Strona 10 z 293

Re: moje szczupaki kochane

: śr sie 19, 2009 11:25 pm
autor: Akka
jakoś tak dopiero teraz weszłam na linka z filmikiem i jestem zakochana w całej trójce ::)

Re: moje szczupaki kochane

: czw sie 20, 2009 3:40 pm
autor: ol.
To miło, Akka :) .
(tylko u nas czworo szczura :P , który ci się nie spodobał ? ;D )


Na ten tydzień wystarczy już utyskiwań na robactwo.
Dla odmiany chwalić dziś będę jedną z ich (wcale nie najmniejszych) zasług.
Przy czym z góry zaznaczam, że to, iż rzecz będzie w temacie kupy nie jest absolutnie wyborem tendencyjnym ;)

Kuwetę do dolnej klatki wstawiłam niedawno. Nie ma tam ściółki, a z gęsto karbowanej powierzchni ferplasta trudno się bobki zeskrobuje. Na dodatek bobki lubią powstawać w najdalszych, najtrudniej dostępnych kątach i dopiero gdy przeschną turlają się beztrosko po całej klatce. U góry nie ma z tym problemu żadnego, 2 razy dziennie wybieram je ze ściółki bez szemrania, wszystko idzie bardzo składnie. Dół jednak był męczarnią.

No więc kuweta. W kuwecie bobek na zachętę. Suchutki, niegroźny, ale wystarczająco wonny aby pierwszy śmiałek poczuł się swojsko i komfortowo.

Nie chcę przypisywać Hermanowi zasługi (wszak w "to" miejsce każdy osobiście zanosi to co ma najcenniejszego), ale faktem jest, że jego pierwszego przyłapałam na korzystaniu z sanitariatu. Tak więc może to zasługa mojego najdroższego pioniera a może każdy szczupak sam doszedł do wniosku, ze kuweta jest fajna, - nie wiem. Zwyczaj korzystania z niej się jednak przyjął.
I tak, śmiało można powiedzieć, że 90 % (a może i 100 % tylko część wypada) kupy z dolnej klatki ląduje w kuwecie. Co więcej, ląduje tam również przeważająca część kupy z górnej klatki ! I tutaj dotąd nie mogę wyjść ze zdumienia (nawet o tym nie myślałam montując kuwetę, zadowoliłby mnie zupełnie porządek w dolnej klatce) – szczupakom za trudno zejść na ściółkę żeby zrobić siusiu, robią najczęściej na najbliższą półeczkę, o ile nie wprost pod siebie, a z kupą chce im się schodzić całe 1,6 m w dół !

Dziwne, szczupakowo cywilizuje się w sposób bardzo wybiórczy.

Re: moje szczupaki kochane

: czw sie 20, 2009 4:15 pm
autor: alken
moje też zadziwiająco szybko podłapały sztukę kuwetowania. aczkolwiek z dwojga wydzielin wolałabym, żeby to siku tam trafiało (gdybym mogła wybierać) ale nie ma co narzekać- zawsze to mniej sprzątania. a fenomen, że dla bobka można zejść a dla siku nie, tez mnie zdumiewa- dziś byłam świadkiem jak leniwa Lileczka nasikała akurat tam, gdzie leżała- a leżała na Ziucie.

Re: moje szczupaki kochane

: czw sie 20, 2009 4:33 pm
autor: lavena
alken pisze:. a fenomen, że dla bobka można zejść a dla siku nie, tez mnie zdumiewa
Taaa... moje mają wszystko gdzieś. Sikają i walą bobki tam gdzie leżą... Tyle dobrze że pierwsze dwa poziomy półek są z otworami, więc jak już tak się załatwiają to wszystko spada do kuwetę. Ale ogólnie na utrzymywanie porządku w klatce leją z wysokości ;) Więc zazdroszczę... bo ja niestety muszę chodzić za nimi i zbierać bobki zanim się na nich rozłożą... bleee

Re: moje szczupaki kochane

: czw sie 20, 2009 4:35 pm
autor: ol.
alken pisze: dziś byłam świadkiem jak leniwa Lileczka nasikała akurat tam, gdzie leżała- a leżała na Ziucie.
czasmi brak wystarczająco wykrzywionych buziek w forumowym repertuarze, aby skomentować pewne poczynania naszch podopiecznych ::)

Wszechobecność siuśków to utrapienie, ale zaobserwowałam ostatnio, że im dokładniej coś wymyję tym prędzej i skrzętniej zostaje obsikane na nowo. Na przykład półeczka lub domek przetarty husteczką nawilżającą (taką perfumowaną) szybciej zostaną obsiusiane, niż przetarte ciepłą wodą lub tylko ręczniczkiem bez wody. Na kamieniu zadowalają się pozostawieniem kropki lub dwuch, ale wymyty kamień musi zostać dokładni obsikany.
Cóż, my myślimy, że szczurki nam robią dodatkową pracę, a one, że my im. Po prostu w kwestii siuśków nie rozmawiamy tym samym językiem :-\

Re: moje szczupaki kochane

: czw sie 20, 2009 4:45 pm
autor: alken
dokładnie, im więcej sprzątam tym bardziej brudno, dlatego sobie odpuściłam. jak już jest mocno brudno to robię sprzątanie generalne, tak co dwa tygodnie. a co dziwne zapaszek, który pojawia się już kilka godzin po dużym sprzątaniu utrzymuje się na jednakowym poziomie, więc chyba lepiej sprzątać co dwa tygodnie niż co dwie godziny ::)

Re: moje szczupaki kochane

: czw sie 20, 2009 7:58 pm
autor: arrisum
alken dokladnie jak ja, ja sprzątam wybiórczo to co najbardziej wali (że się tak kolokwialnie wyrażę) w danej chwili ::) albo cały dół, albo samą kuwete, albo pranie chamaczkow/bereciku do spania :D i jest okay, o dziwo nie śmierdzi (przynjamniej dla mnie), ale reszta domowników tez nie narzeka.

apropo tych siuśków to jest ciekawe, że np chomik to sika w jedno miejsce a klocki stawia wszędzie, a ze szczurami odwrtonie ::) chociaż moje to leją najwięcej w bereciku, gdzie spią...

Re: moje szczupaki kochane

: czw sie 20, 2009 8:16 pm
autor: alken
hehe moja mama ma psi węch i nawet z kuchni wrzeszczy "zamknij drzwi bo śmierdzi" :P . moja poprzednia szczurzynka załatwiała wszystkie potrzeby w jeden kąt- nie musze chyba mówić, że miałam wyobrażenie, że wszystkie szczury tak robią ::)

a żeby nie zaśmiecać tematu ;) dodam, że chętnie zobaczyłabym jakieś szczupakowe foty :)

Re: moje szczupaki kochane

: czw sie 20, 2009 8:21 pm
autor: Cyklotymia
Moje też kupy walą do kuwety, a z siuśkami... Czasami mam wrażenie, że one sobie zaznaczają smrodkiem ulubione miejsca i mogą potem z zamkniętymi oczkami tam trafiać... Śmierdzielki małe ;)

Re: moje szczupaki kochane

: pt sie 21, 2009 5:22 pm
autor: ol.
Ano, dziwne mają upodobania te nasze szczury. A najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że one same na ogół pachną wcale przyjemnie. Oczywiście niekoniecznie zaraz po tym jak są tuż po prysznicu z pęcherza kolegów, albo dopiero co wstali z woniącego barłogu, ale trzeba przyznać, że dosyć szybko doprowadzają się do ładu. I pachną ! Nie wiem jak oni to robią. Wasze też tak mają ?
Ja właściwie do siusiania pod siebie już się przyzwyczaiłam, jedyne co nadal wywołuje mój wewnętrzny sprzeciw to siusianie na siebie nawzajem. Niby wiem, że w ten sposób oznaczają przynależność do stada, ale jednak to jakieś takie uwłaczające.
Często jest, że Misia chcę pogłaskać i rozmazuję przy tym na jego głowie czy karku kropelkę moczu. I nie chodzi o to, że ja mam mokrą dłoń, bo się tego nie brzydzę, ale że któryś z robaków właśnie zszargał Misiową niepokalaną biel. Misiek czuje się pewnie wyróżniony, a nie mogę się oprzeć wrażeniu że to swego rodzaju poniżenie :-[ . Wiem, że tu przenoszę ludzkie podłe zachowania w niewinny świat zwierząt, ale chyba zbyt głęboko jest we mnie zakorzeniona konotacja sikanie - pogarda, pomiatanie, nienawiść. Głupie.

Re: moje szczupaki kochane

: pt sie 21, 2009 5:45 pm
autor: odmienna
a no, u szczurów "olać kogoś" zgoła inne przesłanie niesie niż u Homo ;) .
a że pachną? bardzo ładnie i...różnie :o np nie mogę się nawąchać Blokersa- pachnie pięknie! jakoś tak trochę... kadzidełkiem? a to trochę dziwne, bo u pozostałych (choć też każdy nieco inaczej pachnie ) ale czuje się nutę zapachu chipsi a Steful z racji łapek, w klatce ma szmatki a one przecież przed brzydkim zapachem nic a nic nie zabezpieczają... a on pachnie najładniej- pachnie Stefkiem z Blokowiska :P

Re: moje szczupaki kochane

: sob sie 22, 2009 11:56 am
autor: arrisum
ja już się 'zezwierzęciłam w zazwierzęceniu' i na takie różne zachowania nie zwracam uwagi, gdyż wiem jak jest i u nich to norma ;) przywykniesz :)

Re: moje szczupaki kochane

: sob sie 22, 2009 1:35 pm
autor: ol.
Mi trudno ten zapach z czymś konkretnym porównać. Koty pachną inaczej, psy śmierdzą. Przyjmuję, że to szczurzy zapach i już.
Arrisum, przywyknę, nie przywyknę, to tylko mój problem. Niech się rządzą po szczurzemu, tylko tak mogą być szczęśliwe. Przeczłowieczyć ich się nie da, i jestem wrogiem wszystkich którzy próbują to robić, świadomie lub nie.

A tutaj kilka zdjęć Misia, ciekawe o czym śni:
w szufladzie pod tapczanem: ObrazekObrazek Obrazek
Obrazek
z Hermanem (bardzo lubię to zdjęcie, czujny Herman i biały obłoczek) Obrazek
tutaj też Herman czuwa: Obrazek
w norce Obrazek
ach, skoro Herman już i tak się wkradł do Misiowego albumu to jeszcze to Obrazek i to Obrazek
i tutaj, gdzie spał z marchewką, żeby inni mu nie zjedli ::) Obrazek
:-*

Re: moje szczupaki kochane

: ndz sie 23, 2009 9:22 am
autor: Ogoniasta
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/e8d ... 5fc50.html Pewnie śni o wielkiej górze dropsików i najulubieńszych przysmaków. ;D Słodki śpioszek. :-*
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/5f5 ... 992aa.html Cudna fotka! :)
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/417 ... 8f893.html aaaaaa!!! Te stópki!! :D :-* :-*

Re: moje szczupaki kochane

: ndz sie 23, 2009 10:51 am
autor: ol.
ledwo wczoraj wysłałam posta ze zdjęciami, forum mi siadło >:(
a miałam zamiar jeszcze trochę o Misiu napisać

Misiu jest specyficznym szczurem, gdybym go nie znała od dzieciaka, powiedziałabym że przeszedł jakąś traumę.
Jako malec był ruchliwym, radosnym zwierzakiem, lgnącym do Hermana, ale też męczącym go swoim uwielbieniem. Herman go nigdy nie gnębił. Było raczej odwrotnie, przez dwa pierwsze miesiące szczerze żałowałam, że przyjęłam drugiego szczura, Herman miał depresję, z domku wyciągałam go na siłę, Misiu przymilny i wesoły jak szczygiełek.
W ogóle pierwsze spotkanie ich obu było znamienne: Misiu właził pod Hermana, pod pyszczek mu się ulegle wsuwał, pod brzuch, Herman oszołomiony, zachowywał się jakby go w ogóle nie widział, potykał się o małego, przechodził po nim, z oczami tylko we mnie utkwionymi. W tych oczach horror.
Potem niby go zaakceptował, ale był zgaszony, zrezygnowany. Splin trzymał go przez całe dwa miesiące. Dopiero po tym czasie doceniłam uroki posiadania 2 szczurów. I to w całości zasługa Miśka, on cierpliwie, ulegle - nieznużenie przecierał sobie drogę do Hermanowego serca.

Potem...
Michu zawsze był ostrożny, to fakt, zanim wyszedł z klatki rano wystawiał łepek i wyglądał na prawo, na lewo, czasami nawet przez kilka minut, cofał się, znowu rozglądał. Jak przykładny przedszkolak mający przejść przez ulicę. Kiedy nareszcie zdecydował się wyjść to szybko po podsuniętej ręce i pod kołdrę. Stamtąd znowu czaił się czy jest wystarczająco bezpiecznie żeby wejść pod tapczan, czy po drodze nie czyha na niego zło. Ta ostrożność stopniowo przekształciła się w manię – badanie terenu trwało całymi minutami, czasami minął czas rannego biegania, a Misiu jeszcze nie zdecydował się wyjść. Przy czym to nie to że nie miał ochoty, stał cały czas przy wyjściu i badał czy bezpiecznie, czasami już wystawiał jedną nóżkę, po czym się cofał. Jego weryfikacja nie wypadła pozytywnie.

Misiu przeważnie kiedy się go bierze na ręce nieruchomieje. Nie wyrywa się, nie walczy o wolność, ale czuje się w każdym milimetrze jego napiętych mięśni, że nierad zbytnim poufałościom. Jeśli trzyma się go zbyt długo zaczyna schodzić. Ostrożnie - jakby schodząc przepraszał - bardzo wolniutko jedna nóżka, przerwa na zbadanie czy nóżka ma stabilne podparcie, druga nóżka, sprawdzenie …
Nie stało się nic co by mogło tak Miśka zmienić, a jednak zachowuje się jakby chodził po polu minowym.
Pod ubraniem, w rękawie porusza się delikatnie, ledwo muska skórę, niemożliwe jest zostać przez niego podrapanym, choćby ryśniętym. I tak jak specjalnością Dżumy jest masaż zębami i pazurami, tak Misia - masaż chmurką.
Jego ruchy są wolne, ostrożne do przesady. Bardzo lubi przestrzenie zamknięte: pierzyna, koc, pudełka - jego królestwa.

Misiu nie zajączkuje tak jak Herman, jeśli jest taka potrzeba drepce szybko, jak najniżej przy ziemi, do najbliższej swojej pieczary.
On w ogóle porusza się inaczej niż inni, szura na szeroko rozstawionych tylnych stopach, które układa nie prosto, a na zewnątrz - jak narty. Widać to na ostatnim filmie, na parapecie: to szur szur szur płasko przy ziemi. Przy czym warto dodać, że na filmie tym widać Misia w jednym z jego dobrych dni, bywają i takie gdzie nie wychodzi spod tapczanu.

Małe szczupaki uganiają za sobą, często z Hermanem, który też dokazuje jak dzieciak, i tylko Michu zamyka się w swoim świecie. W swoich królestwach. Czasami, gdy się tam zaplączą, potrafi "ustawić" maluchy, że aż piszczą, czasami przewraca na plecy i Hermana, chociaż tego ostatniego raczej za jego cichym pozwoleniem. Zazwyczaj jednak Misiu jest spokojną, nikomu nie wadzącą istotą. Nikt go nie terroryzuje, on sam usuwa się w cień. Nie wiem czy mu z tym dobrze czy źle. Herman już nie jest cały dla niego. Przede wszystkim to Herman sam dla siebie jest alfą i omegą. Po drugie Herman bliższe swojemu temperamenty znalazł w dzieciaczkach, Misia zachował sobie jako przytulankę na chłodniejsze dni (teraz jest ciepło więc się bez przytulanki często obywa :-\ ).

Świat jest straszny i każdego dnia odradza się na nowo. Misiu zazdrości innym nieświadomości.

Ale też się nie buntuje, jego uległość jest wygodna ze względów organizacyjnych, ale też trochę przerażająca. Gdyby stało się tak jak się miało stać, gad nie miałby z Misiem żadnych problemów.
Wsadzone do transprtera szczupaki przez pierwsze dziesięć minut szaleją, Misiu na paluszkach, wolniutko i ostrożnie sprawdzi czy wszystkie wyjścia istotnie zamknięte, po czym usunie się w kącik, zwinie w kłębek, aby deptano po nim jak najmniej, i będzie próbował zasnąć.
Kiedy byli jeszcze tylko we dwóch z Hermanem i jeden z nich został wsadzony do klatki za jakąś przewinę przepaść w ich charakterach uwidaczniała się z całą mocą: Herman latał po prętach, walił ogonem, pieklił się, powietrze robiło się ciężkie od jego przekleństw, Misiu przykucał na półeczce i cierpliwie czekał kiedy się drzwiczki na powrót otworzą. Jak w tym dzwonku "to ja twoja komórka" - Misiu był jego delikatnym początkiem "to ja, proszę, odbierz mnie", Herman rozwrzeszczaną końcówką "co ty sobie k... myślisz, odbieraj ty %$#*{%%###".

Taki to mój Misiu jest, coś między stoikiem a bezwolną ofiarą losu.