Klinika małych zwierząt na os.Jagiellońskim. Dziwnym zbiegiem okoliczności oba szczurki odeszły po oddaniu ich do komory tlenowej. Dostaliśmy o tym informację tak przekazaną ("O słuszna uwaga proszę pani, musimy zobaczyć co z tym inkubatorem"), że mną tąpnęło. Dzień wcześniej, jak jeden szczurek był po operacji i czekaliśmy cały dzień kiedy dadzą nam znak do odbioru zadzwonił stażysta o 20.55 czy możemy go wybrać o 21.00 (mieszkamy na drugim końcu Poznania).
Na zmasowany ochrzan że zapomnieli zupełnie o tym że mają szczurka i że powinni już od 17-18 dzwonić do nas z informacją kiedy go odebrać - powiedział że zabiorą go do domu (lekarka go zabierze) a rano się okazało, że zostawili go w komorze tlenowej, gdzie odszedł...
Tak więc kiedy pojechaliśmy wyjaśniać sprawę lekarz prowadzący tłumaczył się grubo a gęsto za stażystę, który nie przekazał nam że jak szczurek się nie wybudzi, to go wezmą do domu a on się wybudził, więc został w komorze. Jak równierz przedstawiał konkretami czemu drugi w komorze odszedł (niewydolność krążeniowa) i czemu mógł odejść drugi (źle zniósł operację, szok, ciężko się wybudzał, miał nadciśnienie). Policzono nam po kosztach i przeproszono za całe zamieszanie.
Tak więc oceniam, że klinika jest dobra, ale trafiliśmy na bardzo zły moment - nie dość że szczurki szykowały się do odejścia, to jeszcze o tym informowały nas osoby do tego nieprzygotowane...
