Ostatnio dużo u nas smutnych wieści i żadnych poza tym...pora to naprawić....może nie do końca wszystkie są super, ale w większości tak (9/10)  
 
W stadzie sytuacja głównie pokojowa  

 Z racji że przeważa młoda krew, jest dość hmmm wariacko  
 
Może zacznę od najmłodszych 
Shandy - jedno z Lucynkowych hipopotamków....śliczna i delikatna...jak to dzieciak, wszędzie jej pełno..ale jest nieśmiała i zdecydowanie woli szczurze towarzystwo 
Brook - kolejna Lucynkowa córeczka...charakter ma zupełnie inny niż siostra  

 pewna siebie twardzielka  

 łobuz straszny! Cudownie blisko trzyma się człowieka.Podczas wybiegu co sekundę wskakuje mi na kolana, plecy, ramiona, głowę  
 
Brandy - niebiesko-szatańskie nasienie! Ten szczur ma coś z diabła na 100%...może z taZmańskiego  
  
 wiecznie w biegu, wiecznie w podskokach, wiecznie WSZĘDZIE!  

 razem z Brooki tworzą wyśmienity duet  

 Dogadują się znakomicie  
 
Whisky - znacznie bardziej ją widać od kiedy do stada dołączyły kapturzaste dzieciaki 

 bryka z nimi wesoło i zrobiła się bardzo towarzyska 

 często gości na moich kolanach i bawi się chętniej 

 Do tego to szczur z wieczną rujką  

 chyba dlatego ze wszystkimi się tak świetnie dogaduje  
  
 
Lucynka - szczur pielęgniarka  

 każdego wyiska, każdego umyje o każdego zadba, nawet jeśli ten ktoś musi zostać do tego przymuszony  

 Niesamowite jest jak ta dziewczyna się otworzyła...przez pierwsze dwie doby u mnie nawet nie wyszła z domku...przy każdym dotyku płakała i sztywniała..a teraz?? wydaje się jakby ciągle mówiła " kocham cię! a teraz cię pocałuje i wyiskam!"  

 Kocha człowieka i kocha szczury 
Lily - kfiatuszek kochany...jeden z dwóch moich albinoskich klonów  

 ona jest tą smuklejszą  

 kfiatuszek, który lubi się pokazać, wskoczyć na kolana "o mamo, zobacz jestem. wszystko u mnie dobrze.cieszę się że jesteś też" i biegnie korzystać z wybiegu 
 
Daisy - to ten okragły kfiatuszek  

 mniej towarzyska...zarówno dla mnie jak i dla tej ogoniastej części stada..lubi spać sama..lubi sama spędzać czas na wybiegu...czasem mam wrażenie, że ma swój świat  

 jest kochana i bezkonfliktowa...lubi mieć po prostu własną przestrzeń 
Foxy Lady - rudzielec słodki 

 podobnie jak Whisky, odżyła kiedy dzieci objęły rządy w stadzie  

 kochana przylepka, która wiecznie ma coś do zrobienia i się spieszy 

 i zawsze jest pierwsza jak usłyszy, że pora kolacji (otwieranie puszki z karmą)  
 
Izzie - mój MISIO-TULISIO  

 wielka, mięciutka i gburkowata  

 przychodzi się potulić i po miziać jak nadchodzi czas rujki  

 wtedy wie doskonale gdzie mnie znaleźć i jak sie pieszczot domagać  

 w innych okolicznościach, to ja mogę ewentualnie poprosić ładnie a potem przymusić delikatnie, żeby dała się wymiętosić...ale muszę się liczyć z widokiem wyraźnego niezadowolenia  
Delicja - ciasteczko moje najsłodsze...najstarsza w stadzie...jakoś początkiem grudnia skończy dwa lata. Obecnie najbardziej proludzka Królewna w stadzie...pewnie dlatego, że najstarsza - reszta ma "fiu bździu" w główkach 

 ...innym powodem może być, to że od kiedy skończyła ok 3 m-ce, to choruje praktycznie bez przerwy....nieustannie wymagała specjalnej troski, opieki...wiecznie się na nią chucha i dmucha...stąd ta więź? być może...ale równie często przez ten czas była kłuta, sporą część swojego życia spędziła z nebulizatorem, musiała jeść ohydne lekarstwa...mimo to ufa, ufa bezgranicznie..siedzi teraz na moich kolanach i iska mi dłoń....niestety wygląda kiepsko...ostatnio okropnie wychudła, boczki ma zapadnięte, widać że oddech łatwizną dla niej nie jest...dopalacze pomagają...cieszymy się każdym dobrym dniem...a bywają różne..dziś ciastolinka ma ładny czysty pysio, ładne czyste oczka i radośnie korzysta z wybiegu...dziś jest dobry dzień..zdecydowanie...oby takich jak najwięcej dla nas...i oby zbyt szybko nie przestały przychodzić...