Jestem załamana
Otóż napisała do mnie znajoma, że jej kumpel ma dwie szczurzyce do oddania, dwulatki. Bo miał współlokatora, który nie płacił rachunków i facet zniknął jak kamień w wodę, zostawiając po sobie szczury, a ten został z długami i ledwo wiąże koniec z końcem. Zgodziłam się je wziąć, ale wiedziałam, że to będzie dożywotni tymczas.
Nie spodziewałam się natomiast tego, co wyciągnęłam z transportera...
Helga jest w porządku, masa i zachowanie ok, trochę piszczy przy podnoszeniu, podobno bywa agresywna, ale na razie objawił się tylko jej dominujący charakter względem drugiej szczurzycy, Majki...
No właśnie Majka. Skóra i kości, 182g chodzącego nieszczęścia. Zaburzenia neurologiczne, nie utrzymuje równowagi, chwieje się, przerwaca, jest lekko skręcona na długości całego kręgosłupa, ma niewielki niedowład tylnych łapek i zdarza jej się nie trzymać moczu. Po prostu koszmar. Ma wolę życia, je, myje się na ile potrafi... tuli się do człowieka, cały wczorajszy wieczór mi przespała w swetrze...
Dostałyśmy od weta leki, ale nasz wet od szczurów jest na urlopie
Na razie lecimy z enrofloksacyną, witaminą B i niesterydowymi lekami przeciwzapalnymi i przeciwbólowymi (czyli enrfloksacyna 5%, milgamma i meloxidyl).
Do tego obie były karmione najtańszą karmą, a właściciel ubzdurał sobie, że nie wolno im dawać warzyw i owoców, bo to je zabije (!).
Najgorsze natomiast jest to, że objawy neurologiczne Majka miała już dwa tygodnie temu, ale jej ówczesny opiekun stwierdził, że to pewnie demencja stracza (!!!) i nic nie zrobił. Co więcej, Majka chudła przeraźliwie, ponieważ nie była w stanie jeść suchego, ale jej opiekun tego nie zauważył, póki nie zapytałam go czy jest zmiana masy ciała.
Dostaje kaszki i nutridrinki, bo tylko z tym sobie radzi i od wczoraj mamy przyrost 10g (czyli już 192g). Mała dużo śpi, praktycznie w każdym miejscu, aktualnie pod moją bluzką.