaszy :) A Alunia to naprawdę pielęgniarka tego stada <3

Tuli dziś ucięła Michała w palec ;) Nie jakoś strasznie, ale przecięła skórę... spała sobie, pancio obudził, Tuli się zerwała i ciach! Kiedy się zorientowała, co zrobiła... przytuliła się do ugryzionego palucha :D
Ale sam odruch pojawił się po raz pierwszy, w ogóle u nas tylko Filipek ma odruch łapania za palce, kiedy go zaskoczyć, ale Tuli w życiu nie użyła zębów przeciw człowiekowi, nawet przez przypadek.

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: pt maja 22, 2015 9:36 am
autor: Duana
Megi może tak głęboko spała, a palce nie pachniały człowiekiem? (bo ja wiem, Michał mógł chwilę wcześniej umyć ręce, albo dotykać czegoś mocno pachnącego?)

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: pt maja 22, 2015 1:33 pm
autor: Megi_82
W sumie nie wiem, co to było - Tulia się zmienia po prostu, często się złości, zrobiła się drażliwa. Że tak powiem, starość nie radość, choróbska też nie... czasem jak patrzę na nią taką upartą i poirytowaną czymś, to myślę, że gdyby była starszą panią o lasce, to byśmy tą laską obrywali po plecach ;)

Teraz mamy taki kłopot, że Tuleńka odmawia jedzenia, jeśli to nie ja ją karmię... :(

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: pt maja 22, 2015 8:25 pm
autor: margot1408
Megi_82 pisze:myślę, że gdyby była starszą panią o lasce, to byśmy tą laską obrywali po plecach ;)
;D
Oj tam, każdemu może się zdarzyć, ząbki takie ostre... Ważne, że przeprosiła ;)
A tak na poważnie, to drażliwość + brak apetytu nie wyglądają dobrze, może coś ją boli...

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: sob maja 23, 2015 4:32 pm
autor: IHime
Jak tam Tuleńka? Dzisiaj tez grymasi przy jedzeniu? Domyślam się, że trochę was niepokoją te jej objawy-nieobjawy.

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: sob maja 23, 2015 7:19 pm
autor: Megi_82
Przed chwilą załamałam też, Tulince sączy się ropa z pochwy :( Od kilku dni czyszczę jej podwozie, bo słabo radzi sobie z myciem przy słabiutkim tyle, i to, co brałam za zaschnięte resztki siusiek, jest ropą :-\ Tyle, że codziennie sprawdzałam, czy nic nie wypływa, tak jak kiedyś pokazała mi doktor, ale dopiero dziś pokazała się ta ropa taka żywa... oczywiście w sobotę, oczywiście musi mieć tam stan zapalny od jakiegoś czasu i nie jest to bez wpływu na jej ogólny stan, i oczywiście szlag mnie trafia, że coś mi umknęło i zaszkodziłam mojej małej jeszcze bardziej :'( Mam w domu Marbocyl i nie wiem, podać jej czy tylko tolfedynę...

Nigdy nie wiadomo, co jeszcze, z której strony... macam, osłuchuję, sprawdzam, co tydzień wet, a i tak zawsze się przyplącze jakieś dodatkowe dziadostwo :'( Po sterylce...

Z jedzeniem grymasi i ogólnie je malutko, ale przed chwilą właśnie zjadła sporo sinlacu z herbatnikami. Wiem, słodycze, ale prawdę mówiąc, nie zamierzam już zabraniać jej niczego, co nie jest toksyczne i bezpośrednio szkodliwe, a bez ciastek nie chce jeść kaszki. W ogóle mało co chce jeść, a to już nie czas na siłowanie się pt. "jak zgłodniejesz, to zjesz co podam" :(