A więc tak:
Wszoły chyba wyginęły, ale jeszcze we wtorek podam drugą dawkę.
Misiu już całkiem zdrowy na ciele (o umyśle – przemilczę

). Wit – dobrze. Urczyk nieźle, chociaż zapchany nos go nie opuszcza, podaję na przemian betaglukan i bioaron.
Witalis i Urczyk to dwa galopery

Tylko na nich patrzeć hasających po korytarzu (gdzie nic Witalisowi nie grozi) !
Ulrika straciła głowę dla kaptura całkowicie, tak jak niegdyś Baruch dla Dżuma.
Tyle w niej przypomina mi Barucha, choć kiedy ptaszek żył wydawała się zupełnie innym charakterkiem.
Maleńka wszystkim potrafi czuprynę przetargać, nawet Hermanowi. Wcale nie, siłą tylko spontanicznością swoją. Zabawnie to wygląda, bo wszyscy muszą kark pochylić żeby zakosztować pieszczoty jej drobnych ząbków. A nie waha się, jeśliby któryś z zaskoczonych przechodniów miał wątpliwości czy mu iskanie potrzebne - pacnąć opornego

.
Ma nową ksywkę Urinka-Księżniczka, bo we wszystkim co robi taka wdzięczna jest
Dżum niestety nadal na uboczu. Różnie z nim – cicho–cicho, i nagle - bomba
Nie dalej jak rano byłam świadkiem jak Dżum śniadał, do miski podszedł Witalis – na to bury ciupagę w dłoń i dawaaaj - obskakiwać Wita... Jak dziki wokół ogniska !

Krzywdy już sobie żadnej nie zrobią, ale czy nie mogłoby być milej ?
Jedynie, że śpią już zgodnie i gromadnie, mowa oczywiście o tej trójce. Bo Herman i Michu...
Wolę coś bardziej pozytywnego o nich powiedzieć. Na przykład, że słońce czarne jest świetnej formie ! - biega, skacze, myszkuje
Wczesnymi popołudniami reszta jeszcze śpi, a Herman już nóżkami przebiera. W nocy zaś przebiera w pościeli, lekko łaskocząc
Chyba, że się boczy za wcześniejszą odsiadkę w klatce
Odsiadki są za brzydkie zachowanie wobec Wita i żeby umożliwić Witalisowi wybiegi po pokoju...
I jednak to powiem. Niestety, Herman z Misiem znaleźli sobie chłopca do bicia

Witku się ich boi, wczoraj nie upilnowałam i zdybali go w tapczanie. Kiedy ich rozgoniłam - pognał na parapet, schonił w domku i szczękał zębami
We wtorek ostatecznie wybywamy. Nastąpi integracja ostatniej szansy, więc kciuków proszę nie puszczać.
Żegnamy się garścią fotek :
ze szczupakowej twierdzy
Misiu miał tam na początku taką jamkę:
ale ponieważ nastąpiły intensywne prace modernizacyjne
doszliśmy do stanu jak tutaj - to drugi koniec tunelu, który idzie wezgłowiem i kończy imponującą jaskinią:
jeden z dumnych architektów
zieloni, zieloni
z życia szczupakowa

- Hermański rządzi się w klatce młodych, kiedy stoi pusta

- i oczywiście zalicza drzemkę na ich hhamaku
aż zaczęliśmy się pakować
a niektórzy skorzystali z nieuwagi
jeszcze coś ze ze szczupakowej słodyczy:

- dorodny borowik ?
i pa pa
aż nam w nowym domu internet założą
