Uni, czysta zielonkawa ropa, żadnych dziwnych zapachów. Po negocjacjach trwających od wczoraj, Tula zdecydowała się zjeść marbocyl i pozostałe leki. Wczoraj zmarnowały się 2 dawki, ale wolę naprawdę uniknąć podawania dopyszcznego na siłę, ja tak ostatnio wszystko męczy i stresuje, nie chcę jej zaszkodzić na serduszko
Niestety wiem, że to lek ciężkiego kalibru, ale... mam też w domu enro, tyle, że Tulinka po dwóch ciężkich zapaleniach płuc przerobiła już i enro, i unidox, i clavaseptin, i marbocyl, i (te na szczęście dawno), i convenię... dlatego zdecydowałam się na marbocyl, żeby nie czekać do poniedziałku. Jutro wyskoczę z pracy uzupełnić leki i dopytać o to i parę innych spraw. Niestety Michał pracuje w tym tygodniu tak, że nie może jej zabrać, a ja wolałabym już oszczędzić jej siedzenia ze mną cały dzień w pracy, staruszki już męczą takie wycieczki.
Coś dzieje się też przy oczku, zachodzi porfiryną, ta błonka w kąciku oka jest trochę jakby powiększona. Wczoraj razem z Tiną do pomocy wyczyściłyśmy zaschniętą porfirynę - ja roztworem soli fizjologicznej, a co nie puściło, Tina załatwiła jęzorem
Wiecie, że Tula, mimo wciąż słabnących nóżek, nadal wychodzi za potrzebą? Furosemid sprawia, że siusia sporo, i wiadomo, że nie zdąży do klatki do kuwetki, ale przynajmniej wychodzi z domku, w którym śpi, np. na biurko
Albo, jeśli poleguje w domkach na dachu klatki... wychodzi na kratki i leje wprost do klatki
Popatruje na mnie, bo wie, że to nie kuwetka, ale wiadomo, pancia wszystko sprzątnie
Kupek też nie znajduję.
Obecnie wszystko jest Tulisi podporządkowane, staramy się uprzyjemnić jej życie jak tylko się da. Nadal nie trzymamy jej w klatce, jakoś byśmy nie umieli... a i one zupełnie nienawykłe przecież. Po otwarciu drzwiczek wyskakuje zawsze jako pierwsza i leci do któregoś z domków na dachu albo na moje biurko bezpośrednio przy klatce. Czasem nawet wychodzi na krótki spacer po pokoju, biegnie (tak! potrafi nadal biec) do kanapy, rozrabia tam troszkę i wychodzi (sama), po czym wraca na klatkę/biurko. Dziś udało jej się przeskoczyć jeszcze jakieś 15cm z mojego komputera na mój fotel - nie mam pojęcia, jak to możliwe, ale skoczyła
Wczoraj przeszła się też aż do przedpokoju. Cieszą mnie te drobne przejawy, że jeszcze cokolwiek jej się chce, ale też chce mi się płakać, moja spiderszczura
Jednak głównie leży, zmieniając tylko domki. Wieczorami siadamy w moim fotelu, ja i Tuliś na rękach, i tak się tulamy, ja do niej gadam, miziam, aż nie da znać, że dość przytulanek. Podajemy jedzenie (najchętniej zjada z palca) i poidełko. Gerberkami panna już rzyga, dziś dostała więc na malutkiej miseczce kaszę gryczaną i nasz ludzki obiad - duszone warzywa z kurczakiem. Lekkie i dobre, jedynie z odrobiną majeranku. My też ostatnio jemy jak niemowlęta
Zjadła z apetytem jednego i drugiego.
Alutka i Liwia dotrzymują często towarzystwa.
Stado rozbiegało się ostatnio, dziś dopiero niedawno poszli do kanapy pospać. Ganiają, bawią się całą bandą (Liw też!) całymi godzinami, również całą bandą napadają mnie w