Powiem Wam szczerze, że nie mam pomysłu na oswojenie mojej małej muszki

Tak dawno temu miałam maluchy, że nie wiem już jaki sposób oswajania jest najlepszy. Czekać aż sama się do mnie przekona czy na siłę wyciągać ją z klatki i nosić 'przy cycu'...?
Malutka jest przesłodka, energiczna i wybredna. W dzień leży w rurze jak składnik kanapki między Armą a Vanillką. Wieczorem i nad ranem dostaje fisia i biega po całej klatce jak oszalała. Nie omieszka też przespacerować się po suficie. Po prostu istne szaleństwo. Dała mi do wiwatu... 4 h snu
Gania za wszystkimi pannicami, skacze im na karczek, gryzie i ciąga za ogon. Kuksańce w efekcie lądują na jej płaskiej łepetynce, ale cóż sama się prosi... Jednak jedyny szczur przed którym czuje respekt, to Gaja, ale o tym zaraz.
Van i wyderka są kochane... Arma przechodzi samą siebie. Je za wszystkie i NIGDY nie ma dosyć
Nie rozumiem Gaji. Nie wiem co się z nią dzieje. Absolutnie nie daje mi się już brać na ręce. Nawet głaska nie mogę jej dać

Poza tym ona tak już miała, że lała dziewuchy, w końcu jest najstarsza i była 'tu' pierwsza, jednak ja, jako jej pańcia, przestaję ja lubić... Staruszka sama koczuje w domku na dole klatki. Notorycznie przestawia wszystko w klatce. Wyrzuca wszystkie dziewuchy na górę do rury. Biega sama. Bije każdą z dziewuch... Faramuszka się jej boi. Ja rozumiem, że muszka to w oczach Gaji smark, ale czy to znaczy, że musi ją tak sztorcować przy byle okazji

Wcześniej dostawało się Armie, bo za bardzo fika przy jedzeniu. Van dostawała w ciry dla samej zasady, poza tym jest dość drobna, więc jako 'słabeusz' musi być w hierarchii niżej. Jednak Faramuszka jest małą dzidzią, która tylko chcę poiskać swoja nową koleżankę lub przytulić się do niej... Gaja ma 2 lata i 4 miesiące i śmiem twierdzić, że na stare lata zaczęło jej odbijać. Nie można przecież być tak samolubnym i aspołecznym będąc zwierzątkiem stadnym

Oczywiście ona ich nie leje jakoś brutalnie, nie gryzie... Bez przesady. Nie pomyślcie, że to potwór. Ja tak narzekam głównie dlatego, że jak była sama, to miała lepszy kontakt ze mną. Przybiegała do mnie, dawała się głaskać, całować, walczyła ze mną dla zabawy... A teraz... Chciałam ją uszczęśliwić dając jej nowe koleżanki, a wychodzi na to, że unieszczęśliwiłam i ją i siebie

Bardzo mi źle z tą myślą.
Obiecane zdjęcia i kilka gratisów:
A teraz z innej beczki:
Miałam dzisiaj w szkole wolne okienko... Poszłam do biblioteki i włączyłam komputer. Weszłam na forum. Przeczytałam temat
Lei i Yody... Konkretnie mam na myśli post o kocie złodzieju. Od razu pomyślałam:
Nie ma nic gorszego niż widok kota uciekającego z Twoim śniadaniem. Wrrr... Bestie przebrzydłe!
Przychodzę do domu. Biorę się za sprzątanie pokoju... Wycieram kurze. Mam regał, którego jedna z półek jest dosłownie 10 cm nad podłogą. Znajdują się na niej stare dżinsy, z których tworze akcesoria do szczurzej klatki i bluza, w której zawsze się kotłują. Podnoszę bluzę, żeby wytrzeć dokładnie półkę... A ona mokra. Zdziwiłam się, bo niby skąd tam się płyn wziął. Jak podniosłam bluze to poczułam 'kocura'! Ten @$%##%^&$^# zsikał mi się na półkę! Na bluzę, która była złożona na PÓŁCE! Co za @#%&#@$% ! Nawet teraz mam ochotę go @$$^#^^%&$## Wrrr...!
Wygrał bitwę, ale...
Leia, nie wiem jak Ty, ja zamierzam wygrać wojnę! Nie będzie mi jakiś zapchlony,
rudy wredny kastrat robił kuwety w moim pokoju w moich rzeczach! Zniszczę go!
WANTED
I niech Was nie zwiedzie ta śliczna mordka!