No to było tak:
standardowe porządki, roomservis wyrzucił szczuractwo i zabrał się za sprzątanie, wywalanie kup oraz zmianę szmat...
Wszystko było normalnie, jak codziennie, część szczurów zbojkotowała obsługę i nie raczyła poddać się deratyzacji klatki, część skorzystała z okazji wybiegu. Byłam w połowie sprzątania i wyszłam na dosłownie chwilkę, by wyrzucić kupy i opłukać kuwetkę. 2-3 minuty. Wracam, 3 szczury w klatce, Gytia na fotelu i całą sierść ma postawioną do góry. Oho, wiedz że coś się dzieje. Oglądam - oczywiście, zerwany pazur i krwawienie we wszystkie strony. Zanim wzięłam rivanol i czystą chusteczkę, Gytia spitoliła do klatki (barwiąc na czerwono wszystko nowe, czyste i umyte). OK, wyciągnęłam szczura, spacyfikowałam, przemyłam łapę, wycałowałam, wypuściłam na wolność. Trochę to trwało, bo krwawiło mocno, szczur się wyrywał, bryzgał krwią a ja starałam się nie zemdleć. Po tym zabrałam się za kończenie prac porządkowych. Byłam z tyłu klatki, jedno oko na Gytię (czy nie krwawi dalej) drugie na hamak, który właśnie wiązałam, i usłyszałam łup. Łup standardowe, takie jakie wydaje szczur zeskakujący z gałęzi na podłogę. Rzut oka na stado - ok wszyscy siedzą na podłodze, nikt nie płacze, czyli normalne łup. Skończyłam, zamknęłam hołotę w klatce, zeszłam zrobić sobie piciu i wziąć obiadek dla stada. Wracam, podaję obiad, szczury pędzą, ale Gaba jakby pędzi zakosami, przyglądam się - a ona się chwieje, przyglądam się bardziej - podkula prawą rękę!
![Shocked :o](./images/smilies/shocked.gif)
Ja w ryk! Zaganiam stado do klatki, biorę Gabę do transpotera i pędem do weta (było coś koło 21, na szczęście AS czynny do 23). RTG - złamane przedramię, za łokciem, paskudnie to wygląda. Po drodze okazało się, że jeszcze pazur naderwany
![Undecided :-\](./images/smilies/undecided.gif)
Bąblątko się posiusiało, pokupkało, popłakało no i jesteśmy 4 tygodnie w chorobówce z ograniczeniem ruchu
![Sad :(](./images/smilies/sad.gif)
Pytałam lekarza, złamanie nie jest w powodu bójki (bo już zaczęłam kombinować, że tak się tłuką, że może rozdzielić na stałe, że się nie lubią, że coś...), najprawdopodobniej tamto łup nie było zwykłym łup
![Sad :(](./images/smilies/sad.gif)
Mam wyrzuty sumienia, czuję się winna, jestem złą matką
Dziś znów byłyśmy u lekarza (tym razem szczurzego, wczoraj dyżur miał jakiś młokos i nie dał zastrzyku a ja byłam tak spanikowana i zakrwawiona, że nie myślałam w ogóle, ale za to zrobił nam bajeranckie RTG), dostałysmy przeciwbólowe i przeciwzapalne o długim działaniu. Będziemy łykać C w syropie, wapno w syropie, a może i jakiś twarożek się trafi. Lekarz mówi, że jeśli nie będzie żadnych powikłań, to powinna odzyskać sprawność w rączce, będzie mogła normalnie jeść i się myć.
Gaba rano była przerażona jak ją wkładałam do transportera. Popuściła mocno i na rzadko
![Sad :(](./images/smilies/sad.gif)
Trudno się jej dziwić. Dziś trochę też popłakała u lekarza, a przy zastrzyku to już był głęboki szloch
![Sad :(](./images/smilies/sad.gif)
Ale poza tym jest ruchliwa, ma apetyt, stara się tą rączką przytrzymywać jedzenie i pucować buźkę, ale nie stąpa (raz stąpnęła i zabolało). No i ledwo co otworzyłam chorobówkę (siedzi w akwarium, żeby się nie wspinała) i już wykonała skok na mnie
![Roll Eyes ::)](./images/smilies/rolleyes.gif)
Chyba znosi to dzielniej niż ja (mimo że ja nie wydalam takiej ilości płynów wszelakich jak ona
![Wink ;)](./images/smilies/wink.gif)
) A, no i z pozytywów, to Gabulec przytył
![Cheesy :D](./images/smilies/cheesy.gif)
287g!!!
Trzymajcie kuciki za dzielną i szaloną Gabusię!