Nie ma lekko, ale sprawy powolutku, baaaardzo powolutku, milimetrowymi kroczkami, idą chyba w dobrym kierunku.
Jakoś tak się to przedstawia:
- Oksymoron nie lubi Jerza; Jerz do Oksymorona ma stosunek ambiwalentny
- Sokole Oko ma do Jerza stosunek ambiwalentny; Jerz lubi Sokole Oko
- odmienna lubi Jerza; Jerz nie lubi odmiennej
- (kot ma do całego świata stosunek ambiwalentny i jak to u tego rodu bywa, w nosku ma jaki jest stosunek całego świata do niej )
Jeśli kiedykolwiek miałabym wątpliwości, że ta łaciata małpiatka, jest tu z woli Jędrulki- to teraz już ich mieć nie mogę. Trudno mi to ubrać w słowa, bo „widzę” to raczej sercem, ale szalony Jurij, jest dopełnieniem bezproblemowego Jędruli. Tak, jakby... bierze na mnie odwet za niego; równocześnie, chwilami tak mi go przypomina, że kilka już razy zwróciłam się do niego : Jęd..rzyk... ot, mało odmian imienia ma mój Jurka, jeszcze i tego mu trzeba

.
-Jurik, to bardzo radosny szczurek

. Kiedy bawię się z nim futrzaną czapką (z obawy o własne ręce) skacze jak konik polny, albo mały kangurek

, rozbawiony atakuje tę czapkę jak psiaczek i ...jak psiaczek szarpie zębiskami

. Coraz bardziej nabieram przekonania, że kastracja w jego wypadku jest bez sensu: to nie jest typowo agresywny szczur. Jeśli nawet jest to chwilami agresja, to nie „samcza” a raczej „behawioralna” ( jest u mnie ładnych parę tygodni a nie widziałam, by się napuszył). W niepokojących go sytuacjach, najczęściej ustawia się bokiem- co jak wytłumaczyła mi
merch, świadczy o lęku. Jurik jednak, to ani trochę nie strachajło – asertywnie prze do przodu a jak sobie wbije jakiś pomysł do łebka... posiedzieliśmy dziś trochę we dwójkę w wannie, Jerz bez paniki pochodził, poniuchał i wywędrował sobie pod wannę. No, myślę: teraz będzie bal; jak ja go złapię? E tam, posiedział tam kilkadziesiąt minut i wrócił prościutko do swojej klatki (tak bezproblemowo, bez wahania jakby tę drogę przebywał po raz setny, a to był pierwszy raz)
Bardzo garnie się do SokA ślicznie zapraszając starego pryka do zabawy. SokO troszkę przy tym głupieje i nie bardzo wie jak się zachować tym bardziej, że ostatnio, to on, Sokole Oko odwiedza Jerza w jego klatce i tam, jako gość, zbyt pewnie się nie czuje. Mnie te wizyty bardzo cieszą, bo widać że Jurka potrzebuje towarzystwa...