Strona 10 z 18

Re: Malachitowe Okruchy

: czw wrz 26, 2013 10:46 am
autor: IHime
http://s552.photobucket.com/user/drotaa ... b.jpg.html Licho jakie rozkoszne minki robi!
A Jaśminka to szczura artystka-alpinistka. ;D
http://s552.photobucket.com/user/drotaa ... 0.jpg.html -> Ej, jak schodzisz do miski, to przynieś mi słonecznika! ;D

Re: Malachitowe Okruchy

: pt wrz 27, 2013 6:07 pm
autor: Malachit
ol. pisze:jesteś pewna, że siostry nie powinny się zamienić imionami ? :P ;)
ol. jestem pewna, bo Licho to taka cichociemna demolko-złodziejka :D a Glukoza po prostu uwielbia wszystkie słodycze, wyczuwa je przez opakowanie, worek i karton na raz :D
Tak naprawdę dziewczyny najlepsze miny robią, jak je się miętoli, ale wtedy mam dwie ręce zajęte i nie ma jak zdjęcia zrobić...

A tak z mniej kolorowych wieści, bo przecież nie może być nudno... wracam sobie dziś z praktyk w sadzie, witam każdą po kolei. Wyciągam Luśkę, patrzę - a na uchu krostka... pierwszy raz mam świerzb we własnym stadzie. I skąd on przylazł?
Nie rozumiem... oczywiście zaraz spakowałam wszystkie i do Zwierzyńca. Muszę przyznać, że nowa pani doktor zrobiła na mnie pozytywne wrażenie, jest bardzo sympatyczna (i pani z recepcji też). Laski były mniej zadowolone. Licho (z racji tego, że wróciły jej strupki) i Glukoza dostały zastrzyki z ivermektyny, Ruru i Jaśmin tylko na kark, bo u nich nic nie widać.
A mi już teraz się niedobrze robi, jak pomyślę, że czeka mnie trzy razy wyparzanie klatki ::)

Re: Malachitowe Okruchy

: pt wrz 27, 2013 6:29 pm
autor: limomanka
Paskudne pasożyty - co was przywlokło? Szybka reakcja to podstawa, ale troszkę się teraz pomęczysz z wysiedlaniem niechcianych lokatorów... Nie mam jak wysłać pozytywnej energii, bo sama trochę potrzebuję, ale choć o Was ciepło pomyślę :)

Re: Malachitowe Okruchy

: pt wrz 27, 2013 6:58 pm
autor: diana24
Ja już niedawno skończyłam to przechodzić... powodzenia życzę ;)
Tyle dobrego że po iver paskudy nie mają szans :D

Re: Malachitowe Okruchy

: pt wrz 27, 2013 9:59 pm
autor: Nietoperrr...
Malachit pisze: A mi już teraz się niedobrze robi, jak pomyślę, że czeka mnie trzy razy wyparzanie klatki ::)
Parownica może?Taka myjka ręczna parowa,temperatura maltretuje wszelkie paskudztwa.Nie trzeba wrzątkiem lać,a przy okazji przydaje się przy gruntownym czyszczeniu klatki.I powietrze nawilża ;D

Re: Malachitowe Okruchy

: pt wrz 27, 2013 11:04 pm
autor: Malachit
Dzięki dziewczyny. Właśnie też nie wiem skąd to mogło się przywlec, ostatnio tylko karmę kupowałam z versele-lagi...
A myjka - ha, przydałaby się... ale aktualnie jestem kompletnie spłukana, na leczenie szczurów i tak wydałam to, co było moim budżetem na jedzenie ::) ale co tam, dam jakoś radę z wrzątkiem, a myjkę kupię, jak pracę znajdę :D

Re: Malachitowe Okruchy

: sob wrz 28, 2013 9:03 am
autor: diana24
Malachit pisze:...ale aktualnie jestem kompletnie spłukana, na leczenie szczurów i tak wydałam to, co było moim budżetem na jedzenie ::)
Skąd ja to znam :D kiedyś przez naszych ogoniastych wylądujemy wszyscy pod mostem ;D

Re: Malachitowe Okruchy

: sob paź 05, 2013 7:18 pm
autor: Malachit
diana24 coś w tym jest...
Wczoraj byłyśmy znów u weta, tym razem też Fajro dostała zastrzyk bo wyszły jej znów strupki. Zastrzyk jak zastrzyk, tylko od razu po nim miała futerko ubrudzone od krwi - no ale nic, wetka przemyła, niby było ok. Dzisiaj ją oglądam - czerwony placek... robi nam się brzydka, spora martwica (tak z 2cm średnicy, jak nie więcej :-\ ). Ehh o tyle dobrze, że na tym jej białym futerku od razu to można było wyłapać ::)

Re: Malachitowe Okruchy

: sob sie 23, 2014 5:03 pm
autor: Malachit
Update po... długim czasie. Miałam napisać tutaj coś po wakacjach, ale specjalnie dla ol. napiszę (a raczej głównie wrzucę zdjęcia) teraz ;)
Aktualnie mieszkają ze mną Glukoza, Fajro i Jaśmin, na tymczasie do końca miesiąca także Percy, zwany przeze mnie po prostu Golasem :P
Swojego czasu rozglądałam się za kastratem lub samcem, u którego można byłoby kastrację przeprowadzić - na razie jednak ze względów finansowych odsunęłam ten pomysł na kiedyś - zobaczymy.
A tak po kolei, to:
Glukoza - za jakieś 2tyg kończy 2,5 roku, trzyma się bardzo dobrze. Co prawda po dłuższym wybiegu zaczyna szurać lekko tylnymi nóżkami, a z przodu pod pachą zrobiła się jakaś gulka - na szczęście jest mała i nie rośnie. Poza tym muszę kiedyś nagrać, jak robi obrót na komendę i jak potrafi nim żebrać - każdy się daje złapać ::)
Obrazek Obrazek
I z Ruru Obrazek

Fajruchna - dwa lata skończy pod koniec października. To jest szczur... nie do końca normalny ::) wygląda jak niewinny niedźwiadek, ale jako jedyna potrafi wystartować z zębami - chociaż zazwyczaj zaraz po tym robi zaskoczoną minę. W obecności zmiotki/gąbki/chusteczki wycierającej coś zamienia się w mordercę i gryzie bez ostrzeżenia - celując w "wroga", ale wiadomo - różnie z tym wychodzi, więc dla bezpieczeństwa moich rąk wycieram klatkę trzymając ją z dala. Niestety ona często rozróżnia przyjaciela od wroga dopiero zaciskając na nim ząbki. To samo jest ze szczurami - niby dobra ciocia, do stada przygarnie każdego. Ale jak ona ISKA, a przy misce goni strasznie... za to prawie nigdy się nie boi - z mojego punktu widzenia ona po prostu nie ogarnia rzeczywistości zbyt dobrze, ale jest kochana ;)
Z gorszych rzeczy - wyhodowała sobie pod pachą sporego guza, z tego co wyczułam na szczęście do niczego nie przyrośniętego. Nie przeszkadza jej w bieganiu, ale i tak będziemy go wycinać raczej.
Obrazek tu widać gulę
Obrazek Obrazek Obrazek tak jak i rok temu, kontrola musi być ;)
Ruru śpi: Obrazek Obrazek

MiniMysza vel Jaśmin - nooo... to jest oszołom, jak to stwierdziła moja mama ;) ona jest nieodrodnym niebieściakiem, tak jak kiedyś Zorza - ona biega, BIEGA, na wyprostowanych nóżkach, masa energii, przy braku wybiegu roznosi klatkę, zjada kuwetę, gryzie pręty... na wybiegu wlezie wszędzie, a przy tym przybiega do człowieka, sprawdza, zaczepia... jak każdy mój szczur nauczona znosić miętoszenie (ostatnio jak którąś ugniatałam, to aż mój TŻ kazał mi przestać, twierdząc, że robię krzywdę temu małemu stworzonku ;D )
Obrazek Obrazek

I gratisowo - nasz tymczas, tak brzydki, że aż uroczy, słodki Golas (pierwszy raz mam do czynienia z fuzzem i jestem zachwycona tym ciałkiem, zresztą dziewczyny też pierwszy raz oglądają gołego faceta!)
Obrazek

Re: Malachitowe Okruchy

: ndz sie 24, 2014 7:51 am
autor: ol.
To to to to to ! :D

Zacznę od końca:
http://s552.photobucket.com/user/drotaa ... 1.jpg.html - brzydki - niebrzydki, ale ten karpik :D :-*
Ale co, musi biedak jakoś oddychać pośród trzech nadobnych panien, które kto inny miętosi :P

http://s552.photobucket.com/user/drotaa ... 2392508903 Glukoza ślicznie wygląda - i kibić i świetlistość jest, i pyszczek jej jedyny dziecięcy ^^ Buziaki !
http://s552.photobucket.com/user/drotaa ... 7404635025 kontrola mówisz... a nie zaklinanie tego pomidorka ? - "spadnij, spaaadnij" ;D
http://s552.photobucket.com/user/drotaa ... 2847488246 szczurek w niebie :)
Patrząc na Fajro widzi się taką miśkę-słodziaśkę, dobrze w sobie skrywa to szaleństwo duszy... jedynie tutaj jej się nieco na zewnątrz wymskło:
http://s552.photobucket.com/user/drotaa ... 3075715865 :D

http://s552.photobucket.com/user/drotaa ... 2145512739 zwiewność szczurka... ^-^

Re: Malachitowe Okruchy

: pn sie 25, 2014 8:25 pm
autor: Entreen
Glukoz ma najpiękniejszy pysio świata :-*
A do niebieciaków mam słabość - chyba zawsze już będę miała... ::)

Karpik cudny, chociaż fuzzów nie lubię i nie polubię - mimo zapewnień, że jak spotkam na żywo, to mnie "golizna" zachwyci, to wolę jednak ubrane szczury :D

Re: Malachitowe Okruchy

: wt sie 26, 2014 4:15 pm
autor: Agik
o jaaaa :D widze że Jaśminowa panna to nadal jednak Echo swojej siostry Ateny :P widzę te panny niebieściaki z tego miotu tak mają :P Brak normalnie czasu! no bo jak, trzeba wszystkie kąty zwiedzić czy coś się zmieniło, kwiatki przesadzić, posprzątać po swojemu bo co tam pani wie o sprzątaniu ;P
Rodzice siostry i braciszek pozdrawiają ;)

Re: Malachitowe Okruchy

: sob wrz 20, 2014 9:37 pm
autor: unipaks
http://i552.photobucket.com/albums/jj34 ... 47d06c.jpg Słodzizna :-* . Bardzo mi się podobają czarnuszki
Jak tam, brakuje trochę tego gołego tymczasa? Bo nam małej będzie z pewnością bardzo brak :-\
Wygłaszcz stworki ode mnie :-*

Re: Malachitowe Okruchy

: pn paź 20, 2014 11:09 am
autor: Malachit
Golas był tak uroczy, że cały czas za mną teraz chodzi taki łysol - ale... Może kiedyś?
A co u nas... generalnie niezbyt kolorowo, ale stabilnie - i oby jak najdłużej. Glukoza jest w świetnej formie jak na powłóczące lekko łapki, guzek z przodu i... guz koło odbytu, twardy, nieoperacyjny... dostaje zastrzyki z jadu tarantuli (śmiejemy się, że wyrosną jej nóżki i będzie grała u Wardęgi), bo jeśli ten guz z tyłu podrośnie, to będzie bardzo źle - wiadomo, zatka tam wszystko... ale Luśka jest dzielna i nie zauważa kompletnie swoich słabości - nie uznaje ich ;)
Z kolei Fajruchna nadal ma dużego guza pod pachą - jest ładnie wyodrębniony, idealny do wycięcia, ale... jak się okazało Ruru ma arytmię i słabe serce uniemożliwia narkozę. Ostatni tydzień dostawała Vetmedin, teraz odstawiliśmy i czekamy - rytm serca się poprawił, ale nie wiadomo, czy na stałe, czy wrócimy do leku. Mam obserwować. Ostatnio też Fajro stała się spokojniejsza na rękach, taki rozczochrany niedźwiadek do gniecenia :D
A Mini, jak to Mini - nadal zachowuje się jak dzieciak, jej najbardziej zależy na wybiegach, nadal jest oszołomkiem biegającym wszędzie na paluszkach. Boję się, żeby nie została nagle sama - ona musi mieć towarzystwo, chociażby siedzące - byleby miała do kogo wpadać i wypadać ;)
I kilka zdjęć z błękitnej krainy niedźwiedzi:
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Re: Malachitowe Okruchy

: pn paź 20, 2014 8:30 pm
autor: ol.
Aaach... http://s552.photobucket.com/user/drotaa ... 2.jpg.html zwaliły mnie z nóg te dwa cudne zębatki ;D I wciąż leżę ! Takiej miny jak tutaj Glukozy nie widziałam jeszcze w szczurzym repertuarze :D

Ech, że te guzy wstrętne muszą dopadać takie kochane staruszki;( Miałam takie same dylematy z Frondą, u niej długo udawało się powstrzymywać wzrost jednego gruczolaka bromergonem, na pewno ponad pół roku, dopiero potem pojawiły się następne, choć i one rosły stosunkowo wolno. Chciałam usunąć tego którego miała przy cewce właśnie przez strach co będzie jak przerośnie, ale wtedy wyszło jeszcze coś innego i ostatecznie zaniechałam operacji;/ Czas pokazał że to była słuszna decyzja, bo Fronda niewiele później odeszła, ale co było bicia się z myślami to było;(
Może jeszcze jest szansa, że serce Fajro ustabilizuje się na tyle, że będzie można podejść bezpiecznie do zabiegu. A swoją drogą skoro vetmedin pomagał, to czemu nie utrzymać go już dożywotnio ?

Jaśmin, widzę, podobnie jak Moira strużuje nad swoim stadkiem
http://s552.photobucket.com/user/drotaa ... 9261623597 - dokładnie "tym" okiem ;)
Poza tym wygląda świeżo i kwitnąco, jak delikatna mgiełka pomiędzy kaskadami szczurzych ażurów :P :D