Strona 85 z 100

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: śr gru 30, 2015 10:01 pm
autor: Megi_82
Byliśmy u lekarza, u naszej wet Krwiopij <3 czyli "mamy" Liw. Serducho siada, niestety. To, co jeszcze możemy zrobić, to zwiększyć dawkę dobową Cardisure, ale cudów już nie będzie. Dbamy o jako taki komfort życia... Liw chudnie, schudła z 450g do 390 w jakieś 2 tygodnie. Oczka bystre, łazi po domu, rozrabia, rano awanturuje się, żeby ją wypuścić albo wziąć na rączki, więc jeszcze nie tak najgorzej. Je malutko, ale smakołyku nie odmówi, a to bananka, a to paróweczki. Po odrobince, ale zje.

Stado jest dla niej bardzo delikatne, chyba wyczuli, że ona teraz woli być już sama albo z człowiekami, bo nie narzucają jej się. Choć dziś, mąż mówi, Liw poszła na górę klatki do nich, do koszyczka.
Boję się o nią bardzo, bo czasem te boczki tak pracują... raz widziałam sinawe nóżki. Mam wszelkie leki do podania w zastrzyku i zapas strzykawek. I moje leki na astmę. A poza tym - celebrujemy każdą chwilę.

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: śr gru 30, 2015 11:15 pm
autor: IHime
To u Krwiopijki była dzisiaj cała zaszczurzona Łódź niemal. ;)
Wymiziaj Liwkę od Majaków.

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: pn sty 04, 2016 9:35 pm
autor: Megi_82
Nie wiem aż, jak napisać... odprowadziliśmy dziś Liwię za TM :'(

Od sylwestra miała napady duszności, na które leki już nie pomagały, bo z płuc zostało niewiele. Wytuliliśmy się w ostatnich dniach, niestety na zapas się nie da, serce rozerwane na strzępy :'( 3 lata razem... Nie jadła już, nie piła, nie szła pochodzić, i miała duszność aż do zsinienia :'( Nie mogliśmy jej pozwolić się udusić :(

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: pn sty 04, 2016 10:40 pm
autor: IHime
Megi, tulam mocno. ;(

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: ndz sty 10, 2016 11:34 pm
autor: Megi_82
Nie możemy przywyknąć, że Liwci nie ma, babulki naszej kochanej :( Cały czas jak patrzę na szczury, to mi jednego brakuje... ale czy nam się podoba, czy nie, życie leci dalej.
W środę zabraliśmy się za łączenie małych dziewczynek ze stadem. Nawet nie ma co opisywać - najspokojniejsze chyba, jakie miałam, nic się nie dzieje, już na pierwszą noc dostali hamak z wejściem i spali razem zgodnie. Tina, Czika i Filip mieli wywalone zupełnie, w łączeniu brała jako taki udział Alutka. Filip tylko, jak go Baja molestowała, podobnie jak przy pierwszym łączeniu w sierpniu. Dla szczurów - najcierpliwszy szczur ever. Jak już miał bardzo dość, to puszył się straszliwie i fukał, ale nie ukrzywdziłby dziewczynki, głównie robił uniki. Znów poszedł w róg mając nadzieję na trochę spokoju.Wczoraj wypuściłam ich już na duży, normalny wybieg, wymyłam dużą klatkę i dałam im kilka hamaków, żeby któreś się nie poobijało, pomyłam i poprałam wszystko i będę dorzucać stopniowo.
Cieszę się, że maluchy już nie osobno, choć płakać mi się chce, bo tak jakoś... chciał nie chciał, za życia Liwci nie było to możliwe, a ja się teraz cieszę... ech no :( W każdym razie młode uradowane bardzo ze stada i z tego, że tak jak reszta, mają nas cały czas obok :)
Dzień pierwszy:
Obrazek

Co Filipek myśli o tej całej imprezie pt. łączenie:
Obrazek

No chyba, że akurat... "dobra, już dobra, tylko się odczep, kobieto!" - Filip i Bajeczka
Obrazek

Alutka, Tini, Czikita...
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Młode:
ObrazekObrazek

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: ndz sty 24, 2016 11:00 pm
autor: unipaks
Liwci nie ma... :( tak mi przykro, Megi
Przeżyła w Waszym domu długi dobry czas, to pozostaje w pamięci na zawsze. Byliście z nią do końca i chociaż wiemy, jakie to ciężkie, otrzymała od Was tę ostatnią pomoc... Niech śpi spokojnie i lekko oddycha tam za TM...[*]

Fajnie, że udało się tak gładko to łączenie; pogłaszcz ode mnie szczuraski :-*

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: śr sty 27, 2016 10:56 am
autor: diana24
Tak mi przykro z powodu Liw... :(
Dawno nie zaglądałam i takie smutne wiadomości...

Teraz masz jedną klatkę i jedno stado, fajnie, że łączenie przebiega spokojnie, oby tak dalej ;)

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: śr sty 27, 2016 10:32 pm
autor: Megi_82
A no nie ma już naszej babutki :( Nie mogę przywyknąć, że całe moje pierwsze stadko spotkało się już po drugiej stronie... dopiero co miałam dwie, pierwsze doszczurzenie, drugie, jak to na początku, sama radość, a dziś żadnej z nich już nie ma, nawet Liw, która wydawała się niezniszczalna :(

U nas w miarę w porządku, tylko Alutka cuś gulgała, więc jest na lekach, a Gadżet na B complex, bo ciągle ma ogonek zwinięty w jedną stronę. U Czikity wciąż wstrzymuję się z podaniem silnych leków, od poprzedniej wizyty przeszło miesiąc temu, miała 2 ataki. Poradzę się przy najbliższej wizycie. Przy jednym z ataków w sputniku leżała z nią Gadżet. Kiedy się zaczęło, biedna aż zakwiczała, tak się wystraszyła, ale nie zostawiała Czikity samej, a po wszystkim utuliła. Taki kochanoszczur z niej, że nie wiem :)
Stado, jak pisałam, połączone właściwie od razu, a tylko jak na złość, jak zwykle się spieszyłam z meblowaniem dużej klatki, tak tym razem przeciągnęłam sprawę, bo nie miałam czasu, a bardziej siły, szorować wszystkich akcesoriów. Pojedyncze przepychanki się zdarzają, ale takie zwykłe jak to w stadzie :) Śpią cudownie poprzytulani, często w sześcioro w jednym koszyczku, w kanapie.
Bajka, jak było do przewidzenia, szczególnie uwielbia Filipka ;)

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: ndz lut 07, 2016 3:46 pm
autor: unipaks
Megi, jak się czują dziewczyny, leki pomogły mam nadzieję i całe stadko rozrabia już zgodnie razem i razem odsypia później szalone szczurze wariacje? ;)
Serdeczne głaski im ślę :-*

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: śr lut 10, 2016 7:22 pm
autor: IHime
Jak Wam mija luty? Mam nadzieję, że spokojnie i Filipek cieszy się względami swojego haremu? ;)

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: pt lut 12, 2016 1:32 am
autor: Megi_82
Ojej, dziękujemy za pamięć :)

Filipek cieszy się względami jak zawsze, dziewczęta cieszą się względami Filipka jeszcze bardziej, ja natomiast chyba nie za bardzo ::) Tak mnie wczoraj użarł w palucha, że polała się krew. Nie, nie był śpiący ani go nie zaskoczyłam, po prostu miał życzenie mnie ugryźć. Poprzedniego wieczoru z kolei, pierwszy raz w życiu przysiadł mi na kolanach i dał się chwilkę wygłaskać, i w ogóle ostatnio lubił mizianko... a tu prosz. Równowaga musi być zachowana najwyraźniej. A jak dziś zapytałam go, kto u licha mnie ugryzł, to fuknął tylko, odwrócił się dupskiem i odmaszerował.

Gadżetowy ogonek zawinięty już w kółko. Kupiłam lepszy B complex, bo doczytałam, że w tym, co miałam, nie było kluczowych B3 i B12 - cóż, dziś farmaceuci to też często handlarze, nie przyszło mi do głowy sprawdzać, skoro prosiłam o pełen zestaw. Ale prawdę mówiąc, nie zanosi się na poprawę.

Alunia... no niby już było w miarę w porządku na kontroli tydzień temu, ale dostaliśmy zalecenie żeby jeszcze pobrała antybiotyk. Miała też, ponieważ na poprzednim RTG coś tam wyszło delikatnego a jeszcze bezobjawowego, zrobione kolejne RTG i echo, serduszko na razie dobrze :) Tylko, że coś mi nie gra w jej zachowaniu i w ogóle zachowaniu stada. Jakaś jest spokojniejsza, wolniejsza jakby, wyprzytulać się daje, RTG też dała sobie zrobić bez problemów (poprzednio był horror i już było blisko cykania zdjęcia na wziewce). Stado mało co biega, są wieczory, kiedy ciężko ich wygonić z klatki, a nawet Filip i Tina przestali mnie napastować w kuchni. Nie pamiętam już, kiedy któreś przyszło pacać łapkami o coś do schrupania...

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: sob lut 13, 2016 12:14 pm
autor: unipaks
No tak, z biegiem czasu nasze ogonki coraz mniej korzystają z wybiegów, które do niedawna były okazją do wszelakich psot i uciech...
Może rzuć im do przedpokoju piłeczkę pingpongową, jest nadzieja że choć troszkę je rozrusza i skłoni do rozegrania małego meczu. Albo parę kartonów z wyciętymi otworami zachęci towarzystwo do eksplorowania "zamku", i zabawy z "ptaszkiem" z piórek? :)

A to wyskoczył z zębami... Filip. Wstydź się, Filipku - ugryźć własną panią? Pewnie miał zły dzień i teraz mu wstyd ::)
Alutce życzę, żeby nic się złego nie rozwinęło i żeby wróciła jej energia oraz chęć na szczurze przyjemności wespół z resztą stadka. Wyczochraj ogony ode mnie!

Żeby tylko zdrowie nie opuszczało i nóżki służyły pospołu z sercem - tego im życzę!Wyczochraj wszystkie :-*

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: sob lut 13, 2016 4:39 pm
autor: Megi_82
No nie, tak z dnia na dzień stado nie przestaje fruwać... najstarsza ma 2 lata dopiero. Ale sprawa się wyjaśniła - Alicję dopadła przysadka :( To dlatego była jakaś nie teges, choć bez typowych objawów. Wczoraj jeszcze połaziła, nawet przyszła do kuchni wyżulić słonecznika. Ale dziś wstaję, patrzę, a Alusia na półce, na której się nigdy nie śpi, niby leży, ale nie leży, tylko jakaś taka... zwijam na ręce, a ona flaczek, jak położę, tak leży. Taksówka, wet, stawiamy ją na stół, i mamy książkowa przysadkę :(

Dostała już strzał z kabergoliny i czekamy. Na szczęście na apetyt jej nie zaszkodziło, i ładnie zjadła, choć powolutku.

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: sob lut 13, 2016 7:59 pm
autor: unipaks
Dobrze, że diagnoza postawiona, oby kabergolina zadziałała i długo dawała jak najlepsze rezultaty. Wygłaszcz serdecznie biedulkę :-*

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: sob lut 20, 2016 4:45 pm
autor: Magdonald
Biedactwo, pamiętam, jak Mambę dopadła przysadka. Panikowałam strasznie, kabergolina zadziałała dopiero po dwóch lub trzech większych dawkach (pół tabletki Cabaseru). Później przeszłyśmy na 1/4 i tak już było do końca, przez kilka miesięcy (a przyczyną odejścia Mamby wcale nie była przysadka). Trzymam kciuki, by kabergolina zadziałała dobrze i by Alutka trzymała się jak najdłużej - wbrew pozorom, taki Cabaser potrafi jeszcze bardzo długo utrzymywać szczurki w dobrym stanie, oby tak było u Was :) Ważne, że w porę zareagowałaś, będzie dobrze, musi! :-* Niech panna staje na nogi i dalej tak samo cieszy się życiem :) Pozdrawiamy!