Wczoraj wieczorem podjechaliśmy z Ninją do weterynarza. Okazało się, że ma jakiś stan zapalny dróg rodnych, ale wygląda na to, że nie dotarło to jeszcze do macicy ( w takim przypadku niestety konieczna byłaby sterylizacja

)
Klucha dostała baterię zastrzyków - wczoraj Tolfedine z Baytrilem, i na kolejne 6 dni zastrzyki z Baytrilu do podawania w domu. Mam nadzieję, że uda się ją wyleczyć i że nie będzie konieczna operacja
Przy okazji została zważona - waży 359 gramów.
Z weselszych informacji - pierwsza noc labików w klatce z moim stadkiem upłynęła względnie spokojnie. Tylku Urd i Skuld, dwie moje spaślaczki cały czas pofukują na "nowe", ale nie dochodzi do ręko, tfu.. zęboczynów
Labinki dalej rozdają mi ciekawskie dziaby, na szczęście to tylko szczypnięcia (ale ząbki mają cholernie ostre i szczypnięcia bywają przykre

)
Generalnie labinki są do siebie bardzo przywiązane. Ta mniejsza jest nieco spokojniejsza, większa jest trochę zadziorna i stawia się trochę, kiedy moje baby na nią fuczą.
A teraz najbardziej wyczekiwana część, czyli zdjęcia
Ninja leży na labikach:
Urd na półce i kawałek jednej z Labinek
Kapsel w swoim ulubionym koszyku:
Labiki:

Fochy na półeczce:
Kapsel, moje śliczności:
A tu mały demon zniszczenia, czyli Urd, której nie spodobał się nowy wystrój i próbowała go po swojemu przerobić:
I na koniec zdziwiona labikowa mordka wystająca z koszyczka:
pragnęłabym również przypomnieć o otwartym plebiscycie na imiona dla Labinosek