Marcel już w najlepszym psychicznym porządku. Co prawda jest czujny, ale zrobił obchód i wrócił do klatki.
Mam jednak wątpliwości, czy Boguś jest normalny. Oprócz tego, że nie chce mu się schylać, to normalnie wypija Galastop ze strzykawki. Wydaje mi się to dziwne, skoro większością leków pluje, a ponadto pani weterynarz jasno stwierdziła, że lek jest niedobry. Dzisiaj miałam większy problem z podaniem mu kaszki ryżowej!

W międzyczasie podawałam mu Furosemid i poczuł go na strzykawce. Spojrzał na mnie z pogardą.
Rusza się też jakby gorzej, ale może zbyt dużo mu się przyglądam. Zobaczymy.
Wczoraj stało się dla mnie jasne, że Panicz jest rozpieszczony. Kiedy żaliłam się mamie przez telefon, że nie chce się schylać i wszystko mu muszę trzymać, bo pilnuję, żeby jadł, przyznała, że... NO TAK, bo ona mu wszystko przytrzymywała pod nosem!!!!
No tak, ale to jej szczurek. Malutki. Kochany. Najpiękniejszy. Kruszynka. Tylko dla niej zgrzyta zębami. Zdarza się, że wtedy kiedy ona mówi "zrób zgrzyt zgrzyt... no zrób!"

I szczur robi

Pulsuje oczami, ledwo znajdzie się u niej na rękach. Żal mi go było zabierać stamtąd, ale jakoś nie wierzę w wetów w małych miejscowościach.
Mawia do niego "no chodź, no chodź... no wyjdź", tak przez 15 minut może i on wreszcie wychodzi, Jaśnie Królewicz. Mnie ma koło ogona. Mogę go sobie wołać. Prosić. Zachęcać. Wszystko na nic!
Na dodatek futro mu się przerzedziło. Wpycham mu tę kaszkę dla niemowląt, bo to chyba jedyne, co mu pasuje i ma witaminy. Nie wspomnę jednak o tym, że muszę obłożyć się ścierkami, gdyż w innym wypadku byłabym cała umazana. Jedną strzykawkę Pan zje, drugiej nie, bo jednak zliże z palca, potem jednak nie, gdyż wolałby zlizać z ręki, a może jednak ze strzykawki... A moze ze spodeczka? W który potem wkłada łapki. Wąsy w kaszce, futro w kaszce, łapki zalepione... Pani umazana...
I troszkę aktualnych zdjęć:
Wielki porządny obywatel!
To sobie właśnie myśli Boguś na temat fotografii....
