odmienna pisze:Pewnie mówiłaś nie raz, ale dzisiaj jeszcze nie...
ah tak...nigdy jednak za wiele
zawsze mówiłam że kocham- do Mu. reszta była
fajna
a przecież je kocham tak samo jak i Mu..
odmienna pisze:Tak mi ścisnął serce, ten „złowrogi cień” – przecież nie tak ma być. Ma być tak jak dzisiaj. Bo naprawdę istnieje tylko dzisiaj przecież.
pamiętam pierwszą noc i naprawdę przerażającą mnie chwilę "szczur na klatce z Malizną"
pssst głośne nie starczyło- nie było jasnych znaczeń, więc to nie Enigma...bałam się wtedy, bo nie jestem w stanie przewidzieć reakcji Kamizelki. Bałam się, że w poprzestawianej główce kryje się agresja do nieznanego, choćby małego i bezbronnego- ale obcego, więc wrogiego.
tak, Kamizelka nieodgadniona jest, ale te oczęta smutne są dla mnie oznaką jej pięknego zranionego wnętrza.
nie wiem nawet jak to opisać. tak chciałabym ją czasem przygarnąć po prostu i przytulić. ale ona tylko się znajdzie w ręku -spina się cała, mięśnie stają się kulą żelazną- i nie wpłyniesz, nie ocieplisz. nie da się. skoczy albo w górę i spadnie znów karkołomnie na podłogę, albo w panice i przestanie kontrolować swe ciałko kręcąc się "korkociągiem".
niestety panika wzmaga w niej owe przykre dolegliwości pochorobowe.
odmienna pisze:Szkoda trochę cudnego desenia, ale rośnij, rośnij maleńka zdrowo.
znaczenie, aczkolwiek niesamowicie piękne staram się traktować jak ładną metkę przy ubraniu (swojego czasu kolekcjonowałam)
wiedziałam, że je straci prędzej czy później, przy mniejszym lub większym współudziale również kamizelki
cieszy oko przez chwilę, malizna sama w sobie cieszyć będzie zawsze :*
tu mój mały zdobywca, za szybko się wszystko działo- zdjęcia rozmazane, ale historię rozpoznać można- przybyłam, zdobyłam, chciałam się przecisnąć, ale nie dało rady
chciałam pomóc- z małego gardziołka rozległ się pełen niezasłużonego cierpienia jazgocik
zgarnęłam maliznę z jej zdobycznym kawałkiem, najpierw uspokajałam trzymając jej przy nosku łup, później przewindowałam do niższej samotniczej szuflady, gdzie w samotności mogła już spokojnie dostać należna część w ząby i poskrobać.
mam nadzieję, że lekcja została zapamiętana:
to co sołza zabierze do jedzenia, to w słusznym celu i na pewno za chwilę odda
zdziwione Nigmiszwo
i ciemny przekrój szuflady
a w ogóle przeglądałam sobie stare czasy z tematu Ivci. jeszcze sołza obca była
jak dziwnie czytać imię Enigmy w innym temacie
i jak ja się cieszę, że wtedy walczyłam o małą kapturzynkę znalezioną przypadkiem.
niesamowite jest to jak się wszystko ze sobą supła. na gronie znalazłam ogłoszenie, ale numeru kontaktowego znaleźć nie mogłam. Wskazał mi go nie kto inny niż LaCoka, która była przecież wtedy całkiem obca.
Teraz znam Ivcię a z LaCoką to nawet na piwo chadzamy. kto by pomyślał?
