Strona 80 z 106
Re: futrzaste momenty
: pn sty 21, 2013 11:55 am
autor: dorloc
Taaa. Mój kolega miał takie przysłowie : Bułkę przez bibułkę, a ch... gołą łapą. Ot i całe wychowanie

Re: futrzaste momenty
: pn sty 21, 2013 12:14 pm
autor: saszenka
Też tak mawiam

ale to ma się nijak do moich pięknych - synonimu niewinności i cnoty szczurzej

Re: futrzaste momenty
: pn sty 21, 2013 12:29 pm
autor: dorloc
Haha, no teraz pojechałaś po bandzie
Te małe terrorystki, to synonim niewinności ?? Ahahaha, bo padnę

Re: futrzaste momenty
: pn sty 21, 2013 12:35 pm
autor: saszenka
Re: futrzaste momenty
: pn sty 21, 2013 5:12 pm
autor: BlackRat
dorloc pisze:...Bułkę przez bibułkę, a ch... gołą łapą...

odpadłam!
Saszenko, izolacja i to na tak długo odpada absolutnie, jestem po prostu pewna, że serdusio by tej rozłąki nie zniosłyo

(raz rozdzieliłam na noc z powodu rany...łoo matko, nawet nie chcę sobie przypominać :/)
Poza tym, zaczęła sobie sama rozdrapywać :/ Póki co przemywamy Octeniseptem i czasem (jak się uda) nakładam taki preparat, co wali ponoć jak kokos, tylko muszę ją potem odseparować na kilka minut zanim wyschnie, bo reszta gnojków chce ją zjeść

Re: futrzaste momenty
: pn sty 21, 2013 5:46 pm
autor: saszenka
No właśnie, też tak myślałam

U nas tak samo, depresja przy rozdzielaniu. A miesiąc to już jak całe wieki. Niestety pani wet powiedziała, że według niej to jedyna możliwość, no bo trzeba dać skórze możliwość autonaprawy. No cóż, po prostu taki jej urok, że wygląda jak po bojach (no w końcu imię zobowiązuje). Dopóki nie dzieje się przez to krzywda, to chyba trzeba to po prostu zaakceptować

Re: futrzaste momenty
: pn sty 21, 2013 5:56 pm
autor: BlackRat
Ale tak w ogóle, saszenko, (ależ ja nie wychowana) to dziękuję za konsultację, dobrze wiedzieć o takim preparacie (nie pamiętasz może nazwy?), zapytam jutro weta o toto.
Re: futrzaste momenty
: pn sty 21, 2013 5:59 pm
autor: saszenka
No właśnie, muszę nauczyć się chodzić z notesem do lekarza, bo ja nie mam pamięci do nazw (i twarzy

). Wiem, że było w małych okrągłych ampułkach/saszetkach. Były białe z jakimś kotkiem (bo to dla sierściuchów głównie). Się to podaje naskórnie. Tyle wiem...
Re: futrzaste momenty
: pn sty 21, 2013 6:24 pm
autor: BlackRat
Spoko, dowiem się jutro

Re: futrzaste momenty
: wt sty 22, 2013 7:34 pm
autor: saszenka
Sprzątanie klatki z 3 szczurami i chorobówki z jednym zajmuje 5 razy mniej czasu niż sprzątanie jednej klatki z 4 paskudami!!!
Żwirek poza kuwetą, kup 10 razy więcej, kupy są wszędzie, jedzenie wypatroszone z miski, w misce polary ze sputnika, kupy wgniecione w podłogę (wiadomo, że na tym najlepiej się śpi), na półeczce bajoro z namoczonych w siuśkach kup, jeden hamak oderwany, narzutka na klatkę wciągnięta w 3 miejscach - narożniki łączą się pod BuddaSzczurem (nowa oficjalna nazwa Gandzi), BuddaSzczur przyspawany do sitka - nie da się za Chiny ruszyć, Gaba atakuje z powietrza, Greta broni śmieci, Gytia zaczepia domagając się miziania, Gandzia nie chce oddać polarów, Gaba wnosi do klatki wyciągnięte z niej szmaty, Gandzia sika na świeżo umytą podłogę, Gaba rozrzuca żwirek, Gytia szuka kuwety, wszystkie szczury (poza Gandzią) muszą, MUSZĄ, przebiec przez zmiecione na kupkę śmieci, ... Stado oficjalnie zakończyło żałobę i wróciło do swego codziennego, uporządkowanego trybu życia

Re: futrzaste momenty
: wt sty 22, 2013 8:05 pm
autor: dorloc
No i masz, czego chciałaś. Pełnia szczęścia

Re: futrzaste momenty
: śr sty 23, 2013 2:39 am
autor: saszenka
Ze względu na kompilację różnych czynników dopiero jutro możemy jechać na badania

Do tego czasu naszą metodą na duszności jest transporter i spacer po klatce schodowej, czyli obniżenie temperatury powietrza. Nic innego nie działa...
Re: futrzaste momenty
: śr sty 23, 2013 9:29 am
autor: dorloc
To teraz duszności macie ?
Re: futrzaste momenty
: śr sty 23, 2013 9:40 am
autor: akzi
duszności ? saszenka ?
która ma duszności ?
Re: futrzaste momenty
: śr sty 23, 2013 9:53 am
autor: saszenka
Oj, nie wiem, czy to duszności, nie wiem jak to nazwać. To są te zakrztuszenia Gaby, paszcza jej się ślini, porfiryna leci. Zazwyczaj to "tylko" czkawka, ale dziś w nocy drugi raz przyłapałam ją na wspomnianych objawach. Wtedy trwało to ponad 3 godziny (na forum jest info, że jeśli po 6 nie mija to trzeba do weta), dziś jakieś 10 minut. Pomogło (wtedy prawdopodobnie też) wyniesienie szczura na zimno, inne metody "odtykania" nie działają. Jutro jedziemy robić rtg (termin dosyć późny ze względu m.in. na kompilację moich możliwości oraz dostępności lekarza) i się wyjaśni czy to serce, karłowatość, czy cholera wie co jeszcze... Mam nadzieję, że się wyjaśni. Poza tym, Gaba ma się dobrze, wcina równo, podgryza, tyle że mniej skoczna jest...