zapomniałam jeszcze dodać odpowiedź na pytanie Denewy, czy kamizelkowy zakład fryzjerski padł.
ano, konkurencji niby nie ma, ale Kamizelka mając inne wiercące się sprawy na głowie

zaniedbała swoich klientów.
macierzyński wzięła i przerwa do odwołania panuje
IHime pisze:Na swoim pierwszym wybiegu były nieobliczalne. Cookie w ogóle nie zabrałam, bo pewnie zachowałaby się, jak Mizelka.
no ja w sumie Kamizelki też nigdzie nie zabieram i chyba nie mam tego niestety w planach
ja brałam dziewuchi pojedynczo. najpierw kilka razy Enigma, aż się oswoiła z powietrzem i hałasem, później samą Maliznę w rękawie, niby bezpiecznie w rękawie, a jednak już na dworzu
później właśnie razem, ale tak, by nie miały gdzie uciekać.
powoli powoli, a może się oswoją. ale i ta żadna nie będzie moją spokojną i odważną Mu.
IHime pisze:A ksywka Pi-szczałka bardzo mi się podoba.

taaak...wyszło w praniu

chyba zacznę pisać rebusy
Sysa pisze:Chwilę mnie nie ma, a u Was jak zwykle tyle się dzieje, tyle zdjęć pięknych
dziękuję Sysu

miło wam pokazać zdjęcia. ja jako najmniej
wtajemniczona w rodzinie w fach fotograficzny nie potrafię sama siebie docenić
Babli pisze:Zielono, rześko, cudnie! Aż da się oddychać, pomimo duchoty

prawda? też zauważyłam tą lekkość zdjęć przeglądając całą resztę zdjęć- zimowych, ciemnych z lampą.
nareszcie, nareszcie i one mogą wyjść i docenić taras, zieleń i słońce ( no słońce to może nie tak do końca

)
Kurde Iwona, czy ty zawsze musisz mnie przejrzeć?
ale wiesz co..ja mam już teorię...ty tak wszystko zgadujesz, bo nasze myśli tymi samymi torami idą..i zrobiłabyś na moim miejscu to samo!
wino wytrawne z soczystych winogron, wyselekcjonowane najpiękniejszymi szczurzymi łapkami

nie zapominając o tym, że prosto z czystych mazurskich łąk
a w ogóle padnięta jestem niesamowicie, przemeblowanie u nas było, szafy z ubraniami wzięły się i wystawiły (żeby- żeby, świat byłby piękny

) i już przynajmniej ostatnia zgryzota mojej mamy się rozpłynęła. zgryzota zwie się koronkowe ciuchy
ale za to mam większy pokój i rzeczywiście koniec z przeróbkami krawieckimi
wraz ze sprzątaniem szaf zniknęły również bodajże ostatnie miejsca z dowodami obecności Mu w moim pokoju.
długo nie mogłam się za to zabrać...
o ile już tak długi czas moje szczurzydła nie wychodziły z komody- wczoraj po ciężkiej pracy leżąc już bez tchu na materacu czułam brykające po mnie Enigmę i Kamizelkę
Malizna udaje tylko taką odważną- nie miała jednak na tyle odwagi by wyjść i brykać razem ze starszyzną. chociaż ..już po dobranocce było, pewnie spała a stare baby na potańcówkę poszły
wraz z zanikiem słońca odechciało mi się robić zdjęć. no i w pokoju jeszcze nie skończyłam ogarniać. i muszę się uczyć...
w sobotę mam ostatni egzamin, a w niedzielę niestety nie pojawię się na urodzinach Stasia- w niedzielę bowiem mam już być w Gdańsku i w pon po południu wyruszam w rejs.
jestem przeszczęśliwa- a zarazem martwię się o moje dziewczątka, nie będzie mnie przecież ok 10 dni.
wiem, że mama się dobrze nimi zajmie. ale to przecież nie to samo
