Strona 87 z 100

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: wt lut 23, 2016 10:40 pm
autor: IHime
Megi, jak Alutka po zabiegu?

Tia, dla niektórych jedynym możliwym dawkowaniem leków jest "szkoła warszawska". A ja tam mam sporo zaufania do "szkoły łódzkiej". :-*

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: wt lut 23, 2016 11:44 pm
autor: Megi_82
Słabiuchna, jak, nie przymierzając, niegdyś Kluszon po iniekcji... ale biorąc pod uwagę, ze ledwo, bo ledwo, ale ile jej nie dam, tyle zje, to chyba będzie dobrze... martwię się strasznie, bo taka jest bidna, leży cały czas. Przez pierwsze godziny w domu nawet nie chciała sama mrugać (ale jadła! powolutku mieląc jęzorkiem i paćkając cały ryjek w żarciu), godzinę temu jak zabrałam łyżeczkę, żeby nabrać kolejną porcję, to nadspodziewanie energicznie za nią złapała. Ale i tak boję się nocy :(

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: śr lut 24, 2016 1:21 am
autor: unipaks
Biedulka... Przymykałaś jej powieki?
Jak ma apetyt to chyba dobry znak, trochę miękkiego pożywnego pokarmu nie zaszkodzi, byle nie za dużo żeby słabiutkiego organizmu dodatkowo nie obciążać. Niech teraz przede wszystkim odpoczywa w spokoju, dobrze jakby miała temperaturę taką żeby nie przegrzać, ale nie zimno. Sen pozwoli jej nabrać sił. Trzymam kciuki, żeby wszystko było dobrze i żeby malutka jak najszybciej dochodziła do siebie bez komplikacji. Witrualne głaski dla niej i uściski dla Ciebie :-* Trzymajcie się dziewczyny!

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: śr lut 24, 2016 8:16 am
autor: IHime
Megi, jakimi wieściami przywitał Was poranek? Jak się czuje Alutka?

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: śr lut 24, 2016 10:43 am
autor: Megi_82
No właśnie jakoś niespecjalnie :( Wieczorem i w nocy była żywsza, domagała się jedzenia i jadła wszystko, co dostała, a teraz znów jest taka, jak wczoraj po przyjściu do domu... zabrałam ją do pracy i chyba pojadę z nią do weta, bo bardzo mi się nie podoba to, co się dzieje :(

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: śr lut 24, 2016 11:33 am
autor: unipaks
Dobrze, że masz ją przy sobie i możesz mieć na oku, w razie czego możesz zadzwonić też chyba z pracy do weta i skonsultować jej stan, prawda? Może po prostu jest zmęczona zabiegiem, a na dodatek przysadka robi swoje, oby nic złego się nie działo. A co z kabergoliną teraz, dostawała coś czy zabieg coś zmienił w tym zakresie?
Liczę na dojście Alutki do sił bez komplikacji i za to kciukam!Pogłaszcz kochany łebek :-*

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: śr lut 24, 2016 4:20 pm
autor: Megi_82
Kabergolinę dostała normalnie wczoraj tuż po przyjściu domu o zwykłej godzinie.

Pojechałam z nią do weta w południe, jest bardzo, ale to bardzo niedobrze :'( Zbadaliśmy krew, wątroba jest w nie najlepszym stanie, kupki bezbarwne praktycznie idą... dostała kroplówkę i zestaw do wykonania kolejnych w domu, jutro wizyta. Tylko, prawdę mówiąc, mam wrażenie, że ona się z tego już nie podniesie :'( Patrzę na nią i nie wiem, czy przeżyje do wieczora :'(

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: śr lut 24, 2016 4:54 pm
autor: unipaks
Nie trać nadziei jeszcze, Megi, może jednak mała da radę się z tego podnieść, w końcu jej kondycja była już nadwerężona przed zabiegiem, nic dziwnego, że ze współistniejącym gruczolakiem przysadki tak źle zniosła operację. Oby los okazał się dla Alutki łaskawy, pozwolił przezwyciężyć ten kryzys - przesyłam ciepłe myśli i mocno zaciskam kciuki za dziewczynkę :-*

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: śr lut 24, 2016 8:38 pm
autor: IHime
Megi, przesyłamy Alutce mnóstwo pozytywnej energii.

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: śr lut 24, 2016 10:16 pm
autor: olgapsiara
Ja rowniez trzymam kciuki :-)
Mam bardzo pozytywną ceche - nigdy nie martwię się na zapas. Mogę Ci trochę wysłać tej cechy jeśli chcesz :-*

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: czw lut 25, 2016 12:12 am
autor: Megi_82
To nie jest "na zapas". Z Alicją nie ma kontaktu, czołga się, ledwo się porusza, nie drgnie nawet wąsem... żadne kroplówki ani leki już jej raczej nie pomogą :'( Dostała tyle kabergoliny, że gdyby miał zadziałać, to powinna już biegać po suficie :( Jeśli nie nastąpi cud, to rano będziemy musieli ją pożegnać :'(

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: czw lut 25, 2016 12:21 am
autor: Megi_82
Prawdę mówiąc, zastanawiam się, czy nie powinnam pojechać teraz...

Właśnie znalazłam u Czikity guzioła na boku.

Nie mam siły :(

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: czw lut 25, 2016 8:14 am
autor: unipaks
Jakie to przykre... :( I jeszcze ten guz u Czikity...
Megi, ściskam, myślą jestem z Wami :-*

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: czw lut 25, 2016 11:21 am
autor: Megi_82
Pojechaliśmy w nocy... nie ma już Alutki :'( Moje małe słoneczko, wieczny, rozbrykany dzieciak... nie mogę uwierzyć :'(

Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)

: czw lut 25, 2016 11:27 am
autor: unipaks
Jednak nie dała rady :( Ciężko uwierzyć, kiedy odchodzi taka pełna energii pchełka...
Megi, tak bardzo mi przykro, tulam! :-*
leć, Alutko...[*]