margot1408 pisze:I jak Dzidzia po tygodniu, poczuła się już pewniej?
O tak
Po dwóch dniach zaczęła niepewne próby wyjścia z klatki na łóżko, a w środę, czyli po 3 dniach, się rozbrykała
https://www.youtube.com/watch?v=AtGpNs-muYg
Od wtorku do środy... oswajałyśmy się wzajemnie
Dzidzia sztywniała, kiedy ja ją dotykałam, ja sztywniałam, kiedy próbowała obwąchiwać mnie w okolicach twarzy, mając w pamięci to masakryczne ugryzienie
Niby wiedziałam, czemu użarła, no ale... Ja szanowałam jej granice, a ona moje. Czuła chyba, że też się boję i szła obwąchiwać coś z dala od twarzy
Ale w dniu, kiedy pozwoliła się głaskać, już nie odpuściła, ona zrobiła ruch, żeby zaufać i tego samego wymagała ode mnie
Od czwartku - miziamy się i tulimy ile wlezie, można wsadzać ręce do klatki w celu innym niż podać i zabrać miskę
Rytuał wieczorny też już mamy: Dzidzia przychodzi na szyję i tuli się, otoczona kołnierzem szlafroka albo pod włosami. Wczoraj zrobiła takie coś.. było duszno, więc nie miałam szlafroka, włosy spięte. Dzidzia łaziła mi po tej szyi i po oparciu kanapy, łaziła, targała za włosy, myślę - cóż ona chce? W końcu zgadłam
Rozpuściłam włosy, a ona myk-myk zakopała się w nie, rozciągnęła na moim karku, przytuliła mordkę i głaszcz ją
Niestety, z jej zdrowiem wciąż tak sobie. W poniedziałek minął tydzień na antybiotyku, niby jest poprawa duża, bo choć kichała strasznie jeszcze, to o wiele mniej niż wcześniej. Osłuchowo na kontroli OK, tylko wydzieliny jej furkotały czasem. Wczoraj i przedwczoraj tak straszliwie wieczorami... kasłała!
Nie sądziłam, że szczury kaszlą, a jednak... film i tak nie oddaje dobrze dźwięku:
https://www.youtube.com/watch?v=5ImTBstpJJQ
Przedwczoraj minęło po jakimś czasie, ale dziś męczyło ją i w nocy, więc posłałam męża znów do weta na RTG. No i nie ma tam nic, ani na zdjęciu ani osłuchowo. Kawałeczek płuca niepowietrzny, możliwe, że po tej infekcji, bo naprawdę trafiła do nas bardzo chora, ale... nic, co by wyjaśniało ten kaszel. Może podrażnienia jakieś, dostała syrop prawoślazowy i dziś, tfu tfu, odpukać, póki co spokój.
RTG musiało pójść na wziewce, bo moja kochana, tulaśna i całkiem łagodna w zwykłych warunkach Dzidzia, przy próbie unieruchomienia jej przeobraziła się w zjeżoną, syczącą i kłapiącą zębami bestię
Jako, że wszyscy lubimy swoje dłonie, a i stresy jednak staramy się małej ograniczać do minimum - zdecydowaliśmy się ją na chwilkę znieczulić.
Dzidzia kompletnie nie jest zainteresowana jedzeniem, więc oswajanie smakołykami to nie metoda na nią, jej ciekawość wystarczyła. Jest żywym obrazkiem do powiedzenia, że je się po to, żeby żyć, choć, wiadomo, większość szczurów ma zupełnie odwrotnie. Ona je bardzo malutko i w zasadzie tylko sinlac. Gerberka zjadła dziś pierwszy raz, byłam w szoku. Dotąd ignorowała. Orzechy olewa, karmę, owoce i warzywa również, oraz wszelkie zakazane smakołyki, za które inne ogony dałyby się pokroić. Moim jedzeniem zupełnie się nie interesuje. Ze smaczków zje suszone banany w oszałamiającej ilości 1-2 plasterki na dobę, kawałeczek herbatnika czasem. Jeśli dostanie więcej banana, zostawi sobie na jutro. Dziś kupiłam jej wafelki kukurydziane, takie jak ryżowe, dmuchane, no to zjadła kawalątek. I to w zasadzie wszystko, co panna jada, malusio, no ale trzyma wagę, nie chudnie. Mam nadzieję, że stado ją nauczy jedzenia wszystkiego
Jest niesamowicie czystym stworzeniem. Ponieważ widziałam, że od początku nawet na siusiu schodzi do kuwety, to nie stresowałam jej zmianą hamaczków. Dziś, po półtora tygodnia zdjęłam ten najczęściej używany, zabrałam składowane w nim chusteczki - wszystko czyściutkie, nie obsiuśkane
Teraz, kiedy to piszę, mała leży na kanapie i czeka na mnie. Kiedy znikam jej z oczu, wraca do klatki albo po prostu kładzie się i czeka, aż do niej wrócę
Jest bardzo wylewna i towarzyska
Czekam z niecierpliwością, aż będzie mogła poznać inne szczury, choć wiem, że czułości dla mnie zapewne się wtedy skończą
Bardzo jest och ciekawa, a i stado nasze zaczyna szaleć i się denerwować
Bardziej chyba tym, że nie chcę im nowej pokazać, niż nią samą, bo zawsze u nas nowe szczurki były przyjmowane spokojnie i życzliwie